Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraina, której nie ma

Redakcja
Galicja od dawna fascynowała pisarzy, poetów, podróżników i krajoznawców najróżniejszego autoramentu. Zapadła prowincja, na skraju habsburskiej monarchii, która wpadła w ręce cesarstwa trochę przypadkiem, traktowana była w Wiedniu jak miejsce zsyłki podpadniętych urzędników i niesfornych oficerów. Odległa, biedna, błotnista, pełna spiskujących Polaków i obdartych Żydów, w rankingu atrakcyjności prowincji cesarstwa plasowała się na szarym końcu. Dopiero z czasem, gdy nowe ziemie nieco bardziej zrosły się z resztą państwa (niemały udział miała w tym brutalna na początku polityka germanizacyjna Austrii), a i samo ono zaczęło ewoluować w kierunku bardziej liberalnym, stając się z Austrii Austro-Węgrami, Galicja awansowała na liście krajów koronnych. Polacy przestali się buntować, a zaczęli lojalnie współpracować wspierając wiedeńskie rządy, mało tego sami je tworząc czy współtworząc. Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim było przez lata cennym sojusznikiem dla polityków, którym przyszło zmierzyć się z zadaniem stworzenia koalicji rządowej i sformowania sprawnego rządu. Sama prowincja też stała się jakby mniej prowincjonalna. Częściej tu jeżdżono, więcej bywano, a Lwów i Kraków zaczęły przypominać inne miasta cesarstwa. O takiej właśnie podróży po Galicji traktuje książka austriackiego pisarza Martina (nomen omen) Pollacka ukryta pod barokowym tytułem "Po Galicji. O chasydach, Hucułach, Polakach i Rusinach. Imaginacyjna podróż po Galicji Wschodniej i Bukowinie, czyli wyprawa w świat, którego nie ma". Pollack, urodzony w 1944 r. w Bad Hall w Austrii Górnej, studiował literaturę słowiańską i historię Europy Wschodniej w Wiedniu i Warszawie, tłumaczył książki Ryszarda Kapuścińskiego. Jego zainteresowanie dawną monarchią habsburską znalazło wyraz w wydanej kilka lat temu książce o dawnej prowincji cesarstwa, książce bardzo dobrze przyjętej, bo i bardzo dobrze napisanej. "Po Galicji" to rzeczywiście imaginacyjna podróż po krainie już realnie nieistniejącej, ale egzystującej nadal w ludzkich wspomnieniach, książkach, filmach i niezliczonych polskich, austriackich, niemieckich, ukraińskich utworach literackich. Pollack dorzucił do tego zestawu XVIII- i XIX-wieczne relacje podróżnicze, fragmenty przewodników, opisów geograficznych i przyrodniczych. Wykorzystał też tak drobne świadectwa, jak rozkłady jazdy kolei żelaznej, cenniki, spisy adresowe itp., itp. Te wszystkie (a także inne) elementy złożyły się na obraz Galicji sprzed wieków, w podróż po której zaprasza nas autor. Jego książka to świetnie napisany reportaż po świecie nieistniejącym, ale w jego narracji jak najbardziej żywym i realnym. "Kolej Karola Ludwika jeździła z Krakowa przez Tarnów, Przemyśl, Lwów i Tarnopol na wschód, gdzie docierała do stacji celnej Podwołoczyska na granicy z Rosją. Najpierw przecinała monotonny krajobraz zachodniogalicyjskiej niziny, gdzie od czasu do czasu wznosiły się pojedyncze pagórki; po obu stronach toru ciągnęły się rozległe łany zbóż, wśród których gdzieniegdzie wyrastał rzadki lasek brzozowy albo jakaś przyklejona do piaszczystego gościńca wioska. [...] Tarnów nie był miejscem godnym wyprawy. Zajazdy dla gości: Hôtel de Cracovie, de Léopol, de Londres, wszystkie trzy z restauracją. Café's. J. Breitseer, H. Funkelstern (obie tylko dla polsko-żydowskich kupców). Cukiernie: Spargnapani e Picenomi (bezapelacyjnie godne polecenia: gorące hachés, wykwintne likiery), Felix Drozdowski. Oba lokale schludne. Wart obejrzenia jest stary ratusz i kościół katedralny" - to próbka narracji Pollacka. W ten właśnie sposób razem z nim odwiedzamy większe i mniejsze miasta Galicji i Bukowiny, przemierzamy malownicze wsie, przyglądamy się miejscowym włościanom, Żydom, Hucułom, kupcom, ziemianom, miejscowym kościołom, synagogom i cerkwiom. Na polskim gruncie podobną książkę napisał przed laty prof. Stanisław Grodziski. Jego "Wzdłuż Wisły, Dniestru i Zbrucza. Wędrówki po Galicji" również były imaginacyjną podróżą po tej nieistniejącej krainie, do której tak wielu odczuwa sentyment. "Podróż po Galicji Wschodniej i Bukowinie - do owych prowincji na północno-wschodnich obrzeżach upadłej monarchii habsburskiej, gdzie w czasach panowania austro-węgierskiego spotykało się ze sobą tak wiele narodowości, języków i kultur - musi dziś pozostać niespełnionym marzeniem. Upadek państwa wielonarodowego usunął te regiony oraz ich mieszkańców z naszego pola widzenia, a przemiany polityczne w tej części Europy po drugiej wojnie światowej sprawiły, że i tak już luźne związki, jakie jeszcze istniały, uległy całkowitemu zerwaniu. Tym samym krainy i miejscowości obu tych należących do korony krajów, Królestwa Galicji i Lodomerii oraz Księstwa Bukowiny, skąd przejęliśmy tak wiele ważnych dla kultury impulsów, na zawsze zniknęły z naszych map politycznych i kulturalnych" - pisze z żalem Pollack. Jak więc widać, nostalgia za krajem, którego już nie, ma ogarnęła także jego.

PAWEŁ STACHNIK
Martin Pollack, "Po Galicji. O chasydach, Hucułach, Polakach i Rusinach. Imaginacyjna podróż po Galicji Wschodniej i Bukowinie, czyli wyprawa w świat, którego nie ma", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2007.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski