Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar Sandecji trwa nadal. Tak źle jeszcze nie było

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Kamil Ogorzały (z piłką) zdobył gola w ostatnim meczu z Widzewem. Czy teraz też wpisze się na listę strzelców?
Kamil Ogorzały (z piłką) zdobył gola w ostatnim meczu z Widzewem. Czy teraz też wpisze się na listę strzelców? Fot. Remigiusz Szurek
Piłkarze Sandecji Nowy Sącz w ośmiu dotychczasowych spotkaniach Fortuna 1 Ligi ponieśli… osiem porażek. Można napisać, że nawet najstarsi kibice „Biało-czarnych” nie pamiętają tak złej serii zespołu z Kilińskiego 47. Jeśli doliczyć do tego przegraną w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa, mamy już obraz nędzy i rozpaczy. Ale po kolei.

O tym, że jest źle, wie każdy, ale nie każdy już zna receptę na to, by było lepiej. Szkoleniowiec „Dumy Krainy Lachów” Piotr Mandrysz mimo wszystko zdaje się być jednak optymistą.

Przypomnijmy, że w poprzedni piątek Sandecja Nowy Sącz przegrała w Łodzi z beniaminkiem ligi, Widzewem 1:2. Dwa gole dla miejscowych zdobył Marcin Robak, w przeszłości król strzelców Ekstraklasy, były reprezentant Polski. Honorowe trafienie dla sądeczan było autorstwa wychowanka nowosądeczan Kamila Ogorzałego.

Oto co 58-letni szkoleniowiec powiedział po tym spotkaniu (cyt. za Sandecja.pl).

- Zagraliśmy dobre zawody. Po raz pierwszy w rundzie jesiennej wyszliśmy na prowadzenie, co jeszcze do tej pory nam się nie udało. Początek był wymarzony, później niestety oddaliśmy inicjatywę, nie było przytrzymania piłki, słabo nią operowaliśmy, w związku z tym przeciwnik zepchnął nas do defensywy - skomentował.

- Po naszym kardynalnym błędzie straciliśmy gola, co na pewno napędziło Widzew i końcówka pierwszej połowy to była już dominacja gospodarzy. Z kolei pod koniec meczu nasz nowy zawodnik, który jest z nami drugi dzień (wypożyczony z Cracovii Hiszpan Ruben Lopez Hueska – przyp. red.), nie trafił w piłkę i zamiast wyrównującego gola, ponosimy porażkę.

- Seria przegranych nie nastraja optymistycznie ani mnie, ani piłkarzy. Druga połówka i końcówka meczu z Widzewem były już jednak w naszym wykonaniu bardzo dobre. Nie było widać tego, że oto przyjechała ostatnia drużyna w tabeli – skomentował Mandrysz.

- Wielka szkoda. To był kolejny ważny dla nas mecz. Dla naszych głów, dla trenera, dla wszystkich w klubie – mówi nam kapitan zespołu Dawid Szufryn.

- Niestety, z Widzewem szybko objęliśmy prowadzenie, ale później przytrafiły nam się proste błędy z tyłu. To boli najbardziej. Sezon jest jednak długi. Notujemy fatalny start, ale wierzymy w to, że musi być lepiej – dodaje z nadzieją popularny „Ciufa”.

Pora na zespół w zasięgu

W najbliższą niedzielę 18 października o godzinie 14 Sandecja podejmie na własnym stadionie GKS Bełchatów, ekipę plasującą się na czternastym miejscu w tabeli. Podopieczni trenera Marcina Węglewskiego potrafili wywalczyć punkty w dwóch ostatnich meczach. Najpierw bełchatowianie zremisowali w Olsztynie ze Stomilem 0:0 a następnie u siebie pokonali 1:0 Zagłębie Sosnowiec. Gola na wagę trzech punktów zdobył w 31 minucie spotkania Bartłomiej Eizenchart. Ogółem GKS ma na koncie osiem „oczek”. Na taką zdobycz składają się po dwie wygrane i remisy oraz cztery porażki. Bilans bramkowy najbliższego rywala Sandecji nie powala na łopatki i wynosi aktualnie 4 do 10. Co więcej drużyna z województwa łódzkiego w bieżącej kampanii jeszcze nie wygrała na obcym stadionie, kolejno przegrywając 0:3 z Górnikiem Łęczna, 0:2 z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, 0:1 z Odrą Opole. Jedynym wyjazdowym osiągnięciem była potyczka ze Stomilem zakończona bezbramkowym rezultatem.

Póki co najlepszym strzelcem „Brunatnych” jest pomocnik Patryk Makuch. 21-latek ma na koncie dwa trafienia.

W poprzednim sezonie GKS wywalczył piętnaste miejsce w lidze, ostatnie bezpieczne. W starciu obydwu drużyn najpierw przy Kilińskiego 2:1 triumfowała Sandecja. Gole zdobywali wówczas Michal Piter-Bućko, Grzegorz Baran a dla gości Mateusz Marzec. W rewanżu było jeszcze lepiej. Sandecja triumfowała 3:0 po trafieniach Mateusza Klichowicza, Damiana Chmiela i Macieja Małkowskiego.

Sandecja informuje

Od wtorku można było zakupić bilet na mecz sądeczan z GKS. Wejściówki będzie można nabyć jeszcze dzisiaj do godziny 16. Bilet można zdobyć w budynku klubowym nowosądeckiego klubu. Warto pamiętać o tym, że podczas niedzielnej potyczki obiekt Sandecji będzie mógł zapełnić się jedynie w 25 procentach.

Cennik biletów prezentuje się następująco. Kwotę 10 złotych za wejściówkę musi uiścić każdy dorosły kibic. 5 złotych to już kwota biletu dla dzieci od ósmego do szesnastego roku życia, emerytów, rencistów i kobiet. Za darmo na Kilińskiego mogą za to wejść dzieci do ósmego roku życia, posiadacze pierwszej grupy inwalidzkiej oaz dzieci z Akademii Sandecja + jeden opiekun.

Sandecja przypomina również o zasadach bezpieczeństwa, których należy przestrzegać udają się na mecz. Każda osoba wchodząca na obiekt świadomie akceptuje obowiązujący regulamin dostosowany do warunków specjalnego reżimu sanitarnego związanych z COVID-19. Trzeba zasłonić usta i nos nie tylko podczas poruszania się po stadionie, ale również po zajęciu miejsca na trybunie. Klub może odmówić zgody na wejście osobie, która nie dostosuje się do tych przepisów. Kibice wchodzący na stadion są ponadto zobowiązani do dezynfekcji rąk w miejscach do tego wyznaczonych. Każdy z kibiców powinien zachować maksymalną możliwą odległość od innych uczestników przez cały pobyt na terenie stadionu. „Dbajmy o własne bezpieczeństwo!” - apelują w klubie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koszmar Sandecji trwa nadal. Tak źle jeszcze nie było - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski