Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosmita, który szybko się nudzi

AN
Wytwórnia Alvernia Studios i jej kosmiczne kopuły. Fot. Anna Kaczmarz
Wytwórnia Alvernia Studios i jej kosmiczne kopuły. Fot. Anna Kaczmarz
Od kilku miesięcy przy ulicy Modrzewiowej w maleńkim, acz słynnym Zelkowie w gminie Zabierzów powstaje dom Stanisława Tyczyńskiego i Renaty Gabryjelskiej.

Wytwórnia Alvernia Studios i jej kosmiczne kopuły. Fot. Anna Kaczmarz

Małopolscy milionerzy - Stanisław Tyczyński

53-letni dziś twórca Radia RMF i jego o czternaście lat młodsza małżonka, wszechstronnie wykształcona i utalentowana piękność, będą sąsiadami najgłośniejszego w Małopolsce piekarza i radnego sejmiku Kazimierza Czekaja, który ma szansę zostać senatorem. A trzeba wiedzieć, że Tyczyński nienawidzi władzy i polityków.

Nieopodal mieszka wiele znamienitych postaci. Najbogatsi biznesmeni, prezesi korporacji, generałowie, prawnicy, lekarze, decydenci, artyści upodobali sobie malowniczy Zelków i sąsiednie wsie. Jednak mimo konkurencji sław nazwisko gardzącego salonami Tyczyńskiego elektryzuje okolicę.

Kiedy pięć lat temu wizjoner z Krakowa sprzedał dzieło swego życia - RMF i powiązane z radiem spółki - niemieckiemu koncernowi Bauer, wielu uznało, że to koniec. Niespokojny duch uleciał, talent się wypalił, smok jest zmęczony. "Teraz będzie moczył nogi na Seszelach" - wieszczyli niektórzy znajomi.

"To niemożliwe! Na pewno czymś nas zaskoczy" - komentowała Ewa Drzyzga, gwiazda TVN, która podobnie jak wiele innych dziennikarskich sław wyrosła w RMF-ie pod okiem Tyczyńskiego.

Identycznymi przeczuciami dzielili się na 20-lecie RMF-u Bogdan Rymanowski, Roman Młodkowski, Darek Maciborek... Mieli nosa. Kilka miesięcy później wyszło na jaw, że w futurystycznych kopułach przy autostradzie A4, w Nieporazie w gminie Alwernia, ich dawny guru buduje coś, co może przyćmić polskie radio numer 1: studio filmowe, najnowocześniejsze w Polsce, z aspiracjami, by się liczyć w świecie.

Sprzęt już ma taki jak globalna czołówka. Tych, którzy znają Tyczyńskiego, wcale to nie dziwi. Za sprawą swego prezesa, piekielnie zdolnego maniaka techniki, RMF też zawsze dysponował wszelkimi praktycznymi gadżetami. Wiele z nich prezes montował sam. Nafaszerowane wszystkim, co w technice filmowej wynaleziono, Alvernia Studios mogą realizować trójwymiarowe filmy, reklamy, gry (tu powstawały m.in. efekty do Wiedźmina 2) w najwyższej rozdzielczości, z najlepszym dźwiękiem - od scenariusza po ostatni szlif. Wszystko to na wybranym osobiście przez Tyczyńskiego symbolicznym odludziu, w równie symbolicznych wnętrzach, powstałych jakby według wizji - i na zamówienie - kosmity.

Owe wizje przemieniło dziesięć lat temu w projekt budowlany krakowskie biuro architektoniczne Piotra Nawary i Agnieszki Szultk. Biuro - chyba znowu nie przypadkiem - nazywa się nsMoonStudio (czyli "studio księżycowe") i w celu urzeczywistnienia futurystycznej idei zatrudniło ponad tuzin miłośników science fiction. Słynna agentka Ripley, tropiąca obcych w kolejnych częściach kultowej serii zapoczątkowanej przez Ridleya Scotta, czułaby się tu jak w domu, swej kapsule; notabene odtwórczyni tej roli, Sigourney Weaver, gra we współprodukowanym przez Alvernia Studios nowym filmie "Vamps" w reżyserii Amy Heckering, autorki m.in. "I kto to mówi".

Pollywood

Większość znajomych Stanisława Tyczyńskiego uważa go za człowieka nie z tej ziemi, a może i galaktyki. Człowieka, który szybko się nudzi - zwłaszcza kiedy idea jest zrealizowana i nie ma już przy niej co robić. Tak było z RMF-em, który stał się samograjem - i maszynką do zarabiania pieniędzy.
Gardzącemu garniturami i limuzynami ascecie, który jako prezes RMF-u latami nie pobierał pensji i często nie dojadał, nigdy nie chodziło o pieniądze. A jeśli nawet - to były one zawsze jedynie narzędziem do urzeczywistniania wizji. U progu nowej, filmowej przygody, miesięcznik "Forbes" wycenił majątek Tyczyńskiego na 205 mln zł i umieścił na 11. miejscu listy najbogatszych Małopolan. Majątek ów zostanie zapewne pomnożony, ale znowu nie dlatego, że chodzi o pieniądze, tylko dlatego, że wizjoner w walce z nudą robi rzeczy wielkie.

Wśród śledzących od lat jego poczynania fanów (a ma ich sporo) przeważa opinia, że "Alvernia jest - obok Comarchu, Onetu, RMF-u, Interii i TVN-u - najbardziej znaczącym przedsięwzięciem po 1989 na południu Polski". "To nowa jakość i tworzenie czegoś innowacyjnego... kreowanie rozwoju w najbardziej skomplikowanej sferze usług i produkcji" - chwalą internauci na popularnym forum www.skyscrapercity.com.

Według nich wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Tyczyński, opozycjonista z czasów komuny, oraz zdradzająca od lat filmowe ambicje i talenty Gabryjelska, budują dom w Zelkowie, pół godziny jazdy od Alveirnia Studios. W sąsiedniej wiosce, Karniowicach, w odnowionym XVIII-wiecznym dworku, mieszka od siedmiu lat Grzegorz Hajdarowicz, też opozycjonista z czasów komuny, dziś właściciel "Przekroju" i "Rzeczpospolitej" oraz - producent filmowy.

Być może mamy do czynienia z zalążkiem największego centrum filmowego w Polsce, a nawet środkowej Europie. Pollywoodu. Za publiczne i unijne pieniądze, przy wsparciu polityków, miało ono powstać w Nowym Mieście nad Pilicą (w uroczystym podpisaniu umowy uczestniczył ówczesny premier Jarosław Kaczyński), ale wciąż nie wbito tam nawet łopaty. A Tyczyński, z własnych środków, bez rozgłosu, stworzył pod Krakowem ultranowoczesną wytwórnię, budzącą zachwyt mistrzów kina.

Złote czasy radia

27 października 2006 roku pracownicy RMF-u otrzymali sygnowany przez Tyczyńskiego e-mail: "Dzisiaj główni akcjonariusze Brokera (w tym ja) podpisali umowę sprzedaży wszystkich akcji na rzecz wydawnictwa Bauer. Każdy ma prawo powiedzieć: Dość (w tym ja). Widzimy się na Wigilii (w tym ja)".

To był dla wielu szok. Wprawdzie w 2001 roku wściekły prezes groził w "Polityce", że "sprzeda to wszystko jakiemuś Murdochowi"; było to zaraz po tym, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zabroniła RMF-owi rozszczepiania programu (nadawania innych treści i reklam w poszczególnych regionach) i radio musiało zwolnić 200 osób. Rada zignorowała też wniosek Tyczyńskiego o przyznanie częstotliwości naziemnych dla telewizji muzyczno-informacyjnej. Ale jeszcze dwa lata później w wywiadzie dla "Przekroju" prezes mówił o zaletach tego, że RMF jest niezależne i spoczywa w polskich rękach. Przeważała opinia, że "prędzej wysadzi kopiec niż sprzeda swoje dzieło".

Tworzył je z grupką zapaleńców na początku lat 90. Nikt wcześniej nie robił w Polsce takiego radia. I nikt nie wiedział, co z tego wyniknie. Poza Tyczyńskim.
- Prezes miał w sobie wiele dzikości serca, ale przede wszystkim pasję dla RMF-u. Była ona dla mnie czymś fascynującym i zaraźliwym. On i Edward Miszczak ukształtowali mój stosunek do pracy - mówił nam Roman Młodkowski, znany dziennikarz ekonomiczny, obecnie szef TVN CNBC Biznes.

"Pięć milionów pomysłów na sekundę. Wykonać natychmiast" - tak ludzie opisują "metodę Tyczyńskiego". I jeszcze o jego charakterze: "na przemian sympatyczny, czarujący i gburowaty, wkurzony". Większość mówi: "trudny". Na współpracownika wziął Edwarda Miszczaka, znakomitego, o trzy lata starszego, reportażystę, który okazał się świetnym nauczycielem reporterów i organizatorem; do 1997 roku, kiedy Miszczak odszedł budować TVN, stanowili tandem. - Tyczyński był od kreacji, a Miszczak potrafił genialnie uwydatnić cechy odkrytych przez siebie talentów - wspomina Darek Maciborek, jeden ze słynnych głosów RMF-u. Dodaje, że przez pół roku w RMF-ie nauczył się więcej niż wcześniej przez całe życie.

- Wielką zasługą Edwarda i Staszka było, że pozwolili zadebiutować ludziom młodym. Dzięki temu radio było na tle innych wyjątkowo dynamiczne i świeże - podkreśla Ewa Drzyzga

To zapewniło sukces. Kiedy zaczęto badać tzw. słuchalność, okazało się, że dwie trzecie krakowian słucha RMF-u. Tuż przed przyznaniem ogólnopolskiej koncesji w 1994 roku stacja miała 3 mln słuchaczy. W 1997 roku prześcignęła publiczną "Jedynkę". Pod koniec XX wieku liczba słuchaczy wzrosła do 13 milionów.

"Najnowocześniejsza stacja w Europie, a kto wie, czy nie na świecie" - tak opisywał RMF Tadeusz Sołtys, jeden z pionierów radia, potem wiceprezes Grupy RMF. Dziennikarze zapamiętali Tyczyńskiego jako maniaka technologii. Najpierw był słynny nadajnik pierwszej "S", "złożony osobiście przez Staszka" studenta UJ, niedoszłego fizyka, na terenie Huty im. Lenina w czasie strajku w 1981 roku (tak powstało Radio Wolna Polska). Potem - komputery, które w 1989 roku przywiózł z Francji, by uruchomić pierwsze w Polsce prywatne radio. To radio szybko uniezależniło się od Francuzów, zyskało najnowocześniejsze w świecie wyposażenie, pierwsze w Polsce wozy reporterskie z łącznością satelitarną, helikopter.

Wizjoner spełniał sny, pracując na okrągło. I wymagał tego od innych. Potrafił spędzić w radiu cały tydzień w jednej koszulce, nic nie jadł, prezenterzy ratowali go bułką. Stale wszystko i wszystkich kontrolował - i oceniał. Rzadko był zadowolony. Wymyślał audycje, reklamy, akcje, m.in. słynną "Inwazję mocy", jedną z największych imprez promocyjnych w Europie. Po niej RMF stał się powszechnie rozpoznawalny.

Tyczyński dbał przy tym o całkowitą niezależność radia. Było wyraźnie widać i słychać (choćby w jego słynnych "orędziach"), że nienawidzi salonów władzy. Reporterzy RMF-u zachowywali zawsze krytyczny dystans wobec wszystkich partii i publicznych instytucji. Radio zyskało opinię "głosu ludu i dla ludu".
Jednak pełna niezależność od salonów była niemożliwa. Fakt, że koncesję dla radia przyznaje i przedłuża upolityczniona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, doprowadzał Tyczyńskiego do szewskiej pasji. Wielu znajomych powtarza, że konieczność użerania się z politykami zniechęciła go. Inni wspominali o rozczarowaniu - poziomem słuchaczy, jakością dziennikarstwa.

W 2004 roku Tyczyński odsunął się od radia - został prezesem spółki Broker, w skład której, oprócz RMF FM, wchodziły m.in. RMF Classic, RMF Maxxx i portal Interia. Dwa lata później, wraz z innymi udziałowcami, sprzedał wszystko Bauerowi (ponoć wybrał Niemców na złość rządzącemu wówczas PiS-owi).

Miliony zgarnął ktoś, kto nigdy nie przypominał kapitalisty, chodził odziany w to, co mu wpadło w ręce, mieszkanie wypełnił starymi meblami biurowymi. Tylko nieliczni wiedzieli, że pracuje nad czymś nowym. I pieniędzy potrzebuje właśnie na TO. Dziennikarze wykryli firmę Digit Cinema. Prawie nikt nie zwrócił uwagi na zarejestrowaną w lutym 2002 roku spółkę Alvernia Studios, z siedzibą w Warszawie przy Grzybowskiej 85, ale z telefonem i faksem pod 012. Niespełna osiem miesięcy później Tyczyński nieoczekiwanie poślubił Renatę Gabryjelską.

Szczęście

Współpracownicy twierdzą, że w materialnym świecie rajcują Tyczyńskiego wyłącznie nowe zabawki. Potrafi nad nimi pracować na okrągło, do (dosłownie) upadłego. Wtedy bywa szczęśliwy.

Trwalsze poczucie szczęścia miało mu dać małżeństwo z Gabryjelską, absolwentką marketingu w Szkole Głównej Handlowej oraz prawa na Uniwersytecie Warszawskim, byłą I wicemiss Polski (1993), modelką znaną m.in. z okładek "Cosmo" i "Elle" oraz dwóch sesji dla "Playboya" (w 1999 roku pod hasłem "Najlepsze ciało w Polsce" i w listopadzie 2002 - numer ukazał się dwa miesiące po ślubie pod nagłówkiem "Dzika i piękna"), aktorką-amatorką (przez 6 lat Ewa w "Złotopolskich", wcześniej zagrała m.in. główną rolę żeńską w "Girl Guide" Machulskiego).

Tyczyński miał 44 lata i był to jego drugi związek (pierwszą żonę poznał we Francji). 30-letnia Gabryjelska zakończyła ponad trzyletni związek z fotografem i wydawcą Stanisławem Trzcińskim. Za prezesa RMF-u wyszła - ponoć bez wahania - po nieledwie miesięcznej znajomości.

Ślub odbył się o 10 rano na Rynku Głównym w Krakowie, pod parasolem kwiaciarki Kazimiery Rogozińskiej, a wesele w popularnym Camelocie. Dla zmylenia brukowców małżonkowie zostali tam wniesieni w kufrach. Ona była ubrana w stylu Yoko Ono, on "grał" Johna Lennona.

Gabryjelska znikła z życia publicznego. Bardzo wolno przenosiła swe życie - i dom - z Warszawy do Krakowa. Zajęła się na dobre filmem - skończyła reżyserię w Warszawskiej Szkole Filmowej Bogusława Lindy i Macieja Ślesickiego, ma dyplom Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy. Kręci m.in. ciepło przyjmowane filmy dokumentalne. Jeden z nich, "Pogodna", zdobył dwa lata temu drugie miejsce na festiwalu Etiuda&Anima. Można ją często spotkać - zapracowaną po uszy - w Nieporazie. Jej brat, Marek, jest wiceprezesem Alvernia Studios (prezesem jest mąż); szefuje także utworzonej w grudniu 2007 spółce Alvernia Production.
Trzynaście kopuł w Nieporazie powstało z powodu konfliktu RMF-u z władzami Krakowa, za sprawą którego Tyczyński zamierzał wyprowadzić radio z Kopca. Do dzisiaj wiele osób myśli, że przy autostradzie działa słynne radio. Po wybudowaniu "kosmiczne miasteczko" sprzedano (za 89 mln zł) zewnętrznej firmie, a następnie... wynajęto od nabywcy na kilkanaście lat. Ostatecznie Tyczyński ponownie je kupił. I stale rozbudowuje oraz doposaża.

Brukowce - jak to one - szukają w jego małżeństwie jakiejś dziury. Co najmniej kilka razy donosiły o "nieuchronnym rozwodzie", bo "nie da się żyć z kosmitą". Za każdym razem okazywało się to plotką. A Budostal w szybkim tempie stawia w Zelkowie nowe gniazdo Renaty i Stanisława.

ZBIGNIEW BARTUŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski