Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kot Max wyrzucony z biblioteki stał się gwiazdą internetu [ZDJĘCIA]

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
cool_cat_max_and_gracie
Każdy miłośnik kotów wie, że te czworonogi lubią chodzić własnymi drogami. Maxa - rudzielca z Minnesoty - zaprowadziły one do biblioteki uniwersytetu  Macalester College. A stamtąd – prosto do internetu.

Trzyletni Max jako maluch mieszkał na ulicy – jego obecna właścicielka, Connie Lipton, znalazła go w schronisku i zabrała ze sobą do domu. Jednak mimo tych doświadczeń rudas nie stracił ochoty na wycieczki. Jego adopcyjny tata (czyli mąż Connie) pracuje jako profesor w koledżu więc kociak często towarzyszył mu w drodze do pracy, a potem spędzał popołudnie spacerując po kampusie. Jego ulubionym zakątkiem szybko stała się biblioteka uniwersytecka.

Bibliotekarze nie byli jednak entuzjastycznie nastawieni do wizyt czworonoga. Obawiali się, że któregoś wieczoru przypadkiem zamkną go w budynku, dodatkowo część pracowników miała uczulenie na sierść. Na drzwiach biblioteki pojawiła się więc kartka z komiksową podobizną kota i zabawnie sformułowanym tekstem: „Proszę nie wpuszczać kota. Ma na imię Max. Max jest miły. Jego właściciel nie chce Maxa w bibliotece. My nie chcemy Maxa w bibliotece. Max chce być w bibliotece”.

Nie minęło wiele czasu, gdy ktoś sfotografował i opublikował w internecie apel. I ruszyła lawina. Ludzie pisali komentarze, wierszyki o Maxie, powstał krótki komiks i ręcznie wykona kocia karta biblioteczna. Rudzielec doczekał się profilu na Instagramie (cool_cat_max_and_gracie) i Facebooku, a na podstawie jego historii ma powstać książka dla dzieci.

Mimo sławy, dla Maxa na kampusie nastały ciężkie czasy. Na uniwersytecie rozpoczął się remont i w tej chwili rudzielec swoje wycieczki musi odbywać na smyczy.

Max zapewne polubiłby się w innym kocurem – krakowskim Hipollitem czyli przygarniętym z ulicy, czworonożnym kustoszem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Jest bardzo delikatny i ostrożny. Rano zawsze z nami robi obchód całej ekspozycji, wszystko dokładnie sprawdza, dopiero potem udaje się na zasłużoną drzemkę – opowiada o Hipollicie Katarzyna Bury z MHK.

- Nie wyobrażam sobie muzeum bez Hipolita, on ma dłuższy staż pracy niż ja. Hołubią go wszyscy. Bywa, że leży zwinięty w kłębek na rokokowym krześle albo empirowej kanapce i turyści są przekonani, że to sztuczny kot, eksponat. Zdarza się, że budzimy go, bo odwiedzający nie wierzą, że naprawdę żyje. Kocur szybko stał się nie tylko muzealną, ale też internetową atrakcją - w sieci „prowadzi” profil na Facebooku i bloga, na których relacjonuje wydarzenia w muzeum.

WIDEO: Poważny program - odc. 5: kariera w Krakowie

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski