Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje. Sklep z Krupówek stosuje "chwyt marketingowy" czy zwyczajnie oszukuje klientów?

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Zdaniem marketingowców nic nie działa tak na Polaków podczas zakupów jak słowa „wyprzedaż” i „obniżka”. Dlatego naszą narodową skłonność do szukania okazji postanowił wykorzystać właściciel jednego ze sklepów z pamiątkami przy Krupówkach. Lokal rozpoczął działanie na początku wakacji i już pierwszego dnia... został postawiony w stan likwidacji. Oczywiście teoretycznej - sklep ma całą masę klientów.

Turyści: wyprzedaż to jest to!

Krupówki, środek wakacji. Przez najsłynniejszy deptak w Polsce co godzinę przetaczają się tysiące osób. Część z nich rozgląda się za lokalami, w których zjedzą obiad, kolejni kupują oscypki, jeszcze inni szukają pamiątek, które przywiozą z wakacji w Tatrach.

I choć dla tych ostatnich ofertę ma kilkadziesiąt kramów i sklepów rozsianych na całej długości 1,5-kilometrowej ulicy, najwięcej turystów jest w sklepie położonym u zbiegu Krupówek i ul. Generała Galicy.

- Tu bardzo opłaca się kupować - gorliwie przekonuje pan Antoni, turysta z Wałcza, buszujący po sklepie z żoną i dwiema córkami. - Oni mają pamiątki w różnych cenach, ale sporo takich po pięć złotych. To wielka okazja, bo wcześniej te przedmioty były droższe. Kosztowały 20 zł. Sklep jest jednak w likwidacji i wyprzedaje towar. Dobrze, że udało nam się tu trafić - dodaje.

Turyści są więc szczęśliwi i przekonani, że podczas zakupu pamiątek trafiła im się okazja. Zdaniem wielu osób cała likwidacja sklepu z pamiątkami to jednak zwykły „chwyt marketingowy”.

Sposób na klienta?
- Proszę mnie nawet nie rozśmieszać - mówi pani Zofia Stachoń, sprzedawczyni oscypków z Krupówek. - Ten sklep powstał przed wakacjami. Wcześniej sprzedawano tu gofry i lody. Już pierwszego dnia po otwarciu na lokalu wywieszono kartki o likwidacji i wyprzedaży towaru. A przecież jest on wypełniony towarem po brzegi - codziennie rano dowożone są tu nowe pamiątki. Tak się chyba nie robi w lokalu idącym do zamknięcia? Cała ta akcja to sposób na przyciągnięcie klienta. Bardzo udany sposób - kończy.

W zeszły wtorek próbowaliśmy porozmawiać z właścicielami sklepu. Zapytaliśmy o nich obsługę. Niestety, nikt nie chciał zdradzić nam nazwisk swoich szefów.

Kto poczuje się oszukany?

Wśród górali zdania odnośnie tego, czy właściciel lokalu robi dobrze są podzielone.

- Celem biznesu jest zarabiać pieniądze - mówi nam Adam Zdunikowski, mieszkaniec Zakopanego. - Skoro małe kłamstewko potrafi napędzić klientów do sklepu, to moim zdaniem nic złego się nie dzieje. To żadne złamanie prawa. Co więcej, z podobnymi praktykami można się spotkać na całym świecie. Sam w Turcji, Grecji czy Bułgarii widziałem np. na kramach „super oferty” w stylu: kup trzy sztuki, a zapłać jak za dwie. Dwa stoiska dalej okazywało się, że jedna sztuka u innego sprzedawcy była o wiele tańsza jak u tego pierwszego w pakiecie.

W Zakopanem wiele osób uważa jednak, że podobne działania przykładają się do wizerunku górali-oszustów i naciągaczy.

- Dziś ktoś kupi pamiątki na „wyprzedaży” i będzie zadowolony - mówi Marek Kramer, specjalista od kreowania wizerunku z Krakowa. - Za rok czy dwa wróci jednak do Zakopanego na kolejne wakacje i zobaczy ten sam sklep, w którym dalej trwa wyprzedaż przed likwidacją. Poczuje się wówczas oszukany. I zastanowi się, czy w góry warto w ogóle wrócić raz jeszcze...

To już kolejny raz...

W 2013 roku „Gazeta Krakowska” jako pierwsza opisała lokal otwarty na Krupówkach przez jednego z mieszkańców Zakopanego. Ten nosił nazwę KFS i był „podróbką” lokalu amerykańskiej sieci sprzedającej kubełki z kawałkami kurczaka KFC. Zakopiański bar z kurczakami miał minimalnie różniący się od swego amerykańskiego pierwowzoru logotyp. W wersji zakopiańskiej znajdował się w nim starszy pan z czapką kucharska na głowie i krawatem pod szyją, który zdawał się mówić „very good” (z ang. bardzo dobry). Oryginalny logotyp międzynarodowego giganta zawiera natomiast wizerunek człowieka bez czapki i z muszką zamiast krawatu. Dodatkowo hasło oryginalnej restauracji brzmi „so good” (z ang. tak dobry). Lokal cieszył się popularnością, ale przetrwał tylko dwa miesiące. Do jego zamknięcia zmusili zakopiańczyka prawnicy oryginalnej sieci barów ze smażonymi kurczakami.

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kontrowersje. Sklep z Krupówek stosuje "chwyt marketingowy" czy zwyczajnie oszukuje klientów? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski