Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Dramatyczny opis sytuacji na SOR. "My tu teraz nie pracujemy, my zapier...."

red.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Lukasz Capar Polska Press
„Nie ma gdzie położyć na SORze” to nie jest taki tekścik, by dodać dramatyzmu. Obecnie to jest fakt - pisze na Facebooku popularny bloger Pan Pielęgniarka, na co dzień ratownik medyczny i pielęgniarz na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. SOR-y w czasach koronawirusa to osobne, wyczerpujące pole walki. - Zaczyna się rękodzieło i medycyna polowa, improwizowano-kosmiczna - gorzko ironizuje w swoim wpisie Pan Pielęgniarka.

FLESZ - Cała Polska w strefie żółtej

- W ostatnich dniach my nie pracujemy na SORach. My zapierd... - pisze Pan Pielęgniarka. I opisuje chaos pandemicznej rzeczywistości, przy coraz większej liczbie zakażonych koronawirusem i objawowych przypadków.

- Na zdjęciu widzicie, co się teraz dzieje na SORach. To jest dren do maski z tlenem. Zazwyczaj pojedynczy dren ma długość ok. 2 m. Tyle wystarczy by sięgnąć od dozownika w ścianie do pacjenta. Dren na zdjęciu ma 10m i jest wykombinowany z 5 zestawów do tlenoterapii biernej i plastra - zaczyna swój wpis Pan Pielęgniarka.

Wszystko dlatego, że nie mieliśmy jak podawać tlenu pacjentowi zakażonemu na izolatce. Wszystkie izolowane miejsca, gdzie był dostęp do gazów były zajęte. Dlatego przed korytarzem do izolatek stoi butla z tlenem, którą musimy wymieniać co 2h gdy się skończy. Od butli idzie 10 metrowy dren do pacjenta w izolatce.

Z praw fizyki wiemy, że opór tak długiego drenu jest większy, niż standardowego 2m. Natomiast wskazania saturacji potwierdzały, że dostarczamy odpowiedni przepływ. Skąd wiemy o saturacji? Z izolatki wystaje monitor podłączony do pacjenta. Przez szklane drzwi, nawet z 10m. da się odczytać parametry.

TOP 15 szpitali w Małopolsce wg opinii w Google [RANKING INTERNAUTÓW]

Moja koleżanka, która przekroczyła już wiek emerytalny, patrząc na tego węża powiedziała, że przypominają jej się dawne czasy, gdy nic nie było i trzeba było rzeźbić. Teraz wszystko jest, ale niewiele to zmienia. Zaczyna się rękodzieło i medycyna polowa, improwizowano-kosmiczna.

W ostatnich dniach my nie pracujemy na SORach. My zapierdalamy. Nie tylko przy dodatnich, czy podejrzanych o zakażenie. Faktem jest, że dotąd mieliśmy jednego dodatniego pacjenta na tydzień, wszyscy bezobjawowi. Teraz jest po 2-3 dodatnich na dobę, wszyscy mają objawy. Czas oczekiwania karetki na naszym podjeździe by przełożyć pacjenta, to czasami 2h.

„Nie ma gdzie położyć na SORze” to nie jest taki tekścik by dodać dramatyzmu. Obecnie to jest fakt.

Niech sobie każdy myśli o tym, co chce. Ja mam dosyć argumentowania - tak się kończy jego wpis.

Pan Pielęgniarka przedstawia się na FB tak: Jestem męską pielęgniarką i ratownikiem medycznym. Opowiadam o oddziale ratunkowym od środka. Z mojej prywatnej perspektywy. Chciałbym by pacjenci nas zrozumieli. Chociaż trochę...

Wydał nawet książkę pod wymownym tytułem: "SOR - to jest ***** dramat".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Koronawirus. Dramatyczny opis sytuacji na SOR. "My tu teraz nie pracujemy, my zapier...." - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski