Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosecki: jestem oburzony, że reformują ekstraklasę bez PZPN

Redakcja
Roman Kosecki zaznacza, że plany reprezentacji mają być ważniejsze niż terminarz rozgrywek ekstraklasy Fot. Bartek Syta
Roman Kosecki zaznacza, że plany reprezentacji mają być ważniejsze niż terminarz rozgrywek ekstraklasy Fot. Bartek Syta
- Jak wyglądało spotkanie, podczas którego selekcjoner reprezentacji Waldemar Fornalik był rozliczany z ostatnich występów reprezentacji?

Roman Kosecki zaznacza, że plany reprezentacji mają być ważniejsze niż terminarz rozgrywek ekstraklasy Fot. Bartek Syta

ROZMOWA. Wiceprezes PZPN ROMAN KOSECKI twierdzi, że nie ma powodu, by zmieniać selekcjonera reprezentacji Polski

- Spokojnie. Trener przedstawił sposób swojej dotychczasowej pracy plus plany na przyszłość. Dowiedzieliśmy się, czego się spodziewać po sztabie najważniejszej drużyny w Polsce. Szczegółów nie podam, bo spraw z szatni się nie wyciąga.

- Tematu zmiany selekcjonera nie było?

- Nie można wstać rano i powiedzieć sobie: no dobra, nie zmieniamy trenera, a wieczorem: albo nie, jednak zmieniamy. Nie róbmy od razu polskiego piekiełka. Tylko z tego powodu, że nam nie wyszedł jeden mecz z Ukrainą. Celem tego spotkania było także uspokojenie atmosfery. Jak popatrzymy na chłodno i policzymy punkty, przeanalizujemy terminarz gier, to się okaże, że cały czas jesteśmy w grze. Mamy szanse awansu na mundial.

- O zmianie systemu rozgrywek ligowych też rozmawialiście?

- Tak, i muszę powiedzieć, że jest to poważny problem w kontekście reprezentacji. Także tych młodzieżowych, których przedstawiciele grają w ekstraklasie. Więcej meczów to mniej czasu na zgrupowania. A przypomnę, że w polskiej piłce najważniejsza jest reprezentacja, nie kluby. To do terminów kadry trzeba dopasowywać ligę, a nie odwrotnie. Do tej pory, niestety, było odwrotnie. Rozgrywki ligowe kończymy dopiero 2 czerwca. Najważniejsze ligi - w połowie maja. Wszyscy inni zaczynają rundę wiosenną w styczniu, my - pod koniec lutego. Teraz 2 czerwca kończy się ekstraklasa, dzień później jest wręczenie medali, 4 czerwca gramy ostatni mecz towarzyski, z Liechtensteinem, a 7 czerwca już gramy w eliminacjach z Mołdawią. Można było przecież pomyśleć tak, aby te terminy aż tak się nie pokrywały. Dać trochę czasu na mobilizację po rozprężeniu związanym z zakończeniem sezonu. Teraz jest tak, że spółka Ekstraklasa sobie coś wymyśla i trzeba się do tego dostosować.

- Czyli nie podoba się Panu reforma zaproponowana przez Ekstraklasę?

- Tak naprawdę to nie było możliwości, aby wyrobić sobie zdanie. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, wiedzieliśmy jedynie, że Ekstraklasa coś planuje. Powiem wprost: jestem oburzony, że pominięto podczas tej reformy wiceprezesa PZPN do spraw szkoleniowych, który odpowiada także za różne reprezentacje. W ogóle nie zostałem zaproszony do rozmów. Oczywiście, mogą mi powiedzieć: a co to pana obchodzi, przecież my jesteśmy Ekstraklasą, spółką. Ano obchodzi, bo pewne sprawy, które decydują o losach polskiej piłki, powinny być załatwiane po szerszej debacie, a nie po kryjomu, z zaskoczenia, bez konsultacji. Niektórzy w euforii zwycięstwa postanowili działać sami, a dla mnie nie do pomyślenia jest, że poszczególni ludzie na jakichś stanowiskach reformują rozgrywki na własną rękę. Efekt będzie taki, że reprezentanci na skutek przemodelowania ligi nie będą mogli przyjeżdżać na zgrupowania kadry.

- I jak wtedy zareaguje PZPN?

- Będziemy zabierać zawodników klubom. Przyślemy zawiadomienie o konieczności stawienia się zawodnika na zgrupowaniu, i koniec. Żadnej dyskusji. Jak nie przyjedzie, to zostanie zawieszony, poodejmujemy punkty, będą walkowery itd. Muszę powiedzieć, że jako wiceprezes PZPN chcę rozmawiać z ludźmi, jestem otwarty na nowe projekty, zmiany, ale bardzo często jestem ignorowany, w myśl zasady "nie, my i tak wiemy lepiej". Mam nadzieję, że działalność niektórych ludzi nie doprowadzi do złamania statutu PZPN, który mówi o konieczności popularyzacji polskiej piłki nożnej.
- Ma Pan pretensje do ludzi z PZPN?

- Pretensje to za dużo powiedziane. Zastanawia mnie jednak, że niektórzy komunikują się ze mną za pomocą faksu. Załatwię to jednak sobie w swoim gronie. Mówię tylko ogólnie, że każdy projekt piłkarski, jaki wejdzie w życie, powinien być solidnie przepracowany przez odpowiednie komórki w PZPN. Nie wierzę w nieomylność jednostek. Powiedziałem podczas meczu Legii dwóm członkom zarządu Ekstraklasy SA: panowie, tak się nie robi. Widziałem w ich oczach zakłopotanie.

- Mleko się jednak rozlało. Projekt wchodzi w życie od przyszłego sezonu.

- Wiem, że wielu się ten projekt nie podoba, ma jeszcze dojść do spotkania wszystkich przedstawicieli ekstraklasy.

- Co może zrobić PZPN?

- Choćby zażyczyć sobie obowiązkowe posiadanie przez każdy klub sztucznych boisk, płyt podgrzewanych do treningów, skończyć z fikcyjnym posiadaniem drużyn młodzieżowych na takiej zasadzie jak obecnie. Bo tak naprawdę drużyny młodzieżowej nie ma, a jest jedynie umowa z jakimś klubem zza miasta szkolącym młodzież. Będziemy bezwzględni.

- Widziałem wypowiedź prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, któremu reforma ligi się podobała...

- Pawiem panu tak: Bońkowi może podobać się ferrari, a mnie lamborghini. Powinniśmy jednak wsiąść do dużego autobusu z napisem "polska piłka" i pojechać razem.

- Cel reformy jest ponoć także biznesowy, ma być więcej pieniędzy dla piłki...

- Bardzo dobrze, mam nadzieję, że kluby przeznaczą je na podgrzewane płyty treningowe, rozwój piłki młodzieżowej. Jeśli tak, to bardzo dobrze, musimy się nakręcać. Gorzej, gdyby się okazało, że kasa jest właściwie tylko dla kasy.

- A propos lamborghini i ferrari. W kwestii trenera reprezentacji też wiceprezes różni się z prezesem? Mniej więcej do świąt wielkanocnych Boniek wypowiadał się bardzo ostro. Teraz, podobnie jak Pan, stara się wyciszyć emocje i temat zmiany na stanowisku selekcjonera...

- Po meczu z Ukrainą każdy był wkurzony, że tak wyszło. Każdy ma jednak swoje zdanie. Po tym spotkaniu z Fornalikiem jestem jednak bardziej uspokojony, lepiej poinformowany. Nie widzę żadnej potrzeby zmiany selekcjonera. Słyszałem takie głosy, że Fornalik powinien być bardziej stanowczy, mocniej krzyknąć na zawodników. Ja mogę mu pomóc, wejdę do szatni, porozwalam stoły, poprzeklinam. Tylko czy to coś pomoże? Myśli pan, że Kazimierz Górski krzyczał w szatni? W reprezentacji powinien być ład i harmonia, gra zależy w największej mierze od jakości i inwencji samych piłkarzy. Każdy teraz mądrzy się na tych wszystkich portalach, twitterach, śłiterach, każdy teraz żąda, rozlicza, zwalnia. Autorytetów się narobiło tyle, że trudno je zliczyć.

- Pan nie twittuje?

- Ja wolę się spotkać i porozmawiać, niż siedzieć przed komputerem. Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy potrzebować żony, dzieci... Po co nam to, przecież mamy Twittera. Jeszcze dojdzie do tego, że chłopak nie będzie się musiał umawiać z dziewczyną, żeby seks uprawiać. Ludzie się podniecają, wpisują coś, a później żałują.
- Jest Pan jednak autorem zdania typowo twitterowego. Po meczu z Irlandią nazwał Pan zawodników reprezentacji rozkapryszonymi bobasami...

- Nie odnosiłem się do postawy na boisku, ale wypowiedzi pomeczowych. Słyszałem, jak mówili, że nie byli skoncentrowani, czy że brakowało im ambicji. No rzygać się chce, jak się coś takiego słyszy. Jeśli chodzi o zaangażowanie, to nie mam pretensji. Naprawdę widać, że chcą grać. Sam się też przyznaję do tego, że trochę ten balon za mocno napompowaliśmy, żądaliśmy 12 punktów w czterech najbliższych meczach. Zastanawiam się, co by było, gdybyśmy murowali bramkę w meczu z Ukrainą, a później wyszli z kontrą i wygrali 1:0. Pewnie byłyby pretensje o styl itd. Ale mielibyśmy te trzy punkty i bylibyśmy bliżsi awansu. A my jednak domagaliśmy się wielkiego zwycięstwa, mieliśmy ogromne oczekiwania, przemotywowaliśmy zespół.

- Słychać głosy, że broni Pan Fornalika, bo do kadry powołuje Jakuba Koseckiego...

- Pewnie powinienem syna wywieźć gdzieś za granicę, aby nie było podejrzeń. I jeszcze z pracy w PZPN zrezygnować. Bo przecież jak poszedł do Lechii, to załatwiłem to u Janasa i za niego strzelałem gole. I kazałem obrońcom tak grać, żeby ich Kuba ograł. Teraz robię to samo, jak jest w Legii i zmusiłem Fornalika, aby powołał go do reprezentacji. Nawet nie chce mi się na ten temat rozmawiać. To bzdety.

- Syn ma szansę zrobić większą karierę niż Pan?

- On uważa, że ma. Powiedziałem mu, że jak zakończy karierę, to sobie usiądziemy przy kawce albo czymś mocniejszym i porównamy sukcesy tatusia i synusia.

- Jest jakaś delikatna rywalizacja między Wami?

- No myślę, że jest. Tłumaczę, że zacznę z nim dyskutować, jak strzeli tyle bramek dla Legii, co ja.

- Jakie były kulisy niezatrudnienia Piotra Nowaka na stanowisku trenera kadry olimpijskiej? Boniek mówił coś o braku "chemii", media twierdziły, że Nowak zbyt wiele żądał...

- Nie wiem, z kim prezes ma "chemię", to mnie kompletnie nie interesuje. Ja przedstawiłem Piotra Nowaka jako pierwszego kandydata na trenera reprezentacji olimpijskiej. W negocjacjach nie brałem udziału. Z tego co wiem, jak na nasze warunki, oferta była przyzwoita.

- Czyli Nowak jej po prostu nie przyjął?

- Nie wiem, czy Nowak nie zgodził się na nasze warunki, czy my na jego. Piotrek nie ma pretensji, a fakt, że teraz nie został zatrudniony, nie oznacza, że nie dogadamy się w przyszłości. Spokojnie. Rozmawialiśmy z Michałem Probierzem, Rafałem Ulatowskim, ale uznaliśmy, że Marcin Dorna jest człowiekiem, któremu warto dać szansę.

- Co Pan szeptał premierowi Donaldowi Tuskowi na ucho podczas meczu z Ukrainą na Stadionie Narodowym?

- Na pewno nie to, co Urban napisał (tygodnik "Nie" opublikował rzekome stenogramy rozmów w loży VIP na Stadionie Narodowym - przy. red.). To było jakieś prima aprilis. Nie pamiętam, co mówiłem, chyba coś o ustawieniu drużyn.

Rozmawiał Cezary Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski