Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowal, koń, żaba, Szczuka…

Redakcja
Nie tylko ten dzień, ale i cały ten pierwszy majowy tydzień był szczególnym czasem. Uroczystym i historycznym. To czas beatyfikacji Jana Pawła II. Ale i nasze święto Konstytucji 3 Maja przecież też się wliczało.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Chce się więc od razu dodać: był ten okres jakby szczególnie polskim czasem. I nie dlatego, by onaż polskość miała być jakoś specjalnie w te dni wynoszona. Choć nie da się zaprzeczyć. w naturalny sposób była. Była przypomniana i wyodrębniona. I działo się to głównie właśnie poprzez element polskości Postaci wynoszonej na ołtarze. My o tym wiemy i chcemy tak spostrzegać ów wyróżnik. Odrębność tej polskiej dominanty w osobowości "naszego papieża” to dla nas oczywistość. Przecież raczej pozytywnie odbierana i przez resztę świata? Czy upoważnia nas do czegoś więcej? Do jakiejś szczególniejszej bonifikaty? Myślę, że każdy nad Wisłą, i każdy gdzieś w dalekich stronach, lecz z polskim stemplem na sercu, odczuwając wdzięczność i dumę z powodu tego pobratymstwa, pojmuje: nie nasza to zasługa. Nie powód dla naszych przywilejów. Przeciwnie, owo pobratymstwo winno być zobowiązaniem do naszej większej staranności, dyscypliny, przykładności. Chcę wierzyć, że tak jest rzeczywiście. Że tak odbierane jest to nasze z Ojcem Świętym powinowactwo. Jako wdzięczność, i zobowiązanie.

Tuż z godziną Jego śmierci na Placu Św. Piotra wołano zgodnie: "Santo subito!”. Tak odezwało się spontanicznie przekonanie międzynarodowego ogółu. Kościół jako instytucja musiał jednak dochować staranności wobec obowiązujących procedur. Trwało to najkrócej, jak ponoć możliwe. Prześwietlono wszelkie aspekty życia człowieka, postępowanie księdza, nauczanie papieża. Prześwietlono "dowody tak irracjonalne”, jak potwierdzenie szczególnych łask, okoliczność cudu. Dla ludzi wiary ten aspekt nie budził problemu. Dla innych, na wiarę zamkniętych, nieufnych, a nawet niechętnych (i bardziej jeszcze niż niechętnych) tego rodzaju "aklamacja wiary i uczuć” to tylko zrywy emocji. Czyli argumenty żadne. Nie do przyjęcia. Toteż przypatrzmy się i argumentom tej drugiej strony. Bo trzeba było szczególnego "taktu” (albo celowo zamierzonej taktyki?), żeby akurat w tym dniu uroczystym, dla milionów ludzi na całym świecie już zadekretowanym, w dniu tak wyróżnionym, ładować się z tak wyrażaną i z tego rodzaju kontrargumentacją. Ot, choćby z tym, co właśnie ze swojej laicko–feministycznej ambony uznawała za stosowne głosić wtedy pani prof. Środa. Albo i pani Kazimiera Szczuka. Tego samego niedzielnego "beatyfikacyjnego poranka” namiętnie sprzeciwiająca się decyzji Kościoła. Tu pierwej jeszcze ciśnie się kwestia: jakież ona w tej sprawie (świętości w Kościele) ma, by tak rzec, umocowania moralne? A jakie argumenty swego umysłu? Jan Paweł II wedle niej, to przede wszystkim wstecznik, przeciwnik aborcji, wróg prezerwatywy, przeciwnik metody in vitro… Jakież prostackie uproszczenia. Oto larum tzw. humanistki, bez wątpienia feministki, a raczej zwykłej prostaczki, by nie rzec ostrzej… Pozwalającej sobie owego dnia (w Radiu ZET) z takim zacietrzewieniem wołać i pleść o zdziecinniałym, łasym na poklask tłumu, staruszku… Zabiegającym o uznanie i pochlebstwa tłumu. Oto i inne, konieczne w tym akurat dniu (na internetowym forum Onetu) argumenty "znanej publicystki z »New York Timsa«". Czyli, wedle tego źródła, celowe zaniechania, świadome przymykanie oczu na molestowanie seksualne w obrębie Kościoła katolickiego itd. itp. Oto, i niechby już na tym koniec, ulubieniec TVN, w swoim sprawozdaniu z Rzymu (mimo że nawet ta macierzysta jego stacja, w innych komunikatach, liczbę pielgrzymów szacowała na milion osób), czyli red. Pałasiński, uparcie tego dnia proponujący nam 400 tysięcy. Drobiazg, ale dlaczego w tę stronę? Podobnie jak i ogólne jego skwitowanie uroczystości na Placu Św. Piotra: "było fajnie”.

Przypomniało mi się z dawnych lat porzekadło babki mojej. Jako dziecko nie bardzo kupowałem, co jest grane. Przywołane z dawnych czasów, licznych wtedy jeszcze zaprzęgów konnych, dorożek, więc i kuźni (do których zaglądać było tak ciekawie i emocjonująco) – po latach jakże wydaje mi się celne i akuratne: "Gdy kowal konia kuje, żaba nogę podnosi”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski