18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół przy Grodzkiej

Redakcja
Ulica Grodzka, każdemu dobrze znana. Zaraz za klasztorem Panien Klarysek dostrzegamy, cofniętą nieco do tyłu i ustawioną ukośnie do ul. Grodzkiej, fasadę kościoła pod wezwaniem św. Marcina. Na fryzie skromnego wczesnobarokowego portalu dostrzegamy inskrypcję: FRUSTRA VIVIT QUI NEMINI PRODEST, co oznacza: Na próżno żyje ten, kto nikomu nie przynosi pożytku. Kościół ten niegdyś użytkowany przez kler diecezjalny, potem panny karmelitanki bose, wreszcie od ponad stu dziewięćdziesięciu laty przez wiernych wyznania ewangelicko-augsburskiego. 27 lipca 1816 roku Senat Rządzący Wolnego, Niepodległego i Ściśle Neutralnego Miasta Krakowa i Jego Okręgu przekazał na własność opuszczony kościół św. Marcina krakowskim ewangelikom. Oprócz kościoła otrzymali także budynki poklasztorne i place budowlane, na których wzniesiono później trzy kamienice przy ul. Grodzkiej. Dotacja trzech tysięcy złotych została przekazana zborowi i wciągnięta na coroczną listę wydatków budżetowych Wolnego Miasta. Ponadto Senat Rządzący zarządził odnowienie - w ciągu sześciu lat - kościoła i budynków poklasztornych.

Michał Rożek

Wszystkie problemy związane z luteranami zaczęły się w październiku 1517 roku

A wszystkie problemy związane z luteranami zaczęły się w październiku 1517 roku. Wtedy to - w Wittenberdze - dr Marcin Luter, augustianin i wykładowca teologii, napisał list ze słynnymi 95 tezami i przesłał go na ręce arcybiskupa Moguncji Albrechta. Wedle tradycji tezy te miał przybić 31 października do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze. Między innymi napisał, że papież nie może hurtowo odpuszczać grzechów, a jedynym i prawdziwym skarbem Kościoła rzymskiego jest tylko łaska Boża i Ewangelia. Jednakże bezpośrednią przyczyną wystąpienia Lutra była działalność na terenie rzeszy dominikanina Tetzla, wysłannika papieża Leona X (1513-1521) w celu zbierania odpustów. A wszystkiemu winna była pozostająca w trakcie budowy Bazylika św. Piotra na Watykanie. Zaczęto ją wznosić już za pontyfikatu Juliusza II, ale funduszy na tę imponującą świątynię - jak to zamierzali papieże - po prostu brakowało. Kurialiści rzymscy wpadli przeto na pomysł, aby uruchomić ogólnoeuropejską sprzedaż odpustów, co wzbudziło nie tylko opór wiernych, lecz także zdecydowany sprzeciw wielu rozsądnych teologów. Niestety, Rzym liczył na ludzką naiwność w tej mierze, sprzedając to, na co nie miał wszak wpływu w niebiesiech.
Oburzenie wielu teologów natchnęło Lutra do wystąpienia nie tyle z krytyką dogmatów wiary, ile z ostrym sprzeciwem wobec działalności papiestwa i kurii rzymskiej. Jego żądania szły w kierunku pogłębienia wiary, którą chciał oprzeć nie na zastraszaniu wiernych, ale na przekonaniu o wszechogarniającej łasce Boga, który w swoim miłosierdziu wybaczy wszystkim grzesznikom. Zakonnik dr Marcin Luter miał wszystkie dane po temu, aby stać się fanatycznym mnichem zapatrzonym w zaświaty. Krytyka sprzedaży odpustów, połączona z krytycznym spojrzeniem na niemoralne postawy duchowieństwa, sprowokowała szybką reakcję Rzymu. Dominikanie rzymscy potępili - już w 1518 roku - tezy Lutra i szybko oskarżyli go o herezję. Mimo nacisków, swoich tez nie odwołał. 15 czerwca 1520 roku bullą "Exurge Domine" Marcin Luter został wyklęty przez papieża Leona X, który nazwał go "dziką bestią". Jednak Luter, oburzony arogancją papieża i jego nieprzejednaną postawą, spalił - 10 grudnia 1520 roku - bullę papieską. Oznaczało to, że uznaje papieża za wroga prawdziwej chrześcijańskiej wiary. Na takie dictum Rzym 3 stycznia 1521 roku wyklął Lutra.
