18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków ma być wolny od Euro

Redakcja
Wiceprezydent Magdalena Sroka Fot. Anna Kaczmarz
Wiceprezydent Magdalena Sroka Fot. Anna Kaczmarz
WYDARZENIE. Wiceprezydent Magdalena Sroka - o nadziejach na 100 tys. kibiców i o tym, kto jest najbardziej zapobiegliwy

Wiceprezydent Magdalena Sroka Fot. Anna Kaczmarz

- Wie Pani już ilu kibiców przyjedzie do Krakowa w czasie Euro?

- Trudno to jednoznacznie przewidzieć, bo pamiętajmy, że kibic, który przyjedzie do Krakowa w czerwcu będzie jednocześnie turystą i niekoniecznie musi podążać tylko za swoją drużyną. Normalnie w sezonie mamy w Krakowie ok. 350 tys. osób. Dlatego myślę, że 100 tysięcy w związku z Euro to jest realna liczba. Na pewno będziemy mieć zajęte miejsca noclegowe.

- Mówi Pani dość przekonująco, a na dzisiaj to bardzo optymistyczne założenie. Właśnie sprawdziliśmy aktualną dostępność bazy hotelowej i okazuje się, że na 2,5 miesiąca przed mistrzostwami jest wiele wolnych miejsc. Nie trzeba będzie zweryfikować tych prognoz?

- Przy okazji dużych imprez pojawia się tzw. efekt negatywny. To znaczy obawa, że tam, gdzie dzieje się coś wielkiego, może nie przyjechać "normalny" turysta. My też w jakiś sposób się tego boimy. Ale nie widzę na razie żadnych niepokojących sygnałów w porównaniu do lat ubiegłych.

- Skąd więc ten brak zainteresowania rezerwacją miejsc? Większość chyba nie zostawia tego na ostatnią chwilę?

- Myślę, że z hotelami wysokiej klasy nie ma problemu. Mamy dużo miejsc i one są zajmowane, bo ktoś, kto ma więcej pieniędzy, dokonuje rezerwacji wcześniej.

- To szeroko rozumiana "rodzina UEFA"?

- Również.

- Ale nie obawia się Pani, że te hotele niższej kategorii nie zostaną jednak wypełnione? Irlandczycy, jak dowiedzieli się, że ich ekipa będzie grała w Polsce, szybko zarezerwowali miejsca w Toruniu, zanim hotelarze zdążyli podnieść ceny. W Krakowie takiego efektu nie ma.

- Nie mam obaw, że hotele będą tylko w części wypełnione albo wręcz puste. Cała nasza baza liczy 30 tysięcy miejsc zarejestrowanych plus wiele takich, które można wynająć na czas Euro. Spokojnie - z takimi drużynami, jakie będą u nas trenować, znajdą się chętni. Pamiętajmy też, że tak wcześnie miejsca hotelowe rezerwują zazwyczaj grupy zorganizowane. Na turystów indywidualnych przyjdzie jeszcze czas.

- A jeśli się znajdą w tak masowej liczbie, o jakiej Pani mówi, to jakie wydarzenia przygotowujecie specjalnie z okazji Euro?

- Bardzo dużą ekspozycję "Sport w sztuce" organizuje MOCAK. Wiemy też, że muzeum PRL przygotowuje wystawę "Do przerwy 0:1. Piłka nożna w PRL". Konsulat Generalny Niemiec i Dom Norymberski w Krakowie organizują wystawę "11 artystów z Krakowa zajmuje pozycje". Tylu z nich przygotowało swoją wypowiedź na temat Euro i piłki nożnej. Będzie też wystawa w Muzeum Historii Fotografii oraz Festiwal Sztuk Wizualnych ArtBoom.

Ze względów bezpieczeństwa nie odbędą się "Wianki", ale na bulwarach wiślanych jest zaplanowany Jarmark Świętojański. W ubiegłym roku odwiedziło go 80 tysięcy osób. Spodziewamy się, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej.

Ogólnie Kraków ma być miastem... wolnym od Euro. Po to dla fanów futbolu powstanie strefa kibica na Błoniach, aby pozostali uczestnicy ruchu turystycznego nie odczuwali za bardzo, że są piłkarskie mistrzostwa.
- Jacy widzowie są zatem najbardziej pożądani?

- Przy okazji Euro będziemy mieć w Krakowie ok. trzech tysięcy ViP-ów. Takich, o których można powiedzieć, że są z "drużyny Euro". To dla nas najważniejsza grupa odbiorców. W tym dziennikarze.

Przygotowujemy dla nich specjalne wydanie Karnetu, czyli najlepsze restauracje, atrakcyjne wycieczki... Będzie też rodzaj bezpłatnego biletu na imprezy kulturalne. Chcemy, aby wszyscy dostali ofertę, jak poruszać się po Krakowie i Małopolsce i co można u nas zobaczyć.

Uznaliśmy, że taki sposób podejścia jest ważny, bo 65 proc. osób, które przyjeżdżają do Krakowa, są z polecenia.

- Dla dziennikarzy zagranicznych powstanie osobne centrum prasowe?

- Każda federacja będzie miała swoje. Holendrzy w hotelu Sheraton, Anglicy wybrali Andels. W przypadku Włochów rozmowy na temat miejsca są na etapie finalizacji.

- Miasto by chciało, żeby dzięki temu ożył dawny hotel Forum? Gian Luigi Lo Faro z włoskiej spółki organizującej Casa azzurri, czyli właśnie włoskiemiasteczka na wielkich imprezach mówił nam, że to poważna kandydatura.

- Włosi potrzebują 3000 mkw wolnej przestrzeni. Wystarczy sprawdzić, jakie miejsca w centrum spełniają ten wymóg.

- Była też mowa o Rotundzie oraz hotelu Gromada.

- Rotunda nie ma takiej powierzchni, Gromada nie jest położona w centrum.

Natomiast ważne jest to, że miasto przygotuje oddzielne biuro prasowe. Na Małym Rynku. Będzie dostępne dla wszystkich - akredytowanych i nieakredytowanych dziennikarzy na Euro.

- Wiemy już jak będzie zorganizowana strefa kibica. A konkretne imprezy?

- Będzie szeroko zakrojony program rozrywkowy. Z imprez rekreacyjnych - mecze drużyn, które powstaną dzięki działaniom naszych animatorów. Planowane są też mistrzostwa dla trampkarzy organizowane przez Akademię Piłkarską 21, konkursy związane z kibicowaniem, np. na najgłośniejszy doping oraz różnego rodzaju bicie rekordów. Mecze będzie można oglądać na trzech telebimach.

Ponieważ jednak nie jesteśmy miastem, w którym zostaną rozegrane mecze, nie będziemy musieli ściśle przestrzegać wymogów dotyczących strefy kibica.

- To znaczy?

- Będą mogli znaleźć się w niej nie tylko oficjalni partnerzy Euro, co oznacza zróżnicowaną ofertę gastronomiczną. Np. pojawi się nie tylko marka Carlsberg. Natomiast oferta kulinarna ma być związana z krajami, których reprezentacje przyjadą do Krakowa. Włosi obiecali, że przywiozą kucharzy. Będzie więc tydzień pod znakiem włoskiej kuchni.

- I UEFA się na to zgadza, żeby na Błoniach znaleźli się również inni partnerzy? Będzie można w ogóle używać oficjalnie nazwy "strefa kibica"?

- Sprawa jest trochę skomplikowana. Zakazu używania "strefy kibica" nie ma, ale żeby uniknąć chaosu organizacyjnego, będziemy pewnie stosować inne nazewnictwo.

- Jakie?

- "Fanzone Kraków". Z dopiskiem "przestrzeń publiczna do oglądania meczów".
- Nie bardzo rozumiemy. Zakazu nie ma, ale jednak miasto rezygnuje z najbardziej zwyczajowej nazwy? Czyli ten obszar będzie działał na innych zasadach niż w przypadku innych miast-gospodarzy w Polsce.

- Dokument, który został opracowany przez krajowy sztab operacyjny imprezy określa pewne definicje i wymogi z tym związane. Dlatego nie chcemy wprowadzać zamieszania.

- Chce nam Pani powiedzieć, że Kraków teoretycznie może mieć trochę więcej praw, ale nie będziecie używać do tego zwyczajowej nazwy "strefa kibica"?

- W skrócie - powiedzmy, że tak. Posługiwanie się nazwami i symbolami związanymi z UEFA Euro 2012 jest obwarowane tak wieloma regulacjami, że z naszego punktu widzenia niestosowanie nazwy "strefa kibica" jest wręcz korzystne.

- Nie zmienia to faktu, że Kraków został uznany jako piąte miasto Euro. Jakie to daje inne możliwości?

- To sytuacja nadzwyczajna. Pierwsza w historii. Kraków jest miastem Euro, ale nie rozgrywamy tu meczów. Nawet UEFA nie potrafi znaleźć odpowiedzi jak to potraktować. Z jednej strony mamy certyfikat bezpieczeństwa UEFA, z drugiej - nasza "strefa kibica" nie jest typowa. Trwają też debaty, co do możliwości wykorzystywania przez Kraków logo mistrzostw. Wstępnie mamy to obiecane.

- To oznacza, że Kraków znajdzie się we wszystkich materiałach promocyjnych związanych z Euro?

- Cały projekt związany z promocją prowadzi Polska Organizacja Turystyczna, która - mimo że Kraków nie organizuje meczów - nigdy nie zrezygnowała z jego pokazywania we wszystkich spotach dotyczących Euro, ponieważ jest najbardziej rozpoznawalnym polskim miastem. Natomiast my osobno przygotowaliśmy działania promocyjne na rynki w krajach, z których przyjadą do nas reprezentacje. Podczas mistrzostw w naszym mieście będzie przebywać 500-600 dziennikarzy. Do tego każdej z federacji będzie towarzyszyć 150-200 tzw. osób medialnych.

We Włoszech już tworzy się emocjonalny stosunek do Krakowa, ze względu na fenomen Jana Pawła II i jego niedawną beatyfikację. Zresztą, z każdego z trzech krajów - Anglii, Holandii i Włoch - będą w Krakowie studia telewizyjne, a dzięki nim wieczorne programy z udziałem gości. Przez trzy tygodnie będzie się mówiło nie tylko o futbolu. W takiej sytuacji najlepiej mówić o miejscu, w którym piłkarze zamieszkali, czyli o Krakowie.

- Nikt na razie nie chce, choćby w przybliżeniu, oszacować, ile Kraków może zarobić na Euro. Bo ciągle zakładamy, że to będzie zysk. Może Pani się pokusi?

- Nie tyle się pokuszę, ale nawet chętnie podzielę wiedzą, gdy będą znane wyniki badań, które robimy z tej okazji wspólnie z jednym z uniwersytetów. Sprawdzamy, jaki klient przyjedzie do Krakowa, ile wyda tutaj pieniędzy i na co. Oczywiście, w kontekście wszystkich kosztów, które Kraków ponosi w związku z przygotowaniem do Euro.

Chcemy przy okazji określić efekt inwestycyjny, czyli wpływ przeprowadzonych inwestycji na rozwój miasta w dłuższej perspektywie i zbadać stopień "reintegracji społecznej". Takie duże wydarzenia najczęściej pozytywnie wpływają na mieszkańców, są bardziej dumni ze swojego miasta.
- W tych kategoriach należy oceniać praktyczny zysk dla Krakowa?

- Pamiętajmy, że to pierwsza taka wielka impreza w Polsce i w samym Krakowie. Jeśli podejmujemy się tego, aby zapewnić tysiącom osób ciekawy pobyt, to przy okazji kolejnych eventów - np. kilkutysięcznych kongresów - nikt już nie będzie zadawał pytania, czy Kraków to jest dobrze skomunikowane miasto i czy potrafi zorganizować duże wydarzenie.

- Kiedy będą znane wyniki badań?

- Około października.

- Kraków jest w specyficznej sytuacji: są reprezentacje, nie ma meczów. To dobrze czy jednak lepiej byłoby zostać miastem-gospodarzem, które organizuje też mecze?

- To zależy od tego, czy przyjadą również "normalni" turyści. Gdyby się okazało, że znacznie mniej niż zwykle, pytanie jest zasadne. Chociaż myślę, że w dłuższej perspektywie, sytuacja, w której znalazł się Kraków i tak jest korzystna. Wartość promocji i obecności w mediach tego, że w jednym czasie przyjedzie do nas około 600 dziennikarzy jest niepoliczalna. Już teraz liczba artykułów czy wzmianek w zagranicznych mediach jest liczona w setkach. A będzie tylko wzrastać.

- Także o tzw. WAG-s (wives&girlfriends), czyli żonach i kochankach piłkarzy angielskich, które przyjadą do Krakowa. To już w zasadzie pewne. Miasto oczywiście liczy na takich gości, bo akurat te panie nie są nadmierne przyzwyczajone do oszczędzania w wydatkach.

- Nie jestem na tyle niedyskretna, żeby zadawać takie pytania przedstawicielom federacji. Ale po to Anglicy mieszkają w Hotelu Starym, w samym centrum, żeby zapewnić piłkarzom komfortową możliwość przyjmowania gości i spędzania z nimi wolnego czasu.

W ogóle federacja angielska dobrze rozeznała się w okolicy i zarezerwowała atrakcyjne - z ich punktu widzenia - miejsca.

- Będzie pani kibicowała Anglikom?

- Uwielbiam Włochów miłością absolutną, działają na mnie ujmująco. Holendrzy są z kolei znakomicie zorganizowani. Ale najbardziej korzystny dla Krakowa byłby jednak sukces Anglików. To dla nas ciągle najważniejszy rynek turystyczny.

Rozmawiali: Piotr Tymczak

Remigiusz Półtorak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski