Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronkowy świat pani Eli

Barbara Rotter-Stankiewicz
Pani Elżbieta zgłębia nową technikę: frywolitkę
Pani Elżbieta zgłębia nową technikę: frywolitkę
Pasje. Z kordonku zrobić można wszystko: serwetki, ozdoby, pisanki, abażury, nawet biżuterię. Wystarczy trochę cierpliwości i... sporo talentu

- Aniołki robię na przykład w kolejce do lekarza. Jeśli jest dużo ludzi, to zdążę "wyprodukować" kilka, jak mniej - to jednego - mówi mieszkająca w Winiarach koło Gdowa pani Elżbieta Włoch, Ale swoje cudeńka tworzy nie tylko w takich okolicznościach - dobrze idzie jej szydełkowanie w domu, kiedy pilnuje synka, żeby cierpliwie odrabiał lekcje. Po prostu siedzi z nim w pokoju i chłopak nie ma wyjścia, musi się uczyć, a ona nie marnuje czasu. Robótki działają na nią kojąco.

- To przyjemność, a nie praca -uważa.- Należę do pokolenia, które jeszcze w szkole, na zajęciach technicznych, uczyło się haftowania, szycia, szydełkowania. Nie miałam do tego specjalnego zacięcia. Serwetki haftował za mnie brat
- wspomina pani Elżbieta.

Na drutach nauczyła ją robić ciocia. - Zaczynałam od szalika. Robiłam go do oporu, bo nie umiałam zakończyć, a ciocia wyszła z domu. Dopiero jak wróciła, skończyłyśmy robotę. Potem szalik sprułam i robiłam kolejną rzecz. Do szydełka nie miałam najpierw przekonania - serwetki i koronki wychodziły raz za luźne, raz za bardzo ściągnięte, ale w końcu doszłam do jakiej takiej wprawy.

Na dzierganie brakowało jednak czasu -trzeba się było zająć domem, dziećmi, a przez 25 lat także pracą zawodową. Pani Elżbieta zaczynała jako telefonistka w centrali w Gdowie i w telekomunikacji zaliczała kolejne stopnie awansu. Gdy przestała pracować, czasu zrobiło się jak by więcej, chociaż nie tak wiele, jak można się było spodziewać, bo przybyło jej domowych obowiązków.

Przy czwórce dzieci (najstarsza córka zdaje maturę, a najmłodszy synek jest w pierwszej klasie) zajęć nigdy nie brakuje. Jakby tego było mało, pani Elżbieta - najpierw nieoficjalnie, a teraz już i formalnie - działa w winiarskim Kole Gospodyń Wiejskich. To właśnie koleżanki zmobilizowały ją, by nie trzymała swych dzieł pod korcem. Ostatnio można je było kupić w Gdowie właśnie na stoisku KGW podczas Święta Ziemi Gdowskiej.

- Nie lubię się powtarzać. Jeśli robię jakiś wzór, na przykład aniołka, maksymalnie jest to "seria" 20 sztuk. Córka żartuje. że to minimum, bo 19 rozdam rodzinie i znajomym, a jeden zostaje w domu - mówi pani Elżbieta. Do rodziny trafiają też niemowlęce buciki, sukieneczki i kamizelki, którymi pani Ela obowiązkowo obdarowuje "najnowszych" krewnych.

Aniołki i inne cudeńka sprzedawane są przeważnie na cele charytatywne - szkolne i okolicznościowe kiermasze, z których dochód przeznaczany jest na szczytne cele.

- Szydełkowanie to dla mnie relaks, czasem wyzwanie związane z tym, że trzeba wymyślić, jak osiągnąć i utrwalić jakiś kształt, np. abażuru. Ostatnio, z internetu, nauczyłam się nowej techniki: frywolitki. Na długiej igle plecie się supełki z kordonku, potem zawiązuje kółka - tłumaczy pani Elżbieta i od razu demonstruje, jak się to robi. Kiedyś potrzebowała "czegoś zielonego", więc po prostu zrobiła zielone kolczyki...

Lubi sama uczyć się nowych rzeczy, ale również lubi i potrafi szkolić innych.

- Przyjeżdżam do koleżanki co jakiś czas i uczę się robić nowe wzory - mówi pani Aneta Szostak-Łyduch, nauczycielka z Marszowic. - Najpierw byłam przerażona i przekonana, że to bardzo trudne. Ale to jest sprawa techniki, ćwiczeń, stopniowego dochodzenia do wprawy. Za pierwszym razem było marnie, za drugim lepiej, a za dziesiątym będę mistrzynią świata - pół żartem, pół serio mówi pani Aneta, która zaczynała swoją przygodę z szydełkowaniem robiąc podstawki pod filiżanki.- Ręczne robótki są coraz modniejsze, wracamy do tamtych czasów - dodaje z przekonaniem.

O tym, że ma rację świadczy zainteresowanie rękodziełem kupujących na kiermaszach, ale także to, że młode pokolenie coraz chętniej uczy się szydełkowania, haftu czy tworzenia bibułkowych kwiatów na różnego rodzaju warsztatach.

- To jest dopiero sztuka ! - zachwyca się pani Ela. - Na szydełku trzeba umieć robić tylko łańcuszek, słupki, półsłupki, łączenie... Jeśli się coś nie uda, zawsze można spruć i zacząć od nowa. A przy takich kwiatach się nie da, bo jak już się raz coś sklei, to na amen.

Dzieci pani Elżbiety nie podzielają jej pasji. Chłopakom do takich zajęć z natury rzeczy daleko, starsza córka też nie ma zacięcia do rękodzieła, tylko młodsza plecie bransoletki. Ale przecież ich mama jako nastolatka też nie myślała, że kiedyś aż tak polubi tego rodzaju "ręczne robótki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski