Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korytarz S7 pełen pretensji

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Alina Król rozmawia z dyrektorem GDDKiA Andrzejem Kollbekiem
Alina Król rozmawia z dyrektorem GDDKiA Andrzejem Kollbekiem Fot. Aleksander Gąciarz
Kontrowersje. Właściciele domów, które mają zostać wyburzone, nie chcą się pogodzić z przebiegiem drogi S7.

Za zabudowaniami Królów w Kalinie Małej są już tylko pola. Przy nich kończy się asfaltowa droga. Na niej, dokładnie na wprost domu, namalowany zieloną farbą krótki napis: Oś. - W tym miejscu będzie biegła droga. Przejdzie przez nasz dom - mówi Alina Król.

Chodzi o drogę ekspresową S7, która za kilka lat przetnie Polskę z południa na północ, od Rabki do Gdańska. Jej fragment pobiegnie m.in. przez Kalinę Małą. Aby mogła powstać, trzeba będzie zburzyć gospodarstwo Królów, które jako jedyne we wsi znalazło się wewnątrz korytarza, wyznaczonego w lipcu ubiegłego roku.

- Wiele razy prosiłam, żeby przesunęli tę drogę kilkadziesiąt metrów. Przecież tam są tylko pola i jedno siedlisko, w którym nikt nie mieszka, a budynki prawie się zawaliły. Nikt mnie nie słucha. Trzy pokolenia naszej rodziny pracowały na to gospodarstwo - mówi Alina Król.

W sąsiedniej Brzuchani trzeba będzie wyburzyć trzy domy. - Jeden z nich należy do młodego, rozwojowego rolnika. W innym przypadku do wyburzenia jest dom, a zabudowania gospodarcze pozostaną. Dla mnie jest to decyzja podjęta zza biurka. Mam wrażenie, że nikt nie był na miejscu. Przy odrobinie dobrej woli można było tę drogę wytyczyć z mniejszą szkodą dla mieszkańców - uważa sołtys Jan Podyma.

Przedstawiciele inwestora, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zapewniają, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska przed wydaniem decyzji środowiskowej prowadziła konsultacje społeczne. Poza tym inwestycja musi się zmieścić w wytyczonym korytarzu, więc grunty wewnątrz niego staną się własnością Skarbu Państwa. Ich właściciele otrzymają odszkodowania, które będą odzwierciedleniem realnej wartości utraconych nieruchomości, a osoby, które opuszczą swe domy, dostaną dodatkowo 10 tys. zł na pokrycie kosztów przeprowadzki.

Nie wszyscy chcą się z tym pogodzić. W Poradowie, gdzie domów do wyburzenia jest najwięcej, mieszkańcy założyli komitet i skierowali sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Domagają się zmiany przebiegu drogi tak, by ograniczyć liczbę likwidowanych domów.

- Decyzja nie była z nami konsultowana, a wystarczyło nieco przesunąć drogę i nie byłoby tylu problemów - przekonują. Przedstawiciele GDDKiA tłumaczą z kolei, że taki, a nie inny przebieg drogi był spowodowany koniecznością ominięcia obszarów objętych programem Natura 2000, zaś teren, jaki proponują mieszkańcy, jest o wiele trudniejszy dla inwestycji.

Mieszkańcy skarżą się natomiast, że już w momencie, gdy przebieg drogi był znany, otrzymywali zgody na zabudowę gruntów wewnątrz korytarza. Podkreślają, że przy wytyczaniu drogi zostały uwzględnione interesy przyrodnicze, ale ludzkie już nie. Z niecierpliwością oczekują wyroku WSA.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski