Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KPS Kęty. Grzech główny kęczan to dłuższe przestoje

Jerzy Zaborski
Tym razem Mateuszowi Bogusowi nie udało się dobrze zaatakować
Tym razem Mateuszowi Bogusowi nie udało się dobrze zaatakować fot. Jerzy Zaborski
I liga siatkarzy. KPS Kęty pokonał we własnej hali SMS Spała 3:2, ale to jeszcze nie poprawiło jego sytuacji w tabeli, bo pozostaje na 13. miejscu. Ma jednak kontakt z otwierającym strefę spadkową Wałbrzychem, z którym w drugiej rundzie, a dokładnie w 23. kolejce, zmierzy się we własnej hali.

Kęczanie rozpoczęli spotkanie od mocnego uderzenia. Zaliczani do ścisłej czołówki „uczniowie” wyglądali na parkiecie na mocno zagubionych.

- Już dawno nie rozegraliśmy tak dobrej partii - cieszy się Marek Błasiak, trener KPS. - Trzeba mieć jednak świadomość, że rywale popełnili w tym okresie sporo własnych błędów, ale i też wynikających z naszej gry. Powtarzałem chłopcom, żeby nie spoczywali na laurach, tylko nadal wywierali presję na przeciwnikach. W niedalekiej przeszłości przerobiliśmy już spotkania, w których asekuracyjne granie nie zapewniło nam zdobyczy punktowych.

W strategii kęckiego sztabu szkoleniowego, mającej zapewnić drużynie byt bez konieczności rozgrywania play-out, założono sprawienie dwóch niespodzianek, czyli urwanie punktów ligowym faworytom. Zdobycz na SMS można zatem potraktować jako jedną z nadprogramowych.

- Na pewno chcieliśmy coś zdobyć kosztem SMS. Mając w pamięci wyjazdowe spotkanie, przegrane w trzech setach, liczyliśmy minimum na punkt - _analizuje trener Błasiak. - Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Skoro w pierwszym secie rozbiliśmy rywala, zaczęliśmy myśleć o wygranej. Na podstawie premierowej odsłony chciałoby się wziąć pełną pulę. Właśnie takich wygranych najbardziej nam brakuje, choć i _dwoma „oczkami” nie gardzimy.

W meczu przeciwko SMS kibice byli świadkami grzechu głównego kęckiej młodzieży, czyli zbyt dużych wahań formy. Trener Błasiak przy każdej okazji podkreśla, że jego zespół musi być maksymalnie skoncentrowany. Może się trafić chwila dekoncentracji, ale dwa sety przestoju do zdecydowanie za dużo.

- Przede wszystkim chłopcy muszą wykonywać to, co mają nakazane - uważa Błasiak. - Samowolka na parkiecie wszystkich nas kosztuje sporo nerwów i jest balansowaniem nad przepaścią. Przede wszystkim źle zagrywaliśmy, bo prosto na libero, który nie miał kłopotów z odbiorem. Poza tym, przez ponad dwa i pół seta nasi rozgrywający nie angażowali Bartłomieja Klutha. Nasza najcięższa armata „milczała”. Potem, jak sobie o nim przypomniano, został dwa razy zablokowany i musiałem go zdjąć, żeby trochę odpoczął i na nowo uwierzył w __siebie.

W czwartej partii kęczanie znowu zagrali agresywnie.

- Przede wszystkim postawiliśmy na __kierunkową zagrywkę - podkreśla Błasiak. - Na parkiecie znowu pojawił się Kluth, który w kilku trudnych momentach skutecznie zaatakował. Mogę śmiało powiedzieć, że to on przeciągnął mecz do „dogrywki”, w której wywalczyliśmy dodatkowy punkt.

W poprzednich sezonach wygranie pierwszego seta otwierało kęczanom drogę do zwycięstwa. Teraz nie zawsze tak jest, bo i zespół złożony jest z zawodników na seniorskim dorobku.

- Tydzień wcześniej, w Zawierciu, też dobrze zaczęliśmy, ale potem samowolka chłopców sprawiła, że prezentowaliśmy - jak to nazywam - głupkowate granie. Wtedy nie udało nam się z nim zerwać. W meczu przeciwko SMS opamiętanie przyszło w samą porę - kończy Błasiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski