Kęczanie wcześniej skazali się na baraże, w których zmierzą się z Energą Omis Ostrołęka. To jednak nastąpi w połowie kwietnia.
Kęcki szkoleniowiec nie robił tragedii z porażki w Wyszkowie. - Mieliśmy świadomość tego, że jesteśmy obserwowani przez wysłanników z Ostrołęki, więc nie musieliśmy się do końca wysilać, żeby za wszelką cenę walczyć o wygraną. Odrobina kamuflażu nie zaszkodzi - dodaje z uśmiechem trener Błasiak.
Kęczanom zabrakło sześciu punktów, żeby zająć miejsce wyszkowian i - tym samym - zapewnić sobie utrzymanie bez konieczności rozgrywania play-out, bo drużyna zajmująca jedenastą lokatę została z tego zwolniona po wycofaniu się z rozgrywek krakowskiego Hutnika.
Optymizm zapanował w Kętach po bardzo dobrych styczniowych meczach. Wydawało się, że nadprogramowe zwycięstwa odniesione we własnej hali kosztem faworytów rozgrywek, czyli SMS Spała i GKS Katowice, okażą się kapitałem na wagę zajęcia bezpiecznego miejsca.
- Kilka punktów uciekło nam na __własne życzenie, właśnie we własnej hali - wspomina trener Błasiak - Wystarczy, że wymienię potyczkę przeciwko Espadonowi Szczecin, którą przegraliśmy 1:3, a niewiele brakło, byśmy doprowadzili do tie-breaka. Wtedy mielibyśmy przynajmniej punkt. Druga bolesna strata to porażka po pięciosetowej walce z Victorią Wałbrzych. Gdybyśmy wtedy zdobyli choćby dwa punkty, mecz w Wyszkowie miałby dla nas wielką stawkę. Zbyt wiele strat ponieśliśmy w pierwszej rundzie, kiedy zespół dopiero się tworzył. Teraz można już tylko gdybać. Wtedy mieliśmy kłopoty z wygraniem seta. Zespół złapał drugi oddech dopiero w __grudniu. Pora rozpocząć operację „Ostrołęka”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?