Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Łukasz rzucił pracę za biurkiem. Zaczął strugać wieże i skoczków. Odezwał się w nim duch zagłębia szachowych rzeźbiarzy [ZDJĘCIA]

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Wszystkie wióry, które lecą spod dłuta lądują w szufladzie pod stołem. W ciepłym świetle żarówki nie sposób oderwać od nich wzrok. - Prawie każdy kto do mnie zagląda automatycznie bierze je do ręki i przesypuje. Wciąż zastanawiam się dlaczego, ale to chyba bardzo relaksujące - mówi 45-letni Łukasz Wiciarz, który od 15 lat rzeźbi w swojej pracowni w Podgórzu szachy. Wchodząc do tego miejsca wzrok, poza wiórami, od razu przykuwają duże szachy, które wyglądają jak stół, na którym szykują się do starcia dwie armie białych i czarnych rycerzy.

Łukasz pochodzi z Makowa Podhalańskiego, które słynie z rzeźbiarzy szachów.

- Pamiętam, jak w dzieciństwie idąc wcześnie rano na autobus w jednym z okiem widziałem sylwetkę pracującego do rana nad figurami szachowymi sąsiada. Ten obraz dość mocno utkwił mi w pamięci - wspomina rzemieślnik.

Ubezpieczenia, turystyka i w końcu... szachy

Mimo lokalnych tradycji młody Wiciarz nie łączył swojej zawodowej przyszłości z rzeźbiarstwem. Pracował w firmie ubezpieczeniowej, później w branży turystycznej.

- Pracowałem za biurkiem przy papierkach. Zawsze jednak czułem, że czegoś mi brakuje. Pewnego razu przypomniałem sobie, że przecież zawsze lubiłem sobie trochę porzeźbić. Wziąłem kawałek drewna i stworzyłem figurkę kota. A później spod dłutek zaczęły mi wychodzi figury szachowe i tak się zaczęło - wspomina początki Łukasz.

Międzyczasie rzemieślnik odkrył, że jego pradziadek także rzeźbił szachy, a to tylko upewniło go w przeświadczeniu, że warto poświęcić się odkrytej w sobie pasji.

Prototyp wymaga zaangażowania

Rzeźbienie prostych, klasycznych szachów to dla 45-latka bułka z masłem. - Mogę sobie wtedy słuchać audiobooka, a struganie idzie prawie automatycznie. Zabawa zaczyna się, kiedy tworzę coś nowego. Przy prototypie trzeba się skupić i mocno zaangażować. Wtedy potrafię zapomnieć o świecie, który mnie otacza. Bywa, że siadam do takiej pracy rano i nagle "budzę si,e" wieczorem. To wciąga - mówi Łukasz.

Zadanie wymaga ogromnego skupienia i zaangażowania.

– Mogę wyrzeźbić w ciągu dnia takie szachy prostsze, z mniejszą ilością detali. Cały proces produkcji zajmuje jakieś dwa tygodnie. Natomiast już takie bardziej skomplikowane szachy - to kwestia miesiąca lub nawet kilku - dodaje.

Z Podgórza na cały świat

Jego dzieła z czasem zostały docenione przez klientów na całym świecie.

– Wysyłałem szachy do Japonii, Nowej Zelandii, Stanów, Kanady nawet Argentyny. Ciężko mi przypomnieć sobie kraj, gdzie moje szachy jeszcze nie zawitały – mówi rzemieślnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski