Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kot, który pukał do drzwi

Ignacy Kowalczewski
Fot. Archiwum autora
Czytelnicy piszą o swoich kotach. Minęła północ. Ktoś zapukał w szybę drzwi tarasowych. Pukanie było na niskiej wysokości. tam gdzie zwykle drapała nasza Kicia, gdy chciała wyjść z ogrodu do salonu.

Ale nasza kotka odeszła rok temu, po długiej chorobie nerek. I drapała w drzwi tarasu, a to było miękkie pukanie.

Żona otworzyła drzwi i do pokoju wszedł majestatycznie... piękny rudy kot. Był wypielęgnowany i mruczał rozkosznie.

Obszedł salon, mrucząc cały czas, położył się żonie na kolanach i zasnął. Po godzinie został obudzony i wyproszony z domu, bo pewnie w jakimś domu czekano na niego.

Odwiedzał nas każdego wieczora, zawsze miękko pukając w szybę. Rozkosznie mruczał i czochrał się o nas. Uprzejmie przyjmował poczęstunki. I zasypiał na którymś z foteli, zlewając się kolorem rudym z obiciami i kocami na fotelach i sofie. Czasami żona siadała w miejscu, gdzie spał kot, tak zlewał się kolor jego sierści z obiciami mebli. Pewnego dnia nie było odwiedzin, ale po kilku godzinach odkryliśmy kota śpiącego rozkosznie w kocu na fotelu. Wszedł dawno temu, gdy drzwi do tarasu były otwarte.

Był pieszczochem, przyjaznym dla ludzi.

Co wieczór wypraszaliśmy go do ogrodu, aby poszedł do „siebie”. Pewnego dnia przyszedł kulejąc. Wywiesiliśmy ogłoszenie z jego zdjęciem na naszym osiedlu .

Wobec braku odpowiedzi, pojechaliśmy do weterynarza. Tam stwierdzono zwichnięcie nogi i znaleziono chipa, z zapisanym numerem telefonu właściciela. Z rozmowy telefonicznej z właścicielem wynikało, że wyprowadził się z naszego osiedla wraz kilkoma kotami, których nasz bohater nie bardzo lubił. Jego samego przygarnął sąsiad, który bardzo chciał mieć rudego kota.

Gdy właściciel kota dowiedział się o jego problemach, natychmiast przyjechał z daleka i zabrał go do siebie, bo bardzo go lubił i nazywał Rudasiem.

Gdy zdejmowałem ogłoszenie z okna sklepu, odezwał się klient, który przyznał się, że kot należy do niego. Ale nie wykazał żadnych uczuć, gdy dowiedział się, że kot się błąkał, był chory, i dawny właściciel go zabrał do siebie.

A Rudaś był pełen „ludzkich odruchów” i pozostawił u nas miłe wspomnienia po sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski