Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Jak Niemcy rabowali polskie dzieci podczas okupacji. Konferencja IPN i Uniwersytetu Pedagogicznego [GALERIA]

Piotr Subik
Piotr Subik
Siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny nadal słabo zbadany jest temat germanizacji młodych Polaków przez aparat Trzeciej Rzeszy.

– Nie znam rodziców, bo zostałem znaleziony w pustostanie w Łodzi, ochrzczony i oddany do sierocińca. W wieku trzech lat wzięli mnie na wychowanie Anna i Józef Konieczny. Kiedy wybuchła wojna, miałem 7 lat. W 1943 r. przyszło wezwanie na badania antropologiczne. Jak Bóg mnie stworzył, musiałem stanąć przed komisją i chodzić od lekarza do lekarza. Na końcu jeden powiedział: „Gut”, czyli że się nadaję – wspomina Janusz Bukorzycki, mieszkaniec Łodzi, który podczas wojny został wywieziony przez gestapo z Polski i już jako Johann Buchner wcielony w szeregi Hitlerjugend, niemieckiej organizacji młodzieżowej w Trzeciej Rzeszy. Szykowano go do służby w Wehrmachcie.

Janusz Bukorzycki vel Buchner na front nie zdążył pojechać, bo Niemcy skapitulowały. Dzięki Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi, poprzez Barcelonę, udało się mu wrócić do Polski. O swojej wojennej traumie opowiadał na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.

To tam krakowski Instytut Pamięci Narodowej oraz działające przy uczelni Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń zorganizowało trwającą jeszcze także dzisiaj konferencję poświęconą rabunkowi i germanizacji polskich dzieci podczas wojny.

– To są ludzie, którym zrabowano dzieciństwo, tak to trzeba nazwać – podkreśla dr hab. Hubert Chudzio, historyk, profesor UP i dyrektor CDZWiP w Krakowie. Siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny ten temat jest wciąż bardzo słabo zbadany i prawie nieobecny w zbiorowej pamięci.

Wśród dzieci, które wychowywały niemieckie rodziny, była też Barbara Paciorkiewicz, mieszkająca przed wojną w Gdyni. Podczas spotkania w Krakowie nie ukrywała, że to, co wydarzyło się podczas okupacji, zniszczyło jej i innych psychikę.

– Ale w tym całym nieszczęściu, miałam trochę szczęścia i mimo wszystko byłam dzieckiem szczęśliwym – opowiada Barbara Paciorkiewicz. – Po pierwsze – byłam rasowo wartościową, więc przeznaczono mnie do germanizacji, a mogłam trafić do obozu dziecięcego, gdzie robiono pseudomedyczne badania. Po drugie – trafiłam do rodziny, która straciła córkę i chciała wychować drugą. I jestem tym ludziom wdzięczna, bo okazali mi serce, dali mi poczucie bezpieczeństwa. Dzięki nim nie widziałam wojny – dodaje pani Barbara. Jak twierdzi, wojna dla niej zaczęła się dopiero... po wojnie, gdy okazało się, że wychowywali ją przybrani rodzice.

Nazistowski pomysł uprowadzania i germanizowania dzieci uznanych za „wartościowe rasowo” był częścią Generalnego Planu Wschód (Generalplan Ost), mającego na celu rozciągnięcie wpływu narodu niemieckiego na Europę Wschodnią. Nad całym procederem czuwała organizacja Lebensborn.

– Każdy urzędnik niemiecki, każdy żołnierz Wehrmachtu miał obowiązek obserwować otoczenie wokół siebie i meldować o dzieciach spełniających „na oko” kryteria rasowe. Czyli po prostu dobrze wyglądających i będących w odpowiednim wieku – mówi historyk dr Joanna Lubecka, badaczka historii Trzeciej Rzeszy z Akademii Ignatianum i IPN.

Według szacunków historyków, z terenu Polski wywieziono do Niemiec nawet 200 tys. dzieci, po wojnie odnaleziono tylko 30 tys.

– W Niemczech żyją tysiące, dziesiątki tysięcy, a wedle niektórych – nawet setki tysięcy osób, które nie mają pojęcia, że w dzieciństwie zostały zrabowane z Polski czy innych okupowanych krajów. Garstka tych ludzi wie, a jeszcze mniejsza garstka chce o tym mówić – zwraca uwagę Monika Sieradzka, zajmująca się tym tematem dziennikarka Deutsche Welle.

Jak przypomina dr Joanna Lubecka, osoby zaangażowane w akcję „rabowania” dzieci stanęły przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, podczas procesu, który toczył się w latach 1947-48. Nikt nie został skazany na karę śmierci, najcięższe wyroki – dożywocia – z czasem zostały skrócone na mocy amnestii wprowadzanych w Niemczech.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Poważny program

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski