Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KPS ogrywał już u siebie faworytów, ale tym razem nie sprostał wiceliderowi

Jerzy Zaborski
Skuteczny atak Jakuba Urbanowicza, którego nie obronili Mateusz Bogus (nr 16) i Jakub Czubiński
Skuteczny atak Jakuba Urbanowicza, którego nie obronili Mateusz Bogus (nr 16) i Jakub Czubiński fot. Jerzy Zaborski
I liga siatkarzy. Kęczanie, chcąc przedłużyć nadzieje na uniknięcie walki w barażach o utrzymanie, byli zmuszeni ograć wicelidera. Zresztą, w przeszłości pokonywali u siebie wyżej notowanych rywali, więc kibice liczyli na kolejną niespodziankę.

KPS Kęty - Ślepsk Suwałki 0:3 (17:25, 28:30, 17:25)

KPS: Błasiak, Bogus, Czubiński, Tomczak, Lewandowski, Kluth, Toczko (libero) oraz Ledwoń (libero), Biegun, Chmielewski, Szpyrka, Zygmunt.

Ślepsk: Urbanowicz, Zapłacki, Gonciarz, Hunek, Rudzewicz, Lewiński, Andrzejewski (libero) oraz Skrzypkowski, Szczytkow, Mendak, Wasilewski.

W premierowej odsłonie gospodarze prezentowali się niemrawo. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy wyniku 5:8. Wprawdzie szybko udało im się doprowadzić do remisu 9:9, ale potem było już tylko gorzej. Przy stanie 11:15 trener miejscowych Marek Błasiak poprosił o czas. To jednak niewiele pomogło jego drużynie. - Popełnialiśmy zbyt dużo błędów - tłumaczył szkoleniowiec.

Gospodarze tracili dystans do rywali (12:17, 15:22), więc inauguracyjną odsłonę mogli spisać na straty.

W drugim secie kęczanie zaprezentowali inne, lepsze oblicze. Prowadzili już 4:0, więc tym razem to opiekun gości wziął czas. Chwilę potem kibice byli świadkami długiej wymiany, którą zakończył Bogus (6:1). Przyjezdni nie mogli zatrzymać kęckiej młodzieży.

Co prawda po ładnych akcjach Skrzypkowskiego oraz Lewińskiego zrobiło się 4:8, jednak miejscowi grali jak w transie, prowadząc 11:6 czy 14:6 - po pięknym ataku Klutha. Wtedy chyba nikt z obecnych w hali nie pomyślał, że gospodarze mogą tę partię przegrać.

Przy stanie 17:11 trener Błasiak poprosił o czas, żeby jego podopieczni zbytnio się nie rozkojarzyli, bo rywale zaczęli spisywać się lepiej. Przewaga miejscowych zaczęła jednak topnieć (20:15, 20:18).

Niestety, po zablokowaniu Czubińskiego zrobiło się 22:21, a po pomyłce Klutha był remis 22:22 i zaczęła się wojna nerwów.

Po ataku Błasiaka było 24:23, ale rywale obronili piłkę setową. Dzięki Szpyrce gospodarze po raz drugi mieli szansę zakończenia partii, ale i tym razem się nie udało. Do tego po niedokładnym ataku Klutha było 26:27 i teraz to kęczanie zostali postawieni pod ścianą, ale za sprawą Błasiaka był remis 28:28. Potem jednak Kluth zepsuł zagrywkę i szala przechyliła się na stronę gości. Zagrywkę Skrzypkowskiego odbił wprawdzie Ledwoń, ale piłka poszybowała tak wysoko, że otarła się o konstrukcję stalową pod dachem, więc przyjezdni dopięli swego.

Po pechowej przegranej w drugiej odsłonie, w trzeciej miejscowi mieli kłopot z powrotem do dobrej gry. Co prawda na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy stanie 6:8, ale potem było już gorzej. Po zablokowaniu Bogusa zrobiło się 6:10, a po stracie kolejnego punktu trener Błasiak wziął czas. Nic to nie dało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski