Kraków miastem suchych drzew?

Nasz Czytelnik zauważa, że suche drzewa szpecą i zagrażają przechodniom oraz kierowcom. Wskazuje, że znaleźć je można prawie przy każdej ulicy, np. przy ul. Obrońców Krzyża pan Ryszard doliczył się 15 martwych drzew. – Gdy mieszkańcy zwracają się do służb o zrobienie z nimi porządku, przeważnie słyszą wykrętne odpowiedzi i nic się nie zmienia – przyznaje nasz Czytelnik.

– A przecież pozwolenie na taką wycinkę można otrzymać z dnia na dzień i cała procedura uprzątnięcia drzewa może się odbyć szybko i bez większych problemów – stwierdza pan Ryszard.

Przysłał on nam – na dowód, że w naszym mieście to poważny problem – 20 zdjęć z różnych ulic. Są na nich uwiecznione martwe drzewa w pasach dróg, np. przy ul. Obrońców Krzyża, na al. Andersa, koło placu zabaw dla dzieci przy ul. Srebrnych Orłów, a nawet vis-a-vis okien Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa na osiedlu Zgody 2.

Niektóre suche drzewa mieszkańcy oglądają od 5 lat i zastanawiają się, czy i kiedy ciężkie konary spadną komuś na głowę lub na samochód. I do jakich strat musi dojść, żeby zapadła wreszcie decyzja o wycince?

Tymczasem miłośnicy przyrody w całym mieście widzą także drzewa idące pod mechaniczne piły, choć zupełnie zdrowe, wielkie, dające cień i tlen – tak potrzebny w wiecznie zanieczyszczonym smogiem Krakowie.

Najczęstszy powód wycinki drzew to kolizja z inwestycjami. Czasami słyszymy też tłumaczenia o złym stanie zdrowotnym roślin i konieczności ich usunięcia z powodu zagrożenia, jakie mogą stwarzać dla pieszych.

W biurze prasowym krakowskiego magistratu zapytaliśmy, dlaczego w Krakowie jest tyle suchych drzew i dlaczego nie są one usuwane. Odpowiedzi jeszcze nie uzyskaliśmy. Do sprawy wrócimy.

Napisz do autora:
[email protected]