Kraków. Boisko Tonianki zaorane. To pierwszy krok, żeby znów można było tu pograć w piłkę [ZDJĘCIA]

Historia boiska to historia walki z siłami natury, ostatecznie przez Toniankę przegranej. Teren, zalewany przez pobliski potok Sudół, stał się siedliskiem bobrów, swoje porządki robiły tu dziki. W końcu zespół, nie mając gdzie grać, został wycofany z rozgrywek klasy B, działalność sportowa klubu została zawieszona, a boisko stało się... przedmiotem sporu sądowego między Zarządem Infrastruktury Sportowej w Krakowie a Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. ZIS domaga się od RDOŚ odszkodowania za to, co zrobiły Toniance bobry i dziki. Sprawa ciągnie się, porozumienia brak. - A dopóki nie skończy się proces sądowy, obiekt jest w jakimś sensie zablokowany - mówi Grzegorz Jędrzejowski, prezes Tonianki.

Mimo wszystko, władze kluby podjęły działania w celu przywrócenia terenowi funkcji sportowej. Choć brzmi to dziwnie, jeśli patrzymy dziś na boisko Tonianki - całkowicie zaorane, bez bramek.

- W 2018 roku przejęliśmy ze znajomymi zarządzanie klubem - wyjaśnia Jędrzejowski. - W tym momencie inwestujemy własne pieniądze, żeby boisko przywrócić do użytku. Zrzuciliśmy się na koparkę, która pracowała dziesięć dni, żeby zlikwidować drzewa, krzaki, którymi porósł teren. Teraz boisko zostało zaorane. Niebawem ma zostać ciężkim sprzętem rolniczym spulchnione - wcześniej musi być kilka dni deszczowych, a następnie zasiejemy trawę. Potrzebujemy 250 kg trawy, zbieramy pieniądze po okolicznych darczyńcach. Nie stać nas na to, żeby zrobić profesjonalną murawę z drenażem, ale chcemy chociaż, żeby można przyjść z dziećmi i spędzić czas w tym pięknym miejscu.

Docelowo boisko Tonianki ma zostać podwyższone - wiadomo, dzięki temu byłoby mniej narażone na zalewanie. - Dostałem już pisemną zgodę od dyrektora Kowala z ZIS-u na podniesienie powierzchni boiska. Planuję porozmawiać z firmą, która będzie wykonywała obwodnicę, aby przejąć od niej masy ziemne - wyjaśnia szef Tonianki. Dodaje: - Usunęliśmy stare bramki, mamy już nowe od ZIS-u, dostaliśmy nawet traktorek do koszenia trawy.

Klub poczynił kroki, by móc starać się o podłączenie prądu, oświetlenie obiektu byłoby możliwe. Ale kwestią kluczową będzie najpierw ogrodzenie terenu. Resztki dotychczasowego ogrodzenia straszą, nadają się tylko do rozbiórki. Zresztą, byli tacy, którzy we własnym zakresie zajęli się demontażem... - Pomiędzy barierkami obok boiska były poprzeczki. Ktoś je w nocy ukradł, chyba na złom - opowiada Jędrzejowski. - Teren jest też regularnie zaśmiecany, dwa razy wynajmowaliśmy już kontener na 11 metrów sześciennych. Sprzątamy, i cóż, walczymy na tyle, na ile sił i środków nam starcza. Czekamy na to, aż miasto dogada się z RDOŚ i uzyska odszkodowanie, dzięki któremu przywróci nam murawę do stanu użyteczności i będzie można działalność klubu reaktywować.

Może dzięki pieniądzom z budżetu obywatelskiego? Bo tą drogą klub też próbuje. Chodzi o pomysł na zagospodarowanie terenów sąsiadujących z głównym boiskiem, czyli asfaltowego placyku, na którym kiedyś grało się w koszykówkę oraz piłkarskiego bocznego boiska, na którym stoją jeszcze bramki, ale w trawie można się schować. Zgłoszony przez Toniankę projekt zakłada, że tutaj miałby powstać "orlik" ze sztucznym oświetleniem.