Tak zaczęła się - z powodu papieskiego despotyzmu i zwykłego braku wyobraźni - największa ideowa rewolucja zrazu Europy, a wkrótce całego świata. Kolejni znawcy Pisma Świętego odkrywali sprzeczności w katolicyzmie i odchodzili od rzymskiej wiary, tworząc dziesiątki protestanckich kościołów. Podstawową tezą wyznania luterańskiego jest twierdzenie, że można być zbawionym przez samą wiarę w Chrystusa (sola fide). Działania człowieka, w tym dobre uczynki są tylko i jedynie owocami autentycznej wiary i nie mają najmniejszego wpływu na zbawienie, będące wyłącznie dziełem łaski Bożej (sola gratia). Podstawą wszelkiego działania jest znajomość Pisma Świętego (sola scriptura). Uznał, że niepotrzebne są sakramenty, posty, odpusty, cześć świętych. Trzeba jedynie wierzyć w te prawdy, które zapisane są w Piśmie Świętym, natomiast balast tradycji kościelnej nie jest potrzebny. Jest tylko ważny chrzest i pamiątka Wieczerzy Pańskiej, w której nie ma przeistoczenia chleba i wina w ciało i krew Zbawiciela. To tylko symbol. Nie ma przeto ofiary mszy św. Hierarchia kościelna i zakony są zbyteczne, a wszelkie obrzędy bezużyteczne. Nie ma też czyśćca, a więc nie należy się modlić za umarłych. Protestantyzm zajął się gruntownym oczyszczeniem chrześcijaństwa z rysów mariocentrycznych. Zniknęły substytuty Marii czy Kościoła, zniknęły macierzyńskie cechy Boga. Bardzo ostro występował Luter i jego zwolennicy przeciwko papieżowi. W jednym z ostatnich dzieł - "Papiestwo ustanowione przez diabła" - dał wyraz swym poglądom na instytucję biskupa Rzymu. Demaskował przy tym materializm Kościoła i jego zgniliznę moralną.
Zgodnie z wykładem nowej wiary chrześcijańskiej, a przedstawionym w roku 1530 na sejmie rzeszy w Augsburgu przez stany ewangelickie (sześć księstw rzeszy i czternaście niemieckich miast), luteranizm przyjął nazwę Augsburskie Wyznanie Wiary.
Nie sposób pominąć znaczenia Krakowa dla rozwoju reformacji, która pod Wawelem natrafiła na wyjątkowo podatny grunt. Było nasze miasto świadkiem przeobrażeń religijnych, przebiegających nad wyraz spokojnie. Na krakowskim rynku księgarskim znalazły się szybko nowinki luterańskie. Zakazane książki przywozili kupcy, a kolportowali studenci i profesorowie Almae Matris. Nie pomagały antyluterańskie surowe rozporządzenia (1520, 1522, 1523, 1535) króla Zygmunta I Starego. Mieszczanie szybko przejęli reformatorskie hasła. Poczciwy dotąd katolik stawał się niesfornym heretykiem. Na recepcję luteranizmu wywarła wpływ działalność profesora Jakuba z Iłży. W latach 1528-1535 nauczał z ambony kościoła św. Szczepana o luterańskiej konfesji. Krytykował ostro doktrynę rzymskokatolicką, a przede wszystkim rozbuchaną - w owym czasie - seksualnie hierarchię kościelną. Jakub z Iłży z wyroku biskupiego musiał opuścić Kraków. Zasiew jednak pozostał i niebawem wydał znakomite owoce. Uczniowie Jakuba z Iłży kontynuowali dzieło mistrza. Zwolennicy reformacji zbierali się w domu znanego humanisty Andrzeja Trzecieskiego. Wśród nich rej wodził nadworny kaznodzieja królowej Bony, Francesco Lismanino. Bywali tutaj Andrzej Frycz Modrzewski i Jakub Uchański. Ten ostatni z czasem został prymasem Polski. W kontakcie z nimi pozostawał Mikołaj Rej, także odmieniec w wierze. Dopóki żył król Zygmunt Stary, dopóty tłumiono co radykalniejsze wystąpienia przeciw Kościołowi. Poróżnieni w wierze jeszcze się wzajemnie tolerowali. A to już było dużo, bowiem trzeba przypomnieć, że dr Marcin Luter nie był zbyt tolerancyjny, a zawdzięczał taką postawę katolickiemu światopoglądowi, w którym za młodu wzrastał. Nawet pokrewnym wyznawcom reformacji odmawiał prawa do bycia chrześcijanami. Żądał też od władz opieki i ochrony dla swojej religii - odmawiając równocześnie tego prawa innym. Ale wracajmy do luterańskiego Krakowa. Sensacją stał się w owym czasie proces mieszczki Katarzyny Weiglowej, która w roku 1539 stanęła przed trybunałem biskupim, głosząc judaizantyzm (uznawanie Starego Testamentu za główne źródło wiary). Tę zdziecinniałą staruszkę skazano na spalenie na stosie. Na szczęście tak surowych wyroków było w dziejach polskiej reformacji niewiele. Ponieważ nasza reformacja nie miała własnych męczenników, niemal wszystkie jej odłamy uznały później Weiglową za zwolenniczkę swoich zasad i męczennicę w sprawach wiary.
Ze śmiercią Zygmunta Starego (zm. 1548) reformacja ogarnęła szersze kręgi. Pod Wawelem aż zaszumiało od religijnych nowinek. Upominano się o język narodowy w liturgii, żądano zniesienia celibatu, wreszcie stworzenia w Rzeczypospolitej - wzorem angielskim - kościoła narodowego. Coraz częściej słuchano nauk Kalwina, którego myśli i teoria predestynacji odpowiadała mieszczaństwu. Protektorem kalwinizmu był Jan Boner młodszy, który dla współwyznawców oddał ogród wraz z domem "za Mikołajską bramą". To tutaj 17 sierpnia 1557 roku odbyło się pierwsze publiczne nabożeństwo, które odprawił Grzegorz Paweł z Brzezin. Zatem w XVI stuleciu pod Wawelem wyrosły zbory protestanckie i ariańskie.
Na rok 1564 przypada utworzenie przez Krzysztofa Trecego ewangelickiego gimnazjum. Reformacja w Krakowie to przepiękna karta prawdziwej wolności sumienia. To przecież król Zygmunt August powiedział - "Nie jestem królem waszych sumień".
Panująca w Polsce - za panowania ostatniego z Jagiellonów - tolerancja rzutowała na stosunki pomiędzy chrześcijanami a zwolennikami różnych religii, jak i na wzajemne kontakty odłamów ruchu reformacyjnego. Świadczy o tym uchwalona w roku 1570 tak zwana zgoda sandomierska, wytyczająca współistnienie luteran, kalwinistów i braci czeskich. Natomiast słynna konfederacja warszawska - z roku 1573 - tę samą zasadę współistnienia różnych wyznań rozszerzyła na całość szlacheckich mieszkańców Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Konfederację warszawską podpisali - pomimo opozycji episkopatu - także katolicy, w tym biskup krakowski Franciszek Krasiński. Postanowiono m.in. _pokój między sobą zachować, adla różnej wiary iodmiany w____kościelech krwie nie przelewać. _Dokument ten na tle dziejów europejskich jawi się nam po przeszło trzystu latach jako tolerancyjna karta praw i swobód religijnych każdego, bez wyjątku, człowieka.
U schyłku XVI stulecia reformacja krakowska stała się zjawiskiem elitarnym. Reformacja z upływem czasu traciła na atrakcyjności, natomiast Kościół po soborze trydenckim (1545-1563) rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę akcję kontrreformacyjną. Podwawelski epizod reformacyjny dobiegał końca. Nie obyło się bez kilku tumultów. Pierwszy wybuchł w październiku 1574 roku. Trwał trzy dni i zakończył się złupieniem zboru. Ponownie zbór zdewastowano w roku 1587. A prym w tym wiodła krakowska młodzież, nazywająca zbory "synagogami szatana". Kres krakowskim zborom położyły zajścia z maja roku 1591. W Krakowie wybuchły zajścia spowodowane przez Szkotów, którzy w bójce pijackiej zabili kilku rzemieślników. Więcej nie było trzeba. Ciżba obrabowała kramy kupców szkockich i francuskich. Podpalono i zburzono zbór kalwiński, a drewniany zbór ariański rozebrano. Taki był finał reformacji w Krakowie. Miasto wracało na łono Kościoła, który nader chętnie przyjmował skruszone owieczki, tym bardziej iż od roku 1579 w Krakowie zakotwiczyli się jezuici, nazywani przez ówczesnych "hiszpańską szarańczą".
Jednakże ewangelicy nie przepadli. Zeszli tylko w podziemie. Do katakumb reformacji. Miejsce nabożeństw przeniesiono do Aleksandrowic pod Krakowem. Po napadach na Aleksandrowice protestanci przenieśli się z nabożeństwami do Wielkanocy, koło Miechowa oraz do Łuczanowic. Natomiast na terenie Krakowa nabożeństwa prowadzono w prywatnych domach. Stan trwał do schyłku XVIII stulecia. Od roku 1790 do 1816 ewangelicy mieli drewniany kościół w Podgórzu, zatem już za Wisłą. I dopiero decyzja Senatu Rządzącego Wolnego Miasta Krakowa z lipca 1816 roku godnie i tolerancyjnie zamknęła ostatni etap krakowskiego zboru, który trwa do naszych dni. Godzi się też wspomnieć, że w okresie drugiej wojny światowej - od 1940 do 1945 roku - ewangelicy Polacy zbierali się na nabożeństwie w kościele św. Agnieszki na Stradomiu. I dopiero z końcem stycznia 1945 roku odprawiono - pierwsze po okupacji - nabożeństwo w odzyskanym kościele św. Marcina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski