Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kortez: Byłem jak zwierzę wpuszczone do kurnika [WYWIAD]

Rozmawiał Paweł Gzyl
Kortez - mroczny i twardy mężczyzna, jakich ostatnio niewiele
Kortez - mroczny i twardy mężczyzna, jakich ostatnio niewiele
Rozmowa z wokalistą Kortezem o jego debiutanckiej płycie „Bumerang”.

- Dawno nie było tak euforycznych recenzji, jakie towarzyszą Twojej debiutanckiej płycie. Jak się odnajdujesz w tym nawale pochwał?
- Też jestem nimi zaskoczony. Aczkolwiek jest ich tak wiele, że trochę mi spowszedniały.

- Nie boisz się, że „woda sodowa” uderzy Ci do głowy?
- Na razie to się nie stało. Choć powinno się stać biorąc pod uwagę nie tylko recenzje, ale również reakcje widzów na koncertach. Skupiam się jednak nad muzyką. Trochę jestem bowiem narzędziem w rękach moich piosenek. Dlatego nie biorę tych wszystkich pochwał do siebie.

- Pochodzisz z Bieszczad. Jak tamto otoczenie i środowisko wpłynęło na Ciebie jako artystę?
- Do prawdziwych Bieszczad jest tak naprawdę z mojego miasta jakieś 50 kilometrów. Ale faktycznie - zwykle się tam często jeździło. Jest tam jak wszędzie. Jedni są mili, klepią po plecach, mówią: „Kombinuj! Idź dalej!”, a drudzy odradzają, powątpiewając: „Coś ty, to jest za słabe”. Te opinie nie mają jednak żadnego wpływu na pragnienie śpiewania, jakie ma się w sobie. I trzeba słuchać przede wszystkim tego - bo ono jest motorem działania.

- Kiedy odkryłeś w sobie to pragnienie?
- Już w liceum zrozumiałem, że chciałbym żyć tylko i wyłącznie z muzyki. Pierwsza okazja, żeby się pokazać publicznie zdarzyła mi się jednak dopiero na studiach. Raz na semestr każdy z nas musiał zaprezentować jakiś koncert. Ponieważ miałem bardzo dobry bas operowy, moja profesorka sugerowała, żebym zdawał do Krakowa na PWST na wydział wokalno-aktorski. Okazało się jednak, iż śpiewam równie dobrze inaczej niż operowo.

- Pamiętasz jak odebrała Cię publiczność podczas pierwszych występów?
- Pod koniec zeszłego roku Roman Szczepanek zaprosił mnie na festiwal songwriterów do Opola. Zaśpiewałem zaledwie kilka utworów, a reakcja była fantastyczna. Aż zastanawiałem się czy akurat publika jest tam tak dobrze dostrojona do mojej muzyki, czy rzeczywiście tak dobrze wypadłem. Pierwszy raz widziałem większych i silniejszych od siebie facetów, którzy... płakali przy moich piosenkach. Dlatego chociaż byłem mocno zestresowany, ten koncert bardzo dodał mi skrzydeł.

- Nie myślałeś, żeby wziąć udział w jakimś talent-show?
- Byłem na castingu w Rzeszowie do „Must Be The Music”. Tam poznałem Pawła Jóźwickiego z wytwórni Jazzboy. Na początku nie wierzył, że piosenka, którą wykonałem jest moja. Wypadł za mną z sali i obiecał, że tak czy siak się ze mną skontaktuje. Kiedy dostałem się na casting w Warszawie, dogadaliśmy się, że po powrocie do domu wyślę mu swoje demo. Tak też zrobiłem - i zaprosił mnie na nagrania do siebie. To było jak film!

- Jak się odnalazłeś w centrum show-biznesu?
- Jako facet wyrwany z dalekiej wioski i rzucony do wielkiego miasta, czułem się jak zwierzę wpuszczone do kurnika. Zostawiłem rodzinę w domu, zamieszkałem u „Józka” w studiu, no i nagrywaliśmy kolejne wersje. Potem jechałem do siebie na kilka tygodni i pracowałem u siebie na budowie, żeby zarobić na życie. Te ciągłe zmiany sprawiały, że przez cały ten czas byłam jak we śnie.

- Wszystkie Twoje piosenki są o miłości. Dlaczego?
- Tak było, kiedy powstawały piosenki. Tak się wtedy czułem. Pisałem je zamknięty w małym pokoiku, co sprzyjało izolacji i samotności. I pierwsza myśl zawsze była o miłości. A przecież pierwsza myśl jest najlepsza. Dlatego pozostałem przy tej tematyce.

- Takie utwory bardziej trafiają do dziewczyn?
- Tu cię zaskoczę: dziewczyny przychodzą na moje koncerty często ze swoimi chłopakami. Ostatnio w Koszalinie pojawiło się też wiele starszych osób, wcześniej tego nie było. To było dla mnie coś niezwykłego - takie wielkie „Wow!”.

- Jak wyglądają Twoje występy?
- Gram z Krzyśkiem Domańskim, świetnym muzykiem i realizatorem. Dajemy chyba radę - bo ludzie przychodzą po koncertach i mówią, że te wersje akustyczne też im się bardzo podobają.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski