Pożar strawił 150 tys. zł
- To była bardzo trudna akcja - mówi Stanisław Galica, komendant zakopiańskiej straży pożarnej. - W czwartek 27 października dostaliśmy telefon o tym, że w Kościelisku szaleje pożar. Gdy dotarliśmy na miejsce, cały budynek był już w ogniu. Płonął zarówno parter, jak i poddasze jednopiętrowej góralskiej chałupy. Ogień ugasiliśmy po około 3 godzinach akcji. I choć część ścian w budynku ocalała, jak na dziś, zamieszkać na pewno tam nie można. Dom nie ma dachu, a ściany i podłogi są zalane wodą. Odcięto od niego także zasilanie w energię elektryczną, by przypadkowa iskra na spalonej instalacji ponownie nie doprowadziła do wybuchu pożaru.
W domu nie mieszkają...
Słowa komendanta potwierdza Grażyna Urbaś, 63-letnia właścicielka spalonego domu. - Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że w jednej chwili moja rodzina straciła wszystko. W domu mieszkaliśmy wraz z mężem (67 lat) i dwojgiem dorosłych synów (l. 37 i 22). Gdy wybuchł pożar, wybiegliśmy z domu, tak jak staliśmy. Nie zdążyliśmy prawie nic wynieść z mieszkania. Nawet ubrań mamy niewiele. Większość spłonęła lub została zalana.
Choć spalony dom był ubezpieczony, właścicielka przyznaje, że odbudowa ze zgliszczy będzie kosztowna. Dlatego pogorzelcy proszą mieszkańców Podhala o pomoc - nawet tę najdrobniejszą.
Przyjmą wszystko, co ludzie mogą im przekazać. Potrzebne są przede wszystkim materiały budowlane - pustaki, cement, piasek oraz - co najważniejsze - drewno na więźbę dachową i blacha. Każdy oferujący pomoc może zgłosić się do redakcji „Gazety Krakowskiej” (tel. 18 20 015 91), a my skontaktujemy darczyńców z pogorzelcami.
Pomoc od razu po tragedii zaproponował wójt gminy Kościelisko. Jego pracownicy przykryli folią dach w domu Urbasiów, a także pomogli im załadować do kontenera na śmieci spalone deski.
- Wysłaliśmy tam też pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy zbadają, jakie ci ludzie mają potrzeby - mówi Bohdan Pitoń, wójt gminy Kościelisko. - Oni będą pilotować pomoc dla nich. Na pewno przekażemy im, gdy tylko rozpoczną odbudowę, 6 tysięcy złotych jednorazowej zapomogi dla pogorzelców. W każdej chwili możemy też zapewnić poszkodowanym tymczasowe mieszkanie.
Śpią teraz u sąsiadów
- Dzięki Bogu mamy się gdzie podziać - mówi pani Grażyna. - Sąsiadka przyjęła nas pod swój dach. Oczywiście płacimy jej czynsz za wynajem. Chcemy jednak szybko ruszyć z odbudową domu. Właściwie to z budową, bo ściany, które ocalały, tak śmierdzą spalenizną, że trzeba je zburzyć. Jeśli zima będzie łagodna, to być może uda się część prac rozpocząć już za kilka tygodni - dodaje kobieta i ze łzami w oczach jeszcze raz prosi ludzi dobrej woli o pomoc w zakupie materiałów budowlanych.
Rodzina pani Urbaś jest bowiem naprawę uboga. Sama kobieta co drugi dzień dorabia sprzedając sery regionalne. Jej mąż i synowie też mają tylko pracę dorywczą.
Jaka przyczyna pożaru?
Jak rozpoczął się pożar na Karpielówce? Tego na dobrą sprawę nie wie jeszcze nawet straż pożarna.
- Mamy pewne podejrzenia, ale nie chcę o nich na razie mówić - podkreśla komendant Galica. - Ostateczne przyczyny pożaru muszą ustalić policjanci.
Nieoficjalnie mówi się jednak, że ogień mogło wywołać spięcie w wadliwej instalacji elektrycznej. Co ciekawe, możliwe, że doszło do tego nawet kilka godzin przed przybyciem strażaków. Ślad na domu pokazuje bowiem, że iskra ze skrzynki z bezpiecznikami „szła” po drewnianej ścianie kilka metrów, zanim deski zajęły się na dobre. a
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?