Kraków. Plan dla Siewnej. Tereny w rejonie rzeki Prądnik pod zabudowę. Radni ostrzegają: przyroda jest zagrożona

FLESZ - Grzegorz Kuczyński o sytuacji na Ukrainie i przyszłości NATO

Ważą się losy ponad 109-hektarowego obszaru w rejonie ulic Siewnej, Mackiewicza i Pachońskiego na północy Krakowa.

Głosowanie w sprawie uchwalenia planu miejscowego dla tych terenów ma się odbyć już na jutrzejszej (2 marca) sesji Rady Miasta Krakowa. Można się spodziewać, że na obrady przyjdzie spora reprezentacja mieszkańców, którzy są oburzeni zapisami dokumentu. Ich zdaniem umożliwiają zabudowę cennych przyrodniczo terenów w rejonie rzeki Prądnik. Konferencję prasową w tej sprawie zwołał we wtorek radny klubu "Kraków dla Mieszkańców" Łukasz Maślona.

- Dyskusja podczas pierwszego czytania dokumentu dla obszaru Siewna odbyła się w cieniu sprawy planu miejscowego dla osiedla Podwawelskiego. Temat Siewnej zupełnie umknął radnym, a jest niemniej istotny - przekonywał Łukasz Maślona. Najwięcej kontrowersji budzi fakt włączenia do planu obszaru powyżej ulicy Górnickiego, ciągnącego się w kierunku Doliny Prądnika, który w przyszłości może zostać zabudowany domami jednorodzinnymi.

- Zdaniem mieszkańców plan jest robiony po to, żeby umożliwić zabudowę terenów, które są cenne przyrodniczo - nie krył Maślona. - Jeśli dokument zostanie przyjęty w zaproponowanym przez urzędników kształcie, jego zapisy umożliwią budowę w rejonie rzeki ponad 20 domów jednorodzinnych, które mogą być dodatkowo podzielone na lokale mieszkalne - dodawał radny.

I przekonywał, że ochrona terenów zielonych jest bardzo ważna, tym bardziej, że w ostatnich latach w tej okolicy doszło do podtopienia domów. - Po intensywnych opadach deszczu mieszkańców zatopiła sąsiednia rzeka Bibiczanka. Jeżeli jeszcze bardziej uszczelnimy teren, problem się nasili - mówił Maślona.

Przekonywał, że mieszkańcy od początku prosili o zmianę zapisów planu, by uchronić tereny przed zabudową. - W dokumencie wyznaczono wyłącznie wąski pas zieleni, którym chronimy brzeg rzeki. To zbyt mało - dodawał Maślona. Sporne tereny były niegdyś w miejskich dokumentach przeznaczone pod zieleń. - Dopiero nowe studium zagospodarowania w 2014 roku przeznaczyło je pod zabudowę mieszkaniową - przekonuje Maślona. - Chciałem zwrócić się do przewodniczących innych klubów w radzie miasta, abyśmy nie przyjmowali planu w takiej postaci - mówił z kolei przewodniczący "Krakowa dla Mieszkańców" Łukasz Gibała.

Zygmunt Fura z Polskiego Klubu Ekologicznego również protestuje przeciwko takim zapisom planu, które umożliwią poszerzenie istniejących terenów mieszkaniowych. - Należy chronić przyrodę w dolinie rzeki Prądnik - przekonuje Fura. Jego zdaniem trzeba ograniczyć obszar możliwy do zabudowania domami, a jednocześnie powiększyć w planie miejscowym tereny, przeznaczone pod zieleń publiczną.

- Część obszaru, przeznaczonego pod zabudowę mieszkaniową i usługową, jest cenna pod względem przyrodniczym. Zabudowa będzie skutkować zawężeniem terenów zielonych - dodaje Fura. Jego zdaniem karygodne jest wciskanie zabudowy mieszkaniowej i usługowej bezpośrednio przy użytku ekologicznym "Dolina Prądnika", który ustanowiła rada miasta.

Miejscy urzędnicy przekonują natomiast, że celem planu jest "ochrona istniejącej zieleni wewnątrz ciągów zabudowy", a ponadto: "określenie zasad kształtowania nowej zabudowy" i przestrzeni publicznych.