Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków przestaje głosować na PO

Grzegorz Skowron
Wygląda na to, że coraz więcej krakowian chce dać politykom Prawa i Sprawiedliwości drugą szansę, bo działacze Platformy kilka już zmarnowali.

W ostatnią niedzielę Bronisław Komorowski miał w Krakowie więcej zwolenników niż Andrzej Duda. Ale przewaga kandydata na prezydenta popieranego przez Platformę Obywatelską nad rywalem z Prawa i Sprawiedliwości była niewielka. Można dyskutować, czy różnica kilkunastu tysięcy głosów to rzeczywiście niewiele, ale ważniejsze jest to, że Bronisław Komorowski - w porównaniu do głosowania w pierwszej turze sprzed pięciu lat - stracił około 60 tys. głosów. Przy tym strata kilkunastu tysięcy wyborców przez Andrzeja Dudę - w porównaniu do wyniku Jarosława Kaczyńskiego z 2010 roku - jest i tak wielkim sukcesem.

Czy spadek poparcia dla Platformy powinien jednak dziwić? Przecież już ostatnie wybory powinny być wyraźnym sygnałem dla liderów PO, że coś jest nie tak. Oczywiście w wygranej w Krakowie pomogła PiS książeczka (bo nie było listy PSL i to kandydaci PiS byli na pierwszej stronie karty do głosowania), ale trzeba było przeanalizować, czy przegrana PO nie jest efektem także innych czynników.

A styl kampanii prowadzonej przez Bronisława Komorowskiego to odbicie tego, co robi krakowska Platforma. Można odnieść wrażenie, że działacze PO są przekonani, iż krakowianie ich kochają, mimo że partyjni notable nie są w stanie skutecznie zabiegać o interesy naszego miasta. I przez kilka lat tak było - wyborcy PO mówili swojej partii "nic się nie stało" i stawiali krzyżyk przy nazwisku kandydata z szyldem tej partii.

Ale pierwsza tura wyborów prezydenckich to już nie sygnał, ale alarm, że tak dalej nie będzie, że czas bezwarunkowego poparcia dla PO, większego od strachu przed rządami PiS, już minął. I jeśli Platforma czegoś nie zmieni w swoim działaniu, to najbliższe wybory do Sejmu przegra, a potem będzie już tylko gorzej. I nie zmieni tego akcja wyborcza "Obudź się, Małopolsko". Trzeba raczej zawołać: "Obudź się, Platformo".

Spadek poparcia dla PO to cena za brak lidera z prawdziwego zdarzenia. I nie chodzi tylko o to, że Platforma nie ma osoby, która potrafiłaby pogodzić wszystkich działaczy, a równocześnie byłaby szeroko rozpoznawalna i lubiana. Brak takiej osoby powoduje, że Małopolska i jej stolica nie potrafią przebić się z własnymi postulatami w lawinie potrzeb płynących do Warszawy z całego kraju. Innym regionom i miastom jakoś udaje się zwrócić uwagę na siebie i swoje potrzeby. Nasze problemy toną w gąszczu innych, a nasi reprezentanci nie są w stanie wydobyć ich na tyle wysoko, by zostały zauważone.

Być może wiele prawdy jest w tym, że Platforma nie chce inwestować w te miejsca, gdzie przegrywa. Ale jeśli tak jest, to niech się potem nie dziwią krakowscy politycy tej partii, że pod Wawelem stracą poparcie i oddadzą pole politycznej konkurencji. Ale też niech krakowianie nie wierzą, że zmiana politycznych preferencji sprawi, że nagle budżet państwa polubi Kraków. Dwa lata rządów PiS już były i też nie było wtedy finansowej euforii. Wygląda jednak na to, że coraz więcej krakowian chce dać PiS drugą szansę, bo PO kilka już zmarnowała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski