Kosztowna chwila dekoncentracji

Jedna z akcji ofensywnych Cedronu. Fot. Jerzy Zaborski

V LIGA WADOWICE. Cedron Brody przegrał w Brzezince z Iskrą 1-3 (0-1)

Zdaniem Mariusza Rusinka, trenera Cedronu, mecz miał dwa przełomowe momenty. - Pierwszy był jeszcze przy stanie 0-0, kiedy krakowski arbiter nie przyznał nam rzutu karnego - tłumaczy. - Przecież trudno o bardziej ewidentną sytuację, w jakiej powalony został Kamil Wysogląd. Zresztą przy podyktowanym już karnym, faul był identyczny, więc to tylko dowodzi niekonsekwencji sędziego. Gdyby trzymał się swojego stanowiska, to drugim razem też powinien przejść nad faulem do porządku dziennego. Oczywiście, że karny to jeszcze nie gol, bo wykorzystanego karnego strzeliliśmy na raty, więc nie wiadomo, czy też byśmy go wykorzystali. Jednak sędzia miał go nam przyznać, a wykonaniem martwiliby się moi gracze. Mieliśmy szansę objęcia prowadzenia, a po chwili straciliśmy gola, dając argumenty gospodarzom.

Jednak w drugiej połowie Brody doprowadziły do remisu 1-1, właśnie po karnym. - Chłopcy chyba za bardzo się rozluźnili i dlatego niespełna dwie minuty później dostaliśmy drugą bramkę - żałuje Mariusz Rusinek. - Trzecia, w doliczonym czasie, była konsekwencją otwarcia gry. Owszem, przegraliśmy na boisku aktualnego wicelidera, który po wygranej nad nami wspiął się nawet na szczyt, ale wcale nie byliśmy gorsi, zasługując na punkt.

Cedron ma w tym sezonie kłopoty ze skutecznością, a w Brzezince jego trener nie mógł skorzystać z usług Gabriela Wolskiego, a także Dawida Panka i Stanisławczyka. Jego siła ognia była zatem zerowa. - Trudno brakami kadrowymi tłumaczyć się z porażki, ale właśnie dlatego, po doprowadzeniu do remisu, trzeba było go sobie szanować - kończy Mariusz Rusinek.

Jerzy Zaborski