18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków spod znaku magicznego dziurawca

Redakcja
Dr Aldona Mueller-Bieniek w swojej pracowni Fot. Anna Kaczmarz
Dr Aldona Mueller-Bieniek w swojej pracowni Fot. Anna Kaczmarz
Tysiąc lat temu Kraków był solidnie zarośnięty. A po kilkuset latach - w późnym średniowieczu - więcej było raczej uporządkowanych ogródków. W nich rosła cebula, kapusta i lebiodka, co pachniała jak oregano.

Dr Aldona Mueller-Bieniek w swojej pracowni Fot. Anna Kaczmarz

ODKRYCIA. Co rosło w ogródkach średniowiecznych mieszkańców?

Tak wynika z badań, które podsumowuje teraz dr Aldona Mueller-Bieniek, archeobotanik z krakowskiego Instytutu Botaniki PAN. Właśnie przygotowuje pracę pt. "Rośliny w życiu codziennym mieszkańców średniowiecznego Krakowa".

Wyoglądała pod lupą - powiększającą do 40 razy - nasionka, owoce, fragmenty liści i kłosów traw. Pochodziły z próbek ziemi pobranych przy okazji wykopalisk archeologicznych na Rynku, Małym Rynku, przy ulicach: Kanoniczej, Grodzkiej i Reformackiej, na Wawelu. Sięgnęła też do wyników badań z lat 50. - 70. XX w., bo nasiona i owoce średniowiecznego Krakowa są badane już od prawie stu lat.

Śliwki tu rosły, figi sprowadzano

Akacje na Rynku nie mają długich tradycji, nie było ich w tym miejscu w średniowieczu. Z drzew mogły tu za to rosnąć: dąb, klon, buk, jesion, a przy domach owocowe: jabłonie, grusze, śliwki, wiśnie lub czereśnie. W średniowieczu rozwinęło się przecież sadownictwo i technika szczepienia drzew. Nie było natomiast w tym rejonie lasu, rosły tylko pojedyncze drzewa.

- W warstwach średniowiecznych przechowały się też owoce tarniny i pesteczki czarnego bzu, który mógł rosnąć np. na południe od Sukiennic - tam jego pesteczek było najwięcej - opowiada archeobotanik. Owoce czarnego bzu są jadalne, ówcześni mogli jeść robione z nich - germańskim podobno zwyczajem - marmoladki. Jak podpowiada badaczka, czarny bez jako krzak był polecany na żywopłoty - może takimi średniowieczni mieszkańcy otaczali swoje domostwa?

W ziemi pamiętającej dawne wieki, która dziś skrywa się kilka metrów poniżej poziomu krakowskich placów, przetrwały też orzechy laskowe, włoskie, pestki brzoskwini i pesteczki fig. - Orzechy laskowe raczej nie rosły tutaj, przy domach. Były znajdowane i przynoszone - podobnie jak inne owoce lasu: maliny, jeżyny, borówki, żurawina. Wszystko to jadano - mówi dr Bieniek. - Brzoskwinie i figi były sprowadzane. A orzechy włoskie - niewykluczone, że rosły na naszych terenach. Fajnie by było znaleźć drewno orzecha, to by było jakieś potwierdzenie.

Jeśli chodzi o winorośl, pojawiły się w próbkach zaledwie 2 - 3 pestki na cały Kraków! - Winogrona chyba nie były ludziom ogólnie dostępne - kwituje badaczka.

Portulaka jak sałata

Specjalistka zajęła się okresem od ok. IX po koniec XV wieku. Z Wawelu miała dane głównie z próbek wczesnośredniowiecznych, z Rynku - z późnośredniowiecznych. W sumie rozpoznano w nich i opisano 370 gatunków roślin, w tym 40 uprawnych.

Jak teraz podsumowuje badaczka, we wczesnym średniowieczu, do lokacji w XIII w. Kraków był bardziej dziko zarośnięty, więcej było roślin tzw. ruderalnych, czyli porastających miejsca w otoczeniu człowieka, chętnie takie niewydeptywane i gdzie nikt nie wykasza, np. gdzieś pod murem. Więcej było wtedy śmietników z wyrzucanymi organicznymi odpadkami, a rośliny to lubią. W późniejszym średniowieczu zieleń była już bardziej uporządkowana. Przy domach, w ogródkach, uprawiano wtedy warzywa, zioła i kwiaty, do dekoracji.
Na późnośredniowiecznych grządkach rosły: cebula, marchewka, pasternak, koper ogrodowy i włoski, mak, kapusta, prawdopodobnie rzepa, a także gorczyca, która była przyprawą, a niewykluczone, że i musztardę już wtedy z niej robiono. - Gorczycy we wczesnym średniowieczu znajdujemy o wiele mniej - podkreśla archeobotanik. - Ona się łatwo wysiewa i dziczeje. Rozpowszechniła się bardzo w późnym średniowieczu i było jej więcej na pewno dlatego, że się przydawała. Jako przyprawa zapewne przydawał się wtedy również kminek, on również przechował się w ziemi. Była też w tych ogródkach prawdopodobnie portulaka (do dziś uprawiana na południu Europy), o mięsistych listeczkach, jedzona jako sałata i stosowana też jako przyprawa.

We wczesnym średniowieczu natomiast uprawiano np. szarłat siny, by jadać jego delikatne, soczyste, duże liście. Pamiątką po tej roślinie u stóp Wawelu jest bardzo duża ilość nasion z ul. Kanoniczej. W późniejszych wiekach szarłatu było w Krakowie już znacznie mniej.

Ozdobą średniowiecznych ogródków były kosaćce i malwy. Również lebiodka - bliska krewna majeranku i oregano (przypomina je zapachem) - była uprawiana jako roślina ozdobna. Oprócz tego stosowano ją jako przyprawę (zanim wyparł ją majeranek) i zioło. - Była też w tamtych czasach wykorzystywana jako roślina obrzędowa - zaznacza badaczka z PAN, wspominając o wiankach i bukietach, jakie robiło się z lebiodki na Boże Ciało w średniowiecznych Niemczech. Dziś rośnie ona na łąkach i obrzeżach lasów.

Ziele na złe duchy

Krakowianie sprzed tysiąca i pięciuset lat powszechnie jadali kasze. Jadło się też oczywiście pieczywo (bywało wypiekane jak dziś obsypane ziarenkami maku), choć ziaren zbóż niewiele znaleziono w próbkach ziemi. - Przed lokacją zboże było przywożone i mielone na miejscu, ale po lokacji obróbka zbóż została wyniesiona poza mury miejskie - objaśnia badaczka.

Według źródeł historycznych w tamtym czasie chętnie jadano groch. Tymczasem prawie go nie ma w materiałach pobranych przez specjalistów w terenie. Dr Bieniek zwraca uwagę, że to ciekawy, uczący pokory przykład, który każe ostrożnie ogłaszać rewelacje z zawsze przecież wyrywkowych badań.

Len i konopie uprawiano na włókna i olej, a do wyrobu piwa - chmiel. - Chmiel trafiał się często w próbkach z Wawelu, takich do końca X wieku. Potem, aż do lokacji w XIII w., mamy go w Krakowie niewiele, a znowu pojawia się dopiero w próbkach z późnego średniowiecza, głównie z Rynku - według autorki badań można to łączyć z produkcją piwa, bo w późnym średniowieczu działało wiele browarów. Ówczesny rozwój browarnictwa może też potwierdzać większa ilość jęczmienia, który przechował się z tamtego czasu.

Przy wyrobie piwa mogła też przydawać się lebiodka, nasiona marchewki i dziurawiec. To ostatnie ziele miało znaczenie w lecznictwie, ale też przypisywano mu właściwości magiczne. Badaczka znalazła duże ilości nasion dziurawca, głównie zwęglonych, we wczesnośredniowiecznej próbce z części Rynku między Kościołem Mariackim, a Sukiennicami. To rejon, gdzie 1000 lat temu funkcjonował cmentarz. - Być może trafiliśmy na ślad celowego, obrzędowego palenia tej rośliny. Niegdyś był to popularny środek przeciw czarom, chroniący przed złymi duchami. Jego średniowieczne nazwy to np. "świętojańskie ziele", "kościółek" czy "dzwoneczki" - opowiada archeobotanik.

Omamy po lulku

Na tym nie koniec magii z próbek ziemi sprzed setek lat.

Ciekawym znaleziskiem z podwórka przy ul. Kanoniczej 17, z warstwy datowanej na IX/X wiek, są nasiona pokrzyku wilczej jagody. Pokrzyk rośnie w lasach, w zaroślach i na porębach. To, że został znaleziony w obrębie Okołu, czyli podgrodzia Wawelu, jest najprawdopodobniej związane z leczniczymi zaletami tej rośliny. Zawiera ona wiele alkaloidów, głównie atropinę. W tym samym miejscu natrafiono też na nasiona podobnie działającego lulka czarnego. Obydwie te rośliny są silnymi lekami, jak i truciznami. Mają działanie przeciwskurczowe, przeciwbólowe i uspokajające, są też stosowane jako środek przeciwpotny, przeciwwymiotny i rozszerzający źrenicę. A jak przypomina archeobotanik z PAN, w okresie średniowiecza i renesansu pokrzyk wilcza jagoda i lulek czarny stanowiły główny składnik "maści czarownic". Gdy maścią natarło się miejsca z cienką skórą czy śluzówkę, wywoływała odurzenia i omamy, połączone ze złudzeniem unoszenia się nad ziemią i lotu. Działała też jako silny afrodyzjak. To właśnie stąd mogły się brać rzekome wędrówki czarownic na miotłach i wspomnienia orgii ponoć przeżytych na sabacie... Lulka czarnego używano też do zaprawiania piwa (wzmacniał jego oszałamiające właściwości) czy jako trutki na gryzonie.

Na Kanoniczej może nie było chatki czarownicy, ale składzik zielarza - kto wie. Znaleziono tam też przecież np. wiele nasion dziurawca i glistnika jaskółczego ziela, który do dziś w medycynie ludowej bywa używany np. do wypalania kurzajek. - Choć nie wszystkie rośliny mające działanie lecznicze musiały być do tych celów wykorzystywane. Wiele to przecież po prostu chwasty, które od tysiącleci towarzyszą człowiekowi - zwraca uwagę badaczka.

Manna z mokrych łąk

Szczątki roślin są znajdowane zbutwiałe, zmineralizowane (przypominają małe kamyczki) albo niezupełnie spalone. Opowiadają o naszych poprzednikach, ich życiu i zwyczajach. Niektóre z tych ze średniowiecznego Krakowa sygnalizują, że na terenie miasta hodowano lub przetrzymywano zwierzęta. - Dużo pozostałości roślin łąkowych znaleziono na południe od Ratusza, można podejrzewać, że były tam właśnie przetrzymywane zwierzęta - mówi doktor Bieniek.

Z terenów podmokłych znad Wisły pochodziła pałka. W warstwach sprzed setek lat przechowały się jej maciupeńkie nasiona, z kolby, czyli z kwiatostanu. Gdzie? Na Wawelu, w rejonie, gdzie istniała wczesnośredniowieczna osada służebna. Najprawdopodobniej puch z pałek był wykorzystywany przez jej niezamożnych mieszkańców jako... wypełnienie kołder. - Później zapewne zwyczaj ten zanikł, być może wraz ze wzrostem zamożności mieszkańców oraz przetrzebieniem rosnącej w pobliżu pałki - dodaje badaczka.

Inną ciekawostką są znalezione szpilki jodły. Gałązki tego drzewa kładło się w domu na podłodze jako wyściółkę, podobnie jak liście paproci, które dodatkowo - takie mają właściwości - pomagały pozbywać się robactwa z domu.
Z mokrych łąk średniowieczni krakowianie mieli też mannę! To tam zbierali ziarna tej interesującej rośliny, dokładniej - trawy. - Była nawet zbierana na eksport. Jej niezwykle smaczne ziarna zjadano w przeszłości w postaci kaszy - opowiada Aldona Bieniek. Z ciekawostek kulinarnych przypomina jeszcze owoce psianki czarnej - czarne kuleczki, jak jagody. Jadano je jako nadzienie pierogów, mimo lekkich właściwości trujących. Mogła też zastępować sól, wykonywano z niej również wódkę, nie brakowało jej też właściwości leczniczych.

- Rośliny w średniowieczu rosły wokół ludzi, były przez nich zjadane, wykorzystywane jako źródło oleju, barwniki (nadawała się do tego nawet pokrzywa), do krycia dachów, wypełniania kołder i w ziołolecznictwie - sumuje dr Aldona Mueller-Bieniek. - W porównaniu do nas ówcześni potrafili spożytkować więcej spośród roślin - chociaż dziś się do tego wraca, choćby zioła stają się przecież modne - dodaje.

MAŁGORZATA MROWIEC

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski