Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Nie tylko przedszkola. W żłobkach też dochodzi do poważnych nadużyć. "Do dziś walczę o zaległą wypłatę"

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Żłobek, zdjęcie ilustracyjne
Żłobek, zdjęcie ilustracyjne Andrzej Banaś
Kontrola przeprowadzona przez magistrat wykazała, że w ubiegłym roku część niepublicznych żłobków pobierała dotacje na dzieci, które nie mieszkają w Krakowie, co jest niezgodne z przepisami. Były też przypadki, w których prowadzący placówki nie byli w stanie udowodnić na piśmie, że maluchy, na które otrzymali dofinansowanie od gminy, są objęte ich opieką. Do nieprawidłowości dochodziło też w poprzednich latach. Miasto do dziś ma problem z odzyskaniem części dotacji, jakiej udzieliło kobiecie, która w latach 2011 - 2018 prowadziła na terenie Krakowa cztery niepubliczne żłobki. Została skazana przez sąd za uporczywe naruszanie praw zatrudnionych przez siebie pracowników. Część z nich do dziś nie może doprosić się wypłacenia zaległych pensji.

Polska krajem omijanym przez zagranicznych turystów

od 16 lat

- K. P. rzadko bywała w żłobku. Miałam poczucie, że jego zarządzaniem zajmują się szeregowi pracownicy - mówi nam pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji), która w latach 2013 - 2017 pracowała jako opiekunka w niepublicznym żłobku "Tęczowe Misie" w Nowej Hucie.

Kobieta zgłosiła się do naszej Redakcji, ponieważ do dziś - na drodze sądowej - bezskutecznie stara się o wypłatę zaległego wynagrodzenia.

Wyłudzenia

Końcem czerwca br. w Krakowie wybuchła afera z wyłudzaniem dotacji od gminy - na "fikcyjne dzieci" - przez niesamorządowe przedszkola oraz szkoły (chodzi zarówno o publiczne, jak i niepubliczne placówki).

Okazało się, że w ubiegłym roku urzędnicy z Wydziału Edukacji krakowskiego magistratu skontrolowali 40 takich placówek, w wyniku których ujawnili wyłudzenia na niemal 12 mln zł. Rok wcześniej straty budżetu miasta wyniosły ok. 5,6 mln zł.

Po tym jak sprawa stała się medialna, do naszej Redakcji zaczęły zgłaszać się osoby, które twierdzą, że do poważnych nadużyć finansowanych dochodziło i nadal dochodzi także w niepublicznych żłobkach. Szczególnie bulwersująca jest sprawa czterech takich placówek, które w latach 2011 - 2018 - pod szyldem "Tęczowe Misie" - działały na terenie Bronowic, Prądnika Białego i Nowej Huty.

Prowadzeniem tych żłobków zajmowała się wspomniana na początku artykułu K. P. Zastrzeżenia co do działalności placówek miała Państwowa Inspekcja Pracy, której przedstawiciele powiadomili o nich organy ścigania. W styczniu 2019 roku krakowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko kobiecie.

- K. P. oskarżono o uporczywe naruszanie praw zatrudnionych przez siebie pracowników. Chodziło m.in. o niewypłacanie wynagrodzeń w terminie oraz nieodprowadzanie składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne - relacjonuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.

Sąd stwierdził, że kobieta jest winna zarzucanych jej czynów i wymierzył jej karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

O tym do jakich nieprawidłowości dochodziło w prowadzonych przez K. P. żłobkach opowiedziały nam byłe pracownice tych placówek, wśród których są kobiety, które do dziś nie mogą się doprosić wypłaty zaległych wynagrodzeń.

Gaz

- Pamiętam miesiące, kiedy pracowałam za darmo, ponieważ K. P. nie wypłacała mi pensji. Zalegała też z uiszczaniem czynszu za wynajem lokalu, w którym funkcjonował żłobek. Z tego powodu właściciel lokalu kilkukrotnie żądał od personelu zwrotu kluczy - wspomina pani Anna.

Przekonuje, że K. P. zalegała też z opłatami za media. - Zdarzyło się raz, że z tego powodu pracownicy gazowni straszyli personel placówki odłączeniem gazu. Prosiłam, żeby go nie odłączali, bo ucierpią na tym dzieci. Sytuacja miała miejsce zimą. Bez dostępu do gazu nie byłoby jak ogrzewać lokalu. Żłobek trzeba by zamknąć - mówi kobieta.

Pokazuje nam treść jednego z SMS-ów, który w marcu 2017 roku wysłała do K. P.

"Bardzo proszę o swoją wypłatę! Na prawdę nie rozumie pani, że każda z nas potrzebuje swoich pieniędzy? Nie mam zamiaru żebrać za każdym razem. To już przechodzi ludzkie pojęcie, jak pani nas traktuje. Do pracy przychodzę punktualnie, dbam o to, żeby wszystko było w jak najlepszym porządku (…), a pani ma nas gdzieś" - czytamy. - Jak chodzi o to, ile zalega mi P., dziś, z odsetkami, będzie to kwota ok. 17 tys. zł - wylicza kobieta. Sądowa batalia pani Anny o wypłatę należnych pieniędzy trwa.

Dotacja

Miejscy urzędnicy twierdzą, że K. P. dwukrotnie była zobowiązana do zwrotu części wypłaconej przez gminę dotacji (mowa o dofinansowaniu, jakie na opiekę nad dziećmi otrzymują niepubliczne żłobki). W pierwszym przypadku chodziło o zwrot ponad 1,4 tys. zł. W trakcie przeprowadzonej przez gminę kontroli okazało się, że K. P. przez dwa miesiące pobierała dofinansowanie na dziecko, które... nie było objęte opieką prowadzonego przez nią żłobka. Pieniądze zostały miastu zwrócone.

W drugim przypadku mowa o kwocie ponad 18,2 tys. złotych. - Na miesiąc grudzień 2017 roku dotacja wypłacana była z góry na liczbę dostępnych miejsc opieki w żłobku. Z uwagi na to, że nie wszystkie miejsca zostały obsadzone, zaszła konieczność zwrotu części dotacji. Na wniosek prowadzącej żłobek zwrot rozłożono na 37 rat. Po spłacie pierwszych czterech K. P. zaprzestała dalszych spłat - informuje Joanna Dubiel z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.

Dodaje, że w związku z niezwróceniem zaległości wobec dłużniczki prowadzone jest postępowanie egzekucyjne.

Próbowaliśmy skontaktować się z K. P. Bezskutecznie.

Policja

Okazuje się, że gmina wykryła nieprawidłowości finansowe również w innych niepublicznych żłobkach. Ich skala nie jest jednak tak duża jak w przypadku niesamorządowych przedszkoli i szkół.

Miasto skontrolowało realizację 220 z 284 umów, jakie na 2021 rok zawarło z podmiotami, prowadzącymi niepubliczne żłobki oraz kluby dziecięce. Były to umowy o udzielenie dotacji na opiekę nad dziećmi. Tylko w przypadku pięciu placówek wykryto nieprawidłowości. Gmina zażądała od tych żłobków zwrotu dofinansowania w łącznej kwocie ponad 23 tys. zł. Dotacje zostały zwrócone.

Wykryte nieprawidłowości polegały m.in. na pobieraniu dotacji na dzieci, które nie są mieszkańcami Krakowa, co jest niezgodne z uchwalonymi przez miejskich radnych przepisami. Ponadto niektóre żłobki pozyskiwały od miasta dofinansowanie na maluchy, co do których nie potrafiły potwierdzić na piśmie, że faktycznie są objęte ich opieką.

Ciekawy jest też przypadek placówki z Dębnik, w sprawie której miejscy urzędnicy złożyli zawiadomienie na policję. Dotyczyło możliwości popełnienia przestępstwa, które polegało na użyciu podrobionego lub przerobionego dokumentu w celu uzyskania wpisu do Rejestru żłobków i klubów dziecięcych.

Rejestr prowadzi prezydent Krakowa. Jedynie żłobki oraz kluby dziecięce, które zostaną do niego wpisane, mogą ubiegać się o gminne dofinansowanie na opiekę nad dziećmi. Żeby doszło do wpisu placówki do rejestru, trzeba udowodnić, że w danym lokalu może być sprawowana opieka nad maluchami.

- W kontrolowanym przypadku okazało się, że decyzja potwierdzająca spełnienie wymagań sanitarnych w lokalu nie została wydana przez właściwy do takich spraw Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny. Na tej podstawie podjęto działania wyjaśniające, które zakończyły się wykreśleniem żłobka z rejestru i skierowaniem na policję zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez osobę, prowadzącą placówkę - twierdzą w magistracie.

To właśnie policja ostatecznie wyjaśni, czy doszło do złamania prawa. Tymczasem miasto zapowiada kolejne kontrole w niepublicznych żłobkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Nie tylko przedszkola. W żłobkach też dochodzi do poważnych nadużyć. "Do dziś walczę o zaległą wypłatę" - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski