Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków ratuje konie z Morskiego Oka

Anna Agaciak
Akcja. Dwa konie ciągnące fasiągi po Tatrzańskim Parku Narodowym już się wysłużyły i miały trafić na rzeź. KTOZ chce im zapewnić emeryturę.

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zostało powiadomione przez Tatrzański Park Narodowy, że dwa konie przewożące turystów na terenie parku mają zostać sprzedane do rzeźni.

– Obok takiej informacji nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie – mówi Paulina Boba, kierownik biura KTOZ. – Konie, które wiernie służyły, zdzierając swe kopyta w drodze do Morskiego Oka, mają zakończyć swój pracowity żywot jako kabanosy? O nie...

Działacze KTOZ tłumaczą, że te konie przecież większość życia harowały ku uciesze i wygodzie turystów. Wysłużyły się na tyle, że nie nadają się już do ciężkiej pracy. Stały się więc dla górali zbędne, niepotrzebne. Miłośnicy zwierząt poruszyli niebo i ziemię, aby Maxa i Avansa wykupić.

Akcja na Facebooku

Działacze KTOZ poprosili o pomoc inne fundacje prozwierzęce. Niestety, nie udało się im zdobyć pieniędzy, a fundusze towarzystwa są ograniczone. Szukają więc wsparcia wśród innych miłośników zwierząt na portalu społecznościowym. Aby ocalić konie, zostali zmuszeni pożyczyć pieniądze.

– Decyzja o wykupie musiała zapaść szybko, ponieważ górale są bardzo niecierpliwi. Nie zdążyliśmy zorganizować konkretnej zbiórki funduszy na ten właśnie cel. Trzeba było natychmiast zapłacić 7700 zł. Pożyczyliśmy pieniądze, zapłaciliśmy i zabraliśmy zwierzęta. Inwestycja ta trochę nas przerosła, dlatego bardzo prosimy mieszkańców Krakowa o pomoc – mówi Paulina Boba. – Liczy się każda złotówka.

Obecnie konie są już bezpieczne, przebywają w stajni, z którą KTOZ ma podpisaną umowę na utrzymanie zwierząt.

Potrzebne dobre domy

Siwy Avans, to piękny, wysoki koń (ok 180 cm w kłębie), który ma 10 lat. To, że nie może już ciągnąć ciężkiego wozu z turystami, nie oznacza, że do niczego się już nie nadaje. – Jest łagodny i energiczny. Po podkuciu sprawdzi się w rekreacji – mówi inspektor Weronika Paszkot. – Z naszej wstępnej oceny wynika, że prawdopodobnie Avans wymaga operacji usunięcia łagodnego guza na przedniej kończynie. Czekamy na wizytę weterynarza – dodaje.

Gniady Max jest niższy, ma ok. 160 cm w kłębie i ok 15 lat. Także on nadaje się do rekreacji (pod siodło). Jest bardzo łagodny i lubi się przytulać. Oba konie są ujeżdżone. KTOZ szuka dla uratowanych zwierząt dobrego domu. Przekaże je bezpłatnie, nie chce tylko, aby trafiły do Zakopanego. Ponieważ oba konie są stosunkowo młode i piękne, już pojawili sie pierwsi chętni do ich adopcji. – Dobrze, że jest z kogo wybierać. Szukamy dla nich naprawdę dobrych ludzi – mówi Weronika Paszkot.

17 koni na garnuszku

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami ma aktualnie na utrzymaniu 17 uratowanych przed rzezią koni. Wszystkie czekają na nowe domy. W większości są to jednak zwierzęta, które nie nadają się do żadnej pracy, ujeżdżania, często mają problem z poruszaniem się. Nie ma więc na nie wielu chętnych.

Roczny koszt ich utrzymania to prawie 100 tysięcy złotych. Jeśli ktoś z Państwa chciałby mieć konia, ale nie ma na to warunków, idealnym rozwiązaniem jest adopcja wirtualna. Towarzystwo zachęca do takiego rodzaju pomocy firmy, szkoły lub osoby prywatne. Kontakt w sprawie adopcji pod nr. tel.: 12 429 43 61, 12 421 26 85.

Miesięcznie koszt pobytu konia w hotelu waha się w granicach 400–500 zł. Do tego dochodzi szczepienie i ewentualne leczenie.

Wpłat na rzecz koni będących pod opieką KTOZ można dokonywać na konto nr 80 1500 1487 1214 8000 9036 0000 z dopiskiem: Dla koni lub na konto nr 14 1500 2282 1222 8000 1556 0000 z tym samym dopiskiem.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski