– Janukowycz przechodzi już do historii czy znajdzie jeszcze przyczółek na wschodzie kraju?
– Z tego, co słyszeliśmy w sobotę, chciałby najpewniej wyjechać do Rosji, ale wydaje się, że na razie nie ma wyboru, bo nikt nie chce go wypuścić z kraju. Ukraińscy celnicy zatrzymali jego samolot przed wylotem.
– Chciał uciec?
– To raczej nie ulega wątpliwości. Miał ze sobą ochronę i najbliższych współpracowników. A żaden taki wyjazd z kraju nie był wcześniej planowany.
Scena na lotnisku jest o tyle ważna, że nawet jeśli nie zakończyła się dla niego powodzeniem, to bardzo dobrze oddaje styl prowadzenia polityki przez Janukowycza. Człowieka, którego reakcje zawsze były spóźnione i niejako wymuszone przez okoliczności.
– Podział Ukrainy wydaje się Pani możliwy?
– Nie. Dzisiaj jest to nierealne. Politycy w Kijowie są w stanie wiele zrobić, aby uniemożliwić wszelkie ruchy separatystyczne. Czy to w Charkowie, czy w innych obwodach na wschodzie. Dowodem jest ostatnie postanowienie Rady Najwyższej, która potępia takie działania i grozi odpowiedzialnością karną inicjatorom podobnych ruchów.
– W gruncie rzeczy jest to jednak pytanie, jak zareaguje Władimir Putin. Bo chyba nie ma wątpliwości, że Rosja nie będzie tylko stała z boku i bezczynnie patrzyła na rozwój wydarzeń.
– Putin podsyła na razie prowokatorów. Słychać o tym w różnych częściach kraju – także na Majdanie, jak podczas przemówienia Julii Tymoszenko – ale nie są to jakieś masowe działania. I one będą się zdarzać, choć wydaje się, że nie mają wielkiego znaczenia. Z jednej strony dlatego, że Majdan jest dobrze zorganizowany, z drugiej demonizowanie rosyjskiej siły – dyplomatycznej i nie tylko – jest błędem. Władze na Kremlu zdecydowanie przegrały to starcie i na razie są bezsilne.
– Czyli bezpośrednią interwencję możemy wykluczyć?
– To byłoby nie do pomyślenia. Mam wrażenie, że po ostatnich rozmowach nowych władz ukraińskich z liderami europejskimi i z przedstawicielami administracji Obamy, Unia i Stany Zjednoczone są wyczulone na wszelkie ruchy, które mogłyby wzmocnić tendencje imperialne Rosji.
– Jaki scenariusz byłby dzisiaj dla Ukrainy najgorszy?
– Jeszcze pod koniec tygodnia powiedziałabym, że wojna domowa. Ale dzisiaj takiego ryzyka już nie ma.
– A z innej strony – czyje to jest zwycięstwo?
– (długie zastanowienie) Zwycięzcą jest dzisiaj Andrij Parubij, szef Samoobrony Majdanu. Taki techniczny kierownik tego miejsca. Nie mam wątpliwości, że teraz wejdzie do politycznej pierwszej ligi i w nowym rozdaniu pewnie zostanie ministrem.
– A liderzy opozycji, którzy dotychczas byli na pierwszym planie?
– Szef Swobody Ołeh Tiahnybok jest zbyt radykalny dla Majdanu. Witalij Kliczko nie ma aż takiego autorytetu, natomiast Arsenij Jaceniuk w naturalny sposób musi się usunąć w cień po uwolnieniu Julii Tymoszenko.
– Była Pani na Ukrainie na początku lat 90., gdy tworzyło się niepodległe państwo, widziała Pani z bliska „pomarańczową rewolucję”. To, co dzieje się dzisiaj w Kijowie, też przejdzie do historii.
– Problem polega na tym, że konsekwencje tych wcześniejszych wydarzeń nie napawają optymizmem. Ogłoszenie niepodległości, a potem rządy Krawczuka i dwie kadencje Kuczmy nie przyniosły Ukrainie nic dobrego. To samo można powiedzieć o „pomarańczowej rewolucji”.
– Nie wierzy Pani, że tym razem Ukraińcy wykorzystają szansę?
– Nie. Jakość elit politycznych nie zmieniła się, a w związku z tym trudno będzie o niezbędne reformy. Tymoszenko, Jaceniuk czy Petro Poroszenko, prawdopodobny przyszły premier – to wszystko stara gwardia, która nie daje odpowiedzi na pytanie, co zrobić z władzą, kiedy już zostanie ona zdobyta. Pod tym względem jestem pesymistką.
– A kto dzisiaj ma największy wpływ na Majdan? Przyjęcie Tymoszenko – jakkolwiek ciepłe – nie było entuzjastyczne. Kliczko nie ma z kolei takiej charyzmy.
– Nieraz pojawiała się fala krytyki w stosunku do Julii Tymoszenko – ja też bym się do tego przyłączyła – ale realnie to ona dzisiaj skupia największą uwagę. Dużo do powiedzenia na Majdanie mogą też mieć Poroszenko i Parubij. Kliczko będzie liczył się coraz mniej.
– Tymoszenko zapowiedziała już start w wyborach. Ktoś jest w stanie jej zagrozić?
– Janukowycz zrobił z niej męczennicę i to był jego największy błąd polityczny. Ale paradoksalnie może być podobna sytuacja jak w grudniu 2004 roku, gdy ku zaskoczeniu „pomarańczowego Majdanu” różnica między Juszczenką a Janukowyczem była niewielka. Pamiętajmy bowiem, że Tymoszenko ma bardzo duży elektorat negatywny. Jeśli wygra, to raczej niewielką liczbą głosów.
– Ale z kim? Dzisiaj wygląda to trochę jak wróżenie z fusów.
– Po złożeniu poselskich mandatów przez wielu członków Partii Regionów ugrupowanie to jest w rozsypce. Współpracownicy Janukowycza nie skonsolidowali się jeszcze na tyle, aby znaleźć takiego lidera jak dotychczasowy prezydent, który pilnował ich interesów. A jak już się pojawi, to pewnie wystąpi pod szyldem „niezależny”.
– Przewidywanie przyszłości na Ukrainie jest ryzykowne, ale nie ma chyba wątpliwości, że najbliższe miesiące będą trudne.
– Ludzie na Majdanie zapowiadają, że będą tam dalej stać – przynajmniej do 25 maja. Natomiast Rosja twierdzi, że nie ma z kim rozmawiać o przekazaniu kolejnej transzy pożyczki. Wczoraj wolę współpracy zadeklarował Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który jest gotowy udzielić niskooprocentowanego kredytu, jeśli zostaną wyłonione nowe władze. Widać tutaj światełko w tunelu. Pozytywne jest też to, że czuć dobry międzynarodowy klimat dla Ukrainy. I tak powinno być do wyborów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?