Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalczyk już bez tajemnic

Przemysław Franczak
Biegi narciarskie. – Słyszymy często od sportowców: jestem mocny psychicznie, nie potrzebuję pomocy. Przypadek Justyny Kowalczyk pokazuje, że to wszystko nie jest takie proste – mówi Dariusz Parzelski, psycholog sportu

Z jednej strony popularność, sukcesy i pieniądze. Z drugiej, której istnienia nikt nie podejrzewał, są stracona ciąża, depresja, załamanie nerwowe, psychoterapia. Justyna Kowalczyk właśnie o tym wszystkim opowiedziała.

– To jest mój bieg o życie – wyznała.

W przejmującym wywiadzie udzielonym Pawłowi Wilkowiczowi ze sport.pl, biegaczka z Kasiny odsłoniła się w niespotykanym dotąd stopniu. Historia ze złamaną kością stopy z igrzysk olimpijskich w Soczi jest ledwie niewinną igraszką przy faktycznych problemach polskiej mistrzyni. Jej zwierzenia dla wielu są szokujące.

„Od ponad roku mam zdiagnozowane stany depresyjne. Od ponad półtora roku walczę z bezsennością. Może by się zebrało kilkadziesiąt nocy, które w tym czasie normalnie przespałam. Walczę ze swoim organizmem, z ciągłymi nudnościami, zasłabnięciami, gorączkami po 40 stopni, lękami. Z problemami, które mi się wcześniej nie zdarzały. […] Bywały takie dni, gdy jedynym moim widokiem był sufit w pokoju. Gdy nie miałam siły ani chęci wstać z łóżka, a jedynym pytaniem było: po co?” - powiedziała Kowalczyk.

Publicznej wiwisekcji własnego życia – jak twierdzi pierwszej i ostatniej – dokonała z jednego powodu. „Chcę o tym wreszcie opowiedzieć otwarcie, bo coraz ciężej mi już przychodziło ukrywanie się. Coraz trudniej kłamać: dlaczego nie przyjmuję większości zaproszeń, dlaczego boję się iść do tłumów, dlaczego zemdlałam niedawno na maratonie, dlaczego mnie nie było gdzieś, gdzie miałam być”.

– Zdziwienie? Nie. Abstrahując od __osoby Justyny Kowalczyk, nie jest dla mnie zaskoczeniem, że sportowcy tego formatu zgłaszają pojawienie się tego typu sytuacji życiowej. To przecież nie pierwszy taki przypadek – mówi dr Dariusz Parzelski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – To truizm, ale musimy pamiętać, że sportowcy są przede wszystkim ludźmi. Mało tego, ze względu na swoją profesję są bardziej podatni na tego typu schorzenia. My za to myślimy o nich, że są twardzi, że są gladiatorami. Zresztą taki był też medialny obraz Justyny. Silna, mocna dziewczyna. Prawdziwą siłę pokazała jednak właśnie w tym wywiadzie. Bo najtrudniejsze jest pokazanie i zaakceptowanie własnych słabości. Tym bardziej że my nie dajemy sportowcom prawa do słabości. Lepsze i gorsze dni ma każdy, ale kibiców zupełnie, ale to zupełnie nie interesuje. Nie dajemy ani milimetra akceptacji dla __tego, żeby zawodnik miał gorszy dzień – wyjaśnia psycholog sportu.

Lista cierpiących na depresję gwiazd sportu jest długa. Alpejka Lindsey Vonn, skoczek narciarski Sven Hannavald, pływak Ian Thorpe, piłkarze Gianluigi Buffon i Sebastian Deisler (ten ostatni przerwał nawet z tego powodu karierę w wieku 27 lat). A to tylko wierzchołek góry.

W przypadku Kowalczyk to jednak nie towarzyszące stale sportowcom stres i oczekiwania rzuciły ją w objęcia depresji, tylko prywatne, bardzo osobiste problemy. O tym, że coś jest nie tak, nie wiedział prawie nikt. Justyna pracowała, biegała, wygrywała. I uśmiechała się, jak zawsze. A to była tylko maska. Lampka zapaliła się wszystkim, gdy niedawno na Facebooku umieściła enigmatyczny wpis, że „rok temu straciłam swoje Dzieciątko”. Niektórzy nie odebrali tego dosłownie, zrobiło się zamieszanie. Ona skomentowała to dopiero teraz.

„Tak, byłam w ciąży, poroniłam rok temu w maju, na obozie treningowym. Na samym początku obozu. Właśnie wtedy, gdy się szykowałam do wyprostowania swoich ścieżek. Wiadomo, że gdybym donosiła tę ciążę, dość zaawansowaną, nie wystartowałabym w Soczi. Miałam już w planie inne życie, przynajmniej na najbliższy rok. Właśnie na ten obóz zaplanowałam rozmowy z trenerem, z moją drużyną, z Polskim Związkiem Narciarskim. W moje przygotowania związek zainwestował pieniądze, moja drużyna – czas. Chciałam im to wszystko wyjaśnić i zacząć rozwikływać sytuację. Niestety, los zdecydował inaczej. To były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam z tym sama. […] Jedyne, co mogłam zrobić, to próbować sama to ogarnąć. Wiele osób, również będących blisko mnie, dowiedziało się o wszystkim niedługo przed wpisem na Facebooku”.

Parzelski: – W depresji ważne jest, żebyśmy się jak najwcześniej zgłaszali po pomoc do specjalistów. A poza tym dlatego tak istotna jest praca zawodników nad swoimi umiejętnościami mentalnymi. Na każdym etapie, zaczynając już od najmłodszych lat. Trzeba rozwijać zdolności zarządzania własnymi emocjami, własną osobą, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia takich sytuacji. Wyciągnijmy z tego przypadku większą naukę, niż tylko to, że informowanie o własnych kłopotach jest OK. Jest OK, ale przeciwdziałajmy temu wyposażając zawodników w odpowiednie umiejętności. My lubimy w Polsce spowiedzi, ale spowiedź nie rozwiąże problemu i w __takich wypadkach nie zastąpi terapii.

Kowalczyk swoją zaczęła kilka tygodni temu. No i pomóc ma sport. „Bo już tylko w sporcie widzę na razie moje wybawienie. [...] Niech to bieganie, które przez ostatni czas uważałam za przeszkodę w układaniu sobie życia, teraz mi pomoże”.

Justyna demony depresji odgania trenując już w Austrii, na lodowcu Dachstein.Wczoraj wrzuciła na Facebooka zdjęcie, na którym biegnie na nartach w stroju prawie kąpielowym. Do tego krótki podpis. I charakterystyczny znak graficzny. Uśmiechnięta buźka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski