Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Rozwód, sądowa walka o dziecko i porwanie

Marcin Banasik
Matka 4-letniego chłopca twierdzi, że jej syn został w ciągu roku dwukrotnie porwany przez swojego ojca. Sprawą zajęła się policja, ale nie udziela żadnych informacji

– Dwóch mężczyzn napadło mnie i mojego syna przed blokiem na osiedlu Gotyk. Jeden z nich to mój mąż, z którym jestem w trakcie rozwodu. Napastnicy zabrali mi dziecko. Do tej pory nie wiem gdzie Leo przebywa – mówi matka czterolatka.
Sprawę, kto ma prawo do wychowania dziecka wyjaśnia krakowski sąd. – Ojciec Leo i jego pełnomocnik cały czas składają przed sądem różne dokumenty, które przedłużają proces – żali się kobieta.

Do tzw. porwania rodzicielskiego miało dojść 13 lutego. Sprawa trafiła na policję. – Ze względu na dobro śledztwa nie udzielamy żadnych informacji – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

Drugie porwanie

To nie pierwszy przypadek, kiedy ojciec 4-latka, który jest obywatelem Francji, porywa swojego syna. 22 maja ubiegłego roku mężczyzna przyszedł do przedszkola przy ul. Żabiniec w Krakowie i zabrał stamtąd swojego syna. Do jego matki napisał sms, że zabiera dziecko zagranicę.

Dyrektorka prywatnego przedszkola, z którego został zabrany 4-letni Leo, w rozmowie z Radiem Kraków przekonywała wtedy, że pracownicy placówki zgodnie z prawem wydali dziecko ojcu. Dodaje, że potwierdzały to dokumenty, które zostały złożone w placówce. Dyrektorka wyjaśniała, że chłopiec został przyprowadzony przez mamę do przedszkola. Ojciec jest cudzoziemcem, został też przedstawiony personelowi. Mężczyzna odbierał już wcześniej dziecko z przedszkola.

Szefowa przedszkola w rozmowie z Radiem Kraków zaznacza, że zanim ojciec opuścił 22 maja placówkę razem z 4-latkiem, zadzwoniła do matki małego Leo i poinformowała ją o tym. Dyrektorka twierdzi, że kobieta nie protestowała.
Dziecko w czerwcu wróciło do matki, m.in. dzięki staraniom jej przyjaciół . Te same osoby również teraz starają się o to, żeby ponownie porwany syn wrócił do matki.

Porwania rodzicielskie nie są rzadkością. W ubiegłym roku w podobną sprawę zaangażował się popularny detektyw Krzysztof Rutkowski. Porywaczem wtedy okazał się Marek M. znany ze sprawy próby rzucenie krzesłem w byłego prezydenta Bronisława Komo­rowskiego. Mężczyzna porwał swoje dziecko i ukrył się z nim w Austrii. Matka dziecka wynajęła biuro detektywistyczne w celu odbicia syna. Kilka tygodni później policja zatrzymała Marka M. Dziecko wróciło do matki.

To nie jest przestępstwo
Dzieci zaginione na skutek porwania rodzicielskiego to szczególna grupa zaginionych osób. Bardzo często służby i instytucje odmawiają pomocy poszukiwawczej, ponieważ porwanie rodzicielskie w Polsce nie jest przestępstwem.
Na stronie internetowej fundacji „Itaka”, zajmującej się poszukiwaniem zaginionych osób czytamy, że porwania rodzicielskie traktowane są jako forma konfliktu wewnątrzrodzinnego, który powinien zostać rozwiązany bez angażowania służb. Dodatkowo pokutuje przekonanie, że dziecko przebywając z jednym ze swoich rodziców jest z założenia bezpieczne (rzeczywistość niestety często wygląda inaczej).

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski