Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków na trójkę z plusem

Redakcja
Jak zmieniał się Kraków po przełomie? Jakie były jego sukcesy, a jakie porażki przez blisko 20 lat III Rzeczpospolitej?

Nasze dwudziestolecie

Trudno jest na te pytania odpowiedzieć, a jeszcze trudniej oceniać władze miasta: kolejnych prezydentów, radnych. Jest na to wciąż za wcześnie, więc poniższy tekst należy traktować jako zaledwie szkic do portretu.
Przebudzenie w wolności
Wybory 4 czerwca 1989 roku w Krakowie, podobnie jak w kraju, wygrała "drużyna Wałęsy". Jednak na zmianę władzy w mieście krakowianie musieli czekać jeszcze przez ponad rok. Dopiero 20 czerwca 1990 roku nowa Rada Miasta, wybrana w pierwszych demokratycznych wyborach, dokonała wyboru na stanowisko prezydenta profesora Jacka Woźniakowskiego, a pierwszym przewodniczącym rady został Kazimierz Barczyk. Na czterech prezydentów demokratycznego Krakowa, trzej to profesorowie. Taka tu już tradycja.
Chociaż rok 1989 nie przyniósł natychmiastowej zmiany ekipy zarządzającej miastem, to jednak zdecydowanie przyspieszył bieg historii. Zaczął odżywać ruch obywatelski, rejestrowały się stowarzyszenia i niezależne organizacje. Ważnym wydarzeniem było reaktywowanie Polskiej Akademii Umiejętności. Zaczął się zmieniać krajobraz symboliczny. Usuwano patronów komunistycznych z nazw ulic, placów, szkół, zakładów pracy, instytucji. I tak miejsce Bohaterów Stalingradu znów zajęła Starowiślna, Jasnogórska zastąpiła Gagarina a Leo powrócił na swoje miejsce po usuniętym Dzierżyńskim. Pojawiły się nowe ulice jak Bora-Komorowskiego czy Armii Krajowej. Usuwano pomniki Armii Czerwonej, ekshumowano i przenoszono w nowe miejsca groby jej zmarłych żołnierzy. Usunięto pomnik marszałka Koniewa, który zresztą nie zdążył się wpisać w krajobraz miasta, gdyż został postawiony tuż przed upadkiem systemu. Największe wrażenie w mieście, w Polsce i za granicą wywołał demontaż pomnika Lenina w Nowej Hucie - symbolu podległości politycznej Polski i Krakowa Sowietom. Znakiem symbolicznym było też odrzucenie dotychczasowego patrona HiL i zastąpienie go inżynierem wynalazcą Tadeuszem Sendzimirem. Podobne znaczenie miało przywrócenie w 1990 roku starej nazwy miasta: Stołeczne i Królewskie Miasto Kraków, z czego w Warszawie do dzisiaj sobie dworują.
Kraków handlowy i usługowy
Zmiany następowały też w sferze własności i produkcji. Już w 1988 r. szybko przybywało podmiotów prywatnych, z reguły rodzinnych, rzemieślniczych; na koniec roku było ich 18 615, a zatrudniały 34 083 osoby. Odpowiednio rok później: 23 007 i 43 394. W marcu 1989 otwarto na ul. Szpitalnej pierwszy kantor wymiany walut, a w lipcu, w hotelu "Pod Różą" rozpoczęło działalność pierwsze w Polsce kasyno gry. Uaktywnił się wydzielony z NBP, a mający siedzibę w Krakowie Bank Przemysłowo-Handlowy. Przybywało sklepów; w 1991 r. było już ich 6600, z czego 94 procent stanowiło własność prywatną. Zaczął też wówczas zanikać handel obwoźny tak charakterystyczny dla początków transformacji. Pod koniec pierwszej połowy lat 90. zaczęły się rozwijać sieci większych sklepów. Początkowo były w rękach kapitału polskiego, a w drugiej połowie lat 90. zaczęła się ekspansja wielkich sieci zachodnich, która trwa do dzisiaj. Hipermarkety pojawiły się na obszarach pofabrycznych, jak choćby Zakopianka czy Galeria Kazimierz, inne w rejonie węzłów komunikacyjnych. Ich lokalizacje nieraz wywoływały wątpliwości i protesty. Jednak największe emocje towarzyszyły i towarzyszą Galerii Krakowskiej, która miała być wizytówką tzw. Nowego Miasta. Jego lokalizacja bardzo skomplikowała komunikację, lecz krakowian i ich gości najbardziej irytuje banalna architektura Galerii, brak przyjaznej korelacji z zabytkowym centrum.
Kraków należał do tych miast, które stosunkowo szybko odnalazły się w gospodarce rynkowej oraz przeprowadziły zmiany własnościowe. Budynki mieszkalne oraz mniejsze obiekty usługowe i magazyny powróciły do prywatnych właścicieli. Jedynie na Kazimierzu i w jego okolicy, ze względu na wymordowanie przez Niemców właścicieli nieruchomości, pozostały problemy z ustaleniem listy tych, którzy mają prawo do ich dziedziczenia.
Czyściej, ładniej, dostatniej
Szybko zaczął się też poprawiać stan środowiska naturalnego po okresie klęski ekologicznej z epoki PRL. Zamknięcie największych krakowskich trucicieli, w tym koksowni i wielkich pieców w kombinacie hutniczym, zamknięcie uciążliwych zakładów chemicznych, przyniosły ulgę mieszkańcom. W wielu zakładach, jak choćby w elektrociepłowni w Łęgu zainstalowano wydajne filtry. Dobiegły końca dzieje opalanych węglem starych i niewydajnych pieców, które zastąpiły gazowe. Ilość ciężkich metali w powietrzu i w ziemi, pyłów spadających na miasto i głowy jego mieszkańców znacznie się zmniejszyła. Organizacje obywatelskie, szkoły zaczęły kształtować świadomość ekologiczną.
Do historii przeszły lata, kiedy w Krakowie brakowało wody, gazu, ciepła i elektryczności. Dobrze ulokowane nowe inwestycje komunalne nie były tu bez znaczenia. Coraz więcej obiektów Starego Miasta uzyskało atrakcyjne oświetlenie, co szczególnie ucieszyło turystów i bywalców ogródków kawiarnianych i pubów. Sukcesem były także inwestycje w infrastrukturę komunalną, w oczyszczanie miasta, wysypiska śmieci, nowe ujęcia wody pitnej. Nie wszystkie zostały zrealizowane, choćby ze względu na sprzeciw części mieszkańców, jak krematorium czy spalarnia odpadów. Dzięki temu wszystkiemu, także dzięki dalszej rewitalizacji Starego Miasta, Kraków stał się ładniejszy i czystszy, aczkolwiek do ideału jeszcze sporo brakuje, co znajduje odbicie w krytycznych opiniach turystów.
Po 1989 r. wymieniono większość zdezelowanego taboru komunikacji autobusowej i rozpoczęto wymianę zestawów tramwajowych. Obecnie jakość komunikacji miejskiej, na tle innych miast polskich, to oczywisty atut Krakowa. Atutem może stać się port lotniczy w Balicach pod warunkiem dalszych, zdecydowanych i dobrze trafionych inwestycji, które będą wizytówką miasta.
Budowanie złe i dobre
Jedną z najtrudniejszych do oceny dziedzin jest budownictwo. Dla wielu znak porażki Krakowa. Najbardziej rozżaleni krakowianie wręcz powiadali, że władzę nad miastem i jego władzami komunalnymi przejęły korporacje finansowe oraz firmy deweloperskie. Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że przedsiębiorcy budowali to, co chcieli, i tam, gdzie chcieli. Oczywiście, nie jest to tylko specyfika Krakowa, lecz Kraków ze względu na dziedzictwo kulturowe oczekiwałby obiektów architektonicznych o zdecydowanie wyższej jakości i lepiej zharmonizowanych z miastem. Szybkiej poprawie nie sprzyjał brak planu zagospodarowania przestrzennego. Stąd m.in. tak wiele chaosu w urbanistyce miasta i w jego architekturze, tak dużo tandetnych obiektów i tak wiele brzydoty. Protesty organizacji obywatelskich, a nawet krakowskiego konserwatora przeciwko chybionym lokalizacjom z reguły były spóźnione i nieskuteczne. Krakowskie media często krytycznie oceniały nowe inwestycje, a winnego tego smutnego stanu rzeczy widziały w sojuszu miejskich urzędników i przedsiębiorców. Procesy o korupcję zdawały się to, przynajmniej w jakiejś mierze, potwierdzać. Sprawy są jednak zbyt świeże i trudne do oceny, ale jednak w wielu wypadkach wygrywała krótkowzroczność i chciwość, a przegrywało miasto i jego mieszkańcy. Znakiem bezradności władz miasta jest słynny już w Europie szkieletor.
Liczba nowo wznoszonych budynków i osiedli mieszkalnych nie zawsze więc przekładała się na jakość, niemniej dynamika wzrostu w budownictwie była i jest wysoka. Kraków biznesowy i akademicki przyciągał ludzi i kapitały. Nakręcało to koniunkturę na szeroko rozumiane usługi budowlane, na turystykę, miało wpływ na niski poziom bezrobocia. Na szczęście dla urody miasta nie wszystkie bloki budowano według banalnego szablonu. Powstały też osiedla funkcjonalne, z dużą ilością ładnie zaplanowanej zieleni, z estetyczną małą architekturą. Podobnie niektóre obiekty biurowe, zwłaszcza przy nowoczesnych arteriach komunikacyjnych, Armii Krajowej i Bora-Komorowskiego trudno nie zaliczyć do udanych. W nich zadomowiły się firmy ważne dla przyszłości Krakowa: informatyczne, usługowe, w tym centra księgowo-biznesowe, biura architektoniczne. Cieszą zwłaszcza ostatnio zbudowane obiekty, jak choćby nowy kampus uniwersytecki czy Auditorium Maximum, będące jedyną dużą salą kongresową w mieście.
Powody do wstydu
Najbardziej wstydliwą część Krakowa stanowią zaniedbane i brudne kwartały leżące między I a II obwodnicą, czyli miasto XIX-wieczne, które przegrało czas po przełomie. To miasto w części zapomniane i ginące. To największa bodajże porażka Krakowa po 1989 roku, tym bardziej bolesna, że inne miasta Polski i Europy Środkowej z tym problemem dobrze sobie poradziły. Podczas uroczystego posiedzenia Rady Miasta we wrześniu 2004 roku z okazji XVII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich zwrócono uwagę na konieczność zdecydowanej rewitalizacji starych budynków, a tym samym zatrzymanie procesu ich degradacji i wskazano tegoż sposoby. Przez kilka kolejnych tygodni intensywnie o tym dyskutowano na łamach krakowskiej prasy. Jednak dopiero w końcu 2008 roku rysują się perspektywy zmian na lepsze.
Bolesna jest również niemożność wypracowania wizji miasta i strategii jego rozwoju z uwzględnieniem roli Wisły. Nadal królewski Kraków jest odwrócony od królewskiej rzeki i... od swojej wielkiej szansy. Jeśli się pojawiały nowe obiekty przy nabrzeżach Wisły, to z reguły, poza Centrum Manggha, były przypadkowe i mało wartościowe, pogłębiające wrażenie chaosu. Zatem Kraków czeka publiczna i poważna debata na temat przyszłej roli Wisły, od Tyńca do Mogiły.
Czekając na wizję
Po 1989 roku jednym z najtrudniejszych problemów było zapewnienie dobrej przyszłości kombinatowi i mieszkańcom Nowej Huty. Szczęśliwie znalazł się inwestor, który przystąpił do gruntownej modernizacji. Lecz nie wszystkie zakłady przemysłowe znalazły i mogły znaleźć kupców i inwestorów. W latach 90. zamykanie starych zakładów postępowało szybciej niż otwieranie nowych. Kraków zapewne definitywnie zakończył wówczas swą przygodę z wielką industrializacją i z impetem wszedł w fazę dominacji sfery usług. Jednak stosunkowo niewielkie znaczenie uzyskał przemysł nowych technologii. Apetyty były znacznie większe. Krakowska Strefa nie przyciągnęła, poza Motorolą, inwestorów z najwyższej półki. Wysokie technologie omijały Kraków szukając lokalizacji gdzie indziej. Szczęśliwie dla miasta dynamicznie się rozwijają firmy z kapitałem krajowym, z ComArchem na czele.
W dobie globalizacji duże miasta, zwłaszcza zasobne w dziedzictwo i dobrą energię, przyciągają kapitały i utalentowanych pracowników. Kraków też nie miał i nie ma wyboru - jest poniekąd skazany na rozwój. Ale też nadal czeka na odpowiedź fundamentalne pytanie: jakim miastem Kraków powinien być, co należy w nim wspierać, a czemu się przeciwstawiać. Ogólnikowe opinie, że powinien być miastem kultury, nauki i wysokich technologii niewiele wnoszą do debaty o mieście. Kraków coraz niecierpliwiej czeka na śmiałą wizję, na skalę jego marzeń i możliwości oraz na strategię jego rozwoju jako miasta metropolitarnego, w zgodzie z interesami mieszkańców i kraju. Nie bez winy, że owej wizji i strategii brakuje, są także obywatele małej krakowskiej ojczyzny. Zbyt rzadko zabierali głos w sprawach rozwoju miasta i aglomeracji. Na szczęście aktywne były i są krakowskie media, zwłaszcza dzienniki, które inicjowały ważne dla Krakowa debaty. Spośród stowarzyszeń obywatelskich bodajże najbardziej widoczne były te, które skupiały miłośników Kazimierza, Podgórza i Nowej Huty. Miały zasadniczy wpływ na ożywienie lokalnych społeczności.
Chciałoby się wierzyć, że kiedy za 10 lat Kraków będzie świętować trzydziestolecie odrodzenia wolnej Polski, historycy wystawią mu lepszą ocenę niż w tytule powyższego tekstu.
Andrzej Chwalba*
*Autor jest historykiem, badaczem dziejów Krakowa, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powyższy tekst stanowi skrót artykułu opublikowanego w miesięczniku "Alma Mater".
\\\
Kontynuujemy debatę pod hasłem "Nasze dwudziestolecie"! Co po roku 1989 udało się nam najlepiej, co najgorzej, a co tak sobie? Pisali dotychczas:
"Współczesna młodzież nie jest w niczym gorsza od tej urodzonej osiemdziesiąt kilka lat temu. Jednak nie została jej przekazana ani świadomość dziedzictwa, ani spójny system wartości. Nie zostały dostarczone dobre wzorce postępowania. Nie pojawiły się sytuacje, w których mogliby oni być dumni ze swojego państwa, z jego bieżących osiągnięć. Nawet nie mają oni poczucia, że są temu państwu potrzebni, że są jego przyszłością i nadzieją".
(Stefan Płażek, "O dwudziestoleciu refleksje prywatne", "Dziennik Polski", 17.11.2008)
\
\\
"Jednym z widomych, a groźnych dla systemu mieniącego się demokratycznym zjawisk, jest pogłębiająca się obywatelska bierność i dramatycznie niski poziom społecznego zaufania. One to sprawiają, że na próżno szukać we współczesnej Polsce elementów wspólnoty politycznej".
(Tomasz Gąsowski, "Dwadzieścia lat we własnym domu", "Dziennik Polski", 19.11.2008)
\\\
"Polska polityka dziś, gdy ma wszelkie zasoby, by być samodzielna, pchana jest w kierunku pseudopragmatycznym, czyli polityki ograniczonej do geopolitycznie nieistotnej roli, handlarsko-usłużnej, jak gdyby obowiązywała ją maksyma: »jak się nie będziemy stawiać, to może zarobimy więcej«".
(Krzysztof Szczerski, "Duma i uprzedzenie", "Dziennik Polski", 26.11.2008)
\
\\
"Powinniśmy prowadzić politykę ambitną, możemy ją nazwać polityką »śmiałości«. Ale to nie może być polityka straceńcza. Także dlatego, że świat jest dziś inny niż w 1939 roku".
(Roman Graczyk, "Polska duma - siła Unii", "Dziennik Polski", 16.12.2008)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski