Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korwin-Mikke musi odejść. To polityczny pseudokibic.

Maciej Pietrzyk
Kontrowersje. Zdaniem prof. Wojciecha Roszkowskiego lider Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke przekracza granice chamstwa w polityce w niespotykany dotychczas sposób

Januszowi Korwin-Mikkemu przez całe lata uchodziły na sucho skandaliczne wypowiedzi oraz obrażanie i upokarzanie innych. Uderzając w twarz europosła Michała Boniego, przekroczył jednak granicę. To powinno go ostatecznie wykluczyć z życia publicznego.

Choć przez ponad 20 lat Korwin-Mikke pozostawał na peryferiach polskiej sceny politycznej (w Sejmie był tylko w latach 1991-1993), wypowiedziami potrafił wywoływać kontrowersje jak żaden inny polityk.

Dwa lata temu powszechne oburzenie wywołały jego opinie na temat niepełnosprawnych. Przy okazji igrzysk paraolimpijskich w Londynie Korwin-Mikke napisał: "Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała, w telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych, mądrych - a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów - i inwalidów, niestety". Twierdził również, że niepełnosprawnością można się zarazić, więc "takie osoby" nie powinny wychodzić z domu.

Równie wiele emocji wywołały jego poglądy dotyczące kobiet. "Kobieta jest istotą pośrednią - jeśli idzie o wagę, wzrost, sposób myślenia - między mężczyzną a dzieckiem" - napisał Korwin-Mikke na swoim blogu. Dodał, że kobietom powinno się odebrać prawo głosu w wyborach i bagatelizował kwestię gwałtu, twierdząc, że "kobiety zawsze udają, że stawiają opór".
Lider Nowej Prawicy w ostatnim czasie zasłynął też poparciem dla polityki Władimira Putina.

- Jaki jest Putin, taki jest, ale jest to dobry przywódca swojego państwa - mówił, nazywając "naturalną" aneksję Krymu przez Rosjan.

- Dotychczas tłumaczono, że Korwin-Mikke jest przedstawicielem jakiejś części społeczeństwa, która mimo wszystko powinna mieć głos. Okazało się jednak, że jeśli na werbalną agresję przymyka się oko, to przeradza się ona w jeszcze coś gorszego - mówi prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Według niego, jeżeli Korwin-Mikke nie poniesie konsekwencji ataku na Michała Boniego i nie zostanie napiętnowany, to podobne zachowania będą się powtarzać. - Jeśli się okaże, że chamstwo uchodzi na sucho albo nawet dodaje popularności, to zaraz znajdzie się ktoś, kto powtórzy zachowania Korwina, ale tym razem w studiu telewizyjnym albo w Sejmie - uważa prof. Dudek.

Dr Jarosław Flis, socjolog z UJ, uważa, że Korwin-Mikke powinien być traktowany jak… pseudokibic. - Choć jakaś część społeczeństwa aprobuje działania kiboli, uważając ich nawet za młodych patriotów, to jednak nie są traktowani jako równorzędni partnerzy w debacie publicznej. Wydaje się, że z Korwin--Mikkem powinniśmy postępować podobnie - mówi dr Flis.

Okazuje się, że naruszenie nietykalności cielesnej Michała Boniego nie było pierwszym takim incydentem w wykonaniu prawicowego polityka. W sobotę Katarzyna Piekarska, była posłanka SLD, ujawniła, że kilka lat temu dostała od Korwin-Mikkego "klapsa".

Wszystko przez to, że wzywała, żeby po jego opiniach na temat niepełnosprawnych nie podawać mu ręki.
Sam Korwin-Mikke odpowiadając wczoraj na słowa działaczki SLD, stwierdził, że... pozazdrościła sławy Michałowi Boniemu. Na swej stronie internetowej napisał: "Albo się kogoś traktuje jak obiekt seksualny - albo jako Wielce Czcigodną Koleżankę. A WCzc.Posłanki nie można rzucić na łóżko i ją ten-tego...".

Zdaniem prof. Wojciecha Roszkowskiego, historyka i autora książek o najnowszej historii Polski, Korwin-Mikke przekracza granicę chamstwa w polityce na niespotykaną dotąd skalę. Tyle że politycy, którzy teraz powszechnie gorszą się jego zachowaniem, sami są za nie w pewien sposób odpowiedzialni.

- Przez całe lata granica tego, co jest dopuszczalne była systematycznie przez nich przesuwana. Słowa, które kiedyś mogły się znaleźć co najwyżej w tygodniku "Nie" Jerzego Urbana, stały się codziennością - mówi prof. Roszkowski.

Także w ocenie prof. Antoniego Dudka, polityczne standardy w Polsce są na coraz niższym poziomie. - I nie odpowiadają za to tylko Andrzej Lepper i Janusz Palikot, którzy radykalnie popsuli język debaty publicznej i zaniżyli standardy polityczne. Każda partia ma coś na sumieniu - uważa prof. Dudek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski