Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradzież drewna z lasu czy polityczna zemsta?

ŁB
Starosta twierdzi, że opał wywoził legalnie, a jego zatrzymanie to sprawa polityczna FOT. ROBERT SZKUTNIK
Starosta twierdzi, że opał wywoził legalnie, a jego zatrzymanie to sprawa polityczna FOT. ROBERT SZKUTNIK
W powiecie suskim aż huczy za sprawą tamtejszego starosty, którego leśniczy zatrzymał, gdy ten wiózł ciągnikiem drewno na opał. Sęk w tym, że starosta co prawda miał tzw. asygnatę - dokument upoważniający do wywózki - ale na cieńsze drewno niż to na przyczepie. Sprawę badają leśniczy. - To intryga polityczna moich oponentów - grzmi starosta, dodając, że jest niewinny.

Starosta twierdzi, że opał wywoził legalnie, a jego zatrzymanie to sprawa polityczna FOT. ROBERT SZKUTNIK

SUCHA BESKIDZKA. Starosta suski złapany w lesie z pniami na opał. Leśnicy badają, ile i czego mógł wywieźć

Na razie, choć od zdarzenia minęły prawie dwa tygodnie, sprawa okryta jest milczeniem. Zarówno pracownicy nadleśnictwa, straż leśna, jak i leśnicy nie chcą komentować historii ze starostą.

- Mogę potwierdzić, że był taki incydent. Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - mówi lakonicznie Tadeusz Kosman, nadleśniczy w Suchej Beskidzkiej.

To jego pracownicy 11 września zatrzymali Tadeusza Gancarza w lesie w Stryszawie. Tego dnia starosta suski wziął pół dnia wolnego w pracy, by przywieźć do domu drewno na opał, które wcześniej miał przygotować w lesie jego brat. Miejsce, skąd miał przywieźć drewno, leży kilkaset metrów od jego domu. Starosta pojechał do lasu ciągnikiem z przyczepą przerobioną ze starego żuka.

- Asygnatę na wycinkę miałem i jechałem właśnie w stronę leśniczówki, żeby zgłosić wywóz drewna - mówi starosta. Jak twierdzi, w pewnym momencie został zatrzymany przez leśniczego. Miał wówczas na wozie ok. 2,5 metra sześciennego drewna.

- Leśniczy dwa razy zajeżdżał mi drogę. Wezwał nawet straż leśną - mówi oburzony starosta. - O co chodzi? Asygnatę miałem, tylko symbole się nie zgadzały. Miało być M2, a było M6, czy coś takiego.

Oznaczenia dotyczą grubości drewna. Starosta dostał zgodę na wycinkę drzewa o grubości do 8 cm. - W lesie trudno określić tę grubość, jakie to M. Jechałem to zgłosić. Musiałbym dopłacić niewiele, chyba trzydzieści złotych - tłumaczy wyraźnie poirytowany tematem Gancarz. Po zatrzymaniu drewno zostawił w lesie. - Taki głupi to ja nie jestem, żeby je zabrać w tej sytuacji - mówi starosta.

Sprawą asygnat zajęło się Nadleśnictwo w Suchej Beski-dzkiej. Jego szef, Tadeusz Kosma, poprosił jednak Prokuraturę Rejonową w Suchej Bes-kidzkiej o wyłączenie z tej sprawy. - Przychyliliśmy się do wniosku i przekazaliśmy sprawę do dalszego prowadzenia nadleśnictwu Jeleśnia - mówi Jerzy Procner, prokurator rejonowy w Suchej. Dodaje, że nadleśnictwo jest oskarżycielem publicznym i to ono poprowadzi postępowanie wyjaśniające, a nie prokuratura.

Nadleśnictwo Jeleśnia nie chciało w ogóle komentować sprawy starosty, bo jeszcze nie otrzymało akt. W Suchej Beskidzkiej, a zwłaszcza w Stryszawie, zawrzało.

- No, jak się nie wstydzi, przeca to urzędowo osoba. Wstyd - mówi jeden z rozmówców. Dodaje, że to małe środowisko, i prosi, aby nie ujawniać jego danych.

Sam zainteresowany nie zgadza się z zarzutami, że kradł. - Absolutnie to nieprawda. To plotka stworzona przez leśniczego i zarazem radnego powiatu z mojej opozycji - mówi Tadeusz Gancarz. Dodaje, że został zatrzymany z politycznej zemsty. - Ja jestem człowiekiem Platformy Obywatelskiej, a tamten pan założył stowarzyszenie dla Jarosława Kaczyńskiego - wyjaśnia starosta. Dodaje, że swojego dobrego imienia będzie dochodził w sądzie. - Ten pan radny oszalał z nienawiści do mnie - mówi Gancarz.

Tymczasem leśniczy twierdzi, że o sprawie mówić nie może, do tego prawo ma tylko rzecznik nadleśnictwa (wziął akurat urlop - przyp. red.) lub nadleśniczy. Przyznaje jednak, że tarcia w radzie powiatu suskiego są. Nie uważa się jednak za przywódcę opozycji.

Zastanawia jednak, że radny-leśniczy twierdzi, iż w czasie, gdy starosta został zatrzymany w lesie, on sam był w sanatorium. Tymczasem zdaniem jego przełożonego, leśniczy nie tylko był wtedy w pracy, ale sam zatrzymał Gancarza i powiadomił straż leśną.

Robert Szkutnik (ŁB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski