Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Spółka od nowej miejskiej telewizji nie wie, ile warty jest majątek, który przejmie od KBF. A działa już prawie rok

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Konferencja prasowa w krakowskim magistracie, 6 października
Konferencja prasowa w krakowskim magistracie, 6 października Wojciech Matusik
Nowa miejska spółka Kraków 5020 działa już blisko rok, a nadal nie wiadomo, jakiej wartości majątek przejmie od Krakowskiego Biura Festiwalowego. Przekazywanie tego majątku oraz niektórych kompetencji KBF do spółki trwa od wielu miesięcy, a cały proces do dziś się nie zakończył. Tymczasem narosło wokół niego wiele kontrowersji, które miała rozwiać konferencja prasowa w krakowskim magistracie. Nie padły na niej jednak odpowiedzi na niektóre kluczowe pytania, a jeden z dziennikarzy w ogóle nie został na nią wpuszczony.

To mogła być konferencja prasowa, która rozwieje wszystkie wątpliwości wokół przekazywania majątku Krakowskiego Biura Festiwalowego gminnej spółce Kraków 5020, która w ostatnich miesiącach mierzy się z ogromną falą krytyki. Spółka odpowiada za nową miejską telewizję, na której funkcjonowanie wydaje miliony złotych, a której materiały cieszą się bardzo małą popularnością wśród mieszkańców (średnia liczba odtworzeń jednego materiału to 40, dane za Krowoderska.pl).

Mogła, ale taką nie była, ponieważ nie padły na niej odpowiedzi na niektóre kluczowe pytania. Na przykład o to, co dokładnie KBF przekaże miejskiej spółce oraz ile warty jest ten majątek. Co istotne osoba, która prawdopodobnie wie najwięcej na temat jego podziału, czyli była dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego Magdalena Doksa-Tverberg, w ogóle na konferencję nie została zaproszona. Wpuszczony nie został na nią natomiast dziennikarz portalu Interia.pl Dawid Serafin.

Majątek

Nowa miejska spółka, która działa od blisko roku, miała odciążyć Krakowskie Biuro Festiwalowe, m.in. przejmując od KBF zarządzanie Centrum Kongresowym ICE. Przekazywanie przez miejską instytucję kultury kompetencji i majątku do spółki Kraków 5020 trwa od wielu miesięcy i nadal się nie zakończyło.

Na dodatek wątpliwości wzbudziła kwestia przekazania spółce dóbr niematerialnych KBF, czyli np. logotypów. Krakowska "Gazeta Wyborcza" podała, że "w wyniku tych darowizn trzeba wyrzucić na VAT z budżetu miasta 2,7 mln zł". Żeby rozwiać wątpliwości związane m.in. z podatkiem VAT, nowy rzecznik prasowy spółki Kraków 5020 Filip Szatanik (pełni tę funkcję od kilku dni) zorganizował w czwartek 6 października konferencję prasową w urzędzie miasta.

Tylko przez moment uczestniczył w niej prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który zapowiedział m.in., kto weźmie udział w spotkaniu z dziennikarzami i... poszedł do swojego gabinetu. Na konferencji już więcej się nie pojawił.

Prezes spółki Izabela Błaszczyk zapewniała natomiast, że przekazywanie majątku KBF do Krakowa 5020 odbywa się zgodnie z prawem. Z kolei nowa dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego Carolina Pietyra (pełni tę funkcję od 1 października br.) przekonywała: - Jako KBF również płacimy podatek VAT. Jednak jako miejska instytucja kultury ten podatek będziemy mogli odzyskać. Jego wysokość (2,7 mln zł, przyp. red.), o której była mowa w artykule, jest nieprawdziwa. Nadal jesteśmy w procesie ustalania tego, co ma zostać przekazane do spółki, jaka jest tego wartość i jaki podatek trzeba będzie od tego zapłacić.

Jak to możliwe, że przez blisko rok od kiedy działa nowa spółka, nie udało się ustalić, co dokładnie zostanie jej przekazane przez KBF i ile jest warty ten majątek? - To bardzo czasochłonny proces - tłumaczyła Izabela Błaszczyk.

Zmiany

Przypomnijmy, że poprzednia dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego Magdalena Doksa-Tverberg poprosiła krakowską prokuraturę, by ta skontrolowała sposób przekazania części majątku KBF spółce.

Nieoficjalnie mówiono o tym, że właśnie dlatego straciła stanowisko (w rozmowie z nami Doksa-Tverberg zapewniła jednak, że złożenie pisma do prokuratury nie ma nic wspólnego z tym, że nie jest już dyrektorem KBF). To właśnie Doksa-Tverberg jest osobą, która prawdopodobnie najwięcej wie o przekazywaniu majątku KBF do nowej spółki. Od początku brała w tym procesie aktywny udział. Mimo to nie została zaproszona na konferencję prasową. Dlaczego?

- Na konferencji obecny był prezydent miasta, prezes spółki i dyrektor KBF, czyli te osoby, które mają wiedzę konieczną do wyjaśnienia spraw, będących przedmiotem spotkania - odpowiedział nam Filip Szatanik.

Już po konferencji udało nam się porozmawiać z byłą dyrektor KBF przez telefon (powiedziała nam, że nie wiedziała, iż konferencja ma się odbyć). - Złożenie pisma do prokuratury było formalnością. Przygotowywaliśmy cały proces przekazania majątku KBF do spółki Kraków 5020 w oparciu głównie o opinię prawną. W tej opinii dwukrotnie wskazano możliwość zawiadomienia prokuratury o zamiarze dokonania podziału Krakowskiego Biura Festiwalowego. Proszę nie doszukiwać się w tym niczego więcej - powiedziała nam Magdalena Doksa-Tverberg.

Dodała ponadto, że sama złożyła rezygnację ze stanowiska dyrektora KBF, ponieważ dostała od prezydenta Jacka Majchrowskiego propozycję pracy w miejskiej spółce, odpowiedzialnej m.in. za zagospodarowanie poszpitalnych terenów w rejonie ulicy Kopernika, czyli Agencji Rozwoju Miasta Krakowa. - Potraktowałam ją jako możliwość rozwoju i przyjęłam - powiedziała nam Doksa-Tverberg. Nie chciała wyjawić, na jakim stanowisku będzie pracować w ARMK.

Podczas konferencji prasowej mecenas Mirosław Chrapusta potwierdził, że pismo do prokuratury było formalnością. - Prokuratura może włączyć się do takiego procesu podziału - w tym przypadku miejskiej instytucji kultury - w charakterze uczestnika i zająć stanowisko w celu obrony porządku publicznego, gdyby uznała, że coś jest robione niezgodnie z prawem. Może wówczas interweniować. Taką możliwość włączenia się prokuratury zauważyłem w swojej opinii prawnej. Nie dopatrzyła się ona jednak nieprawidłowości - mówił mecenas Chrapusta.

Cenzura

Na konferencję prasową nie został wpuszczony krakowski dziennikarz portalu Interia.pl Dawid Serafin. - Pan Redaktor spóźnił się na konferencję, dzwonił do mnie, ale z racji tego, że ją prowadziłem, nie mogłem odebrać. Zwykłe nieporozumienie. My zawsze chętnie odpowiadamy na wszystkie pytania dziennikarzy i zapraszamy wszystkich na konferencje - tłumaczy Filip Szatanik.

Inaczej na sytuację patrzy sam Dawid Serafin. - Na konferencję faktycznie przyszedłem kilka minut spóźniony. Niestety komunikacja miejska zawiodła i dotarłem z kilkuminutowym opóźnieniem. Dotychczas nie było problemów w takich przypadkach i można było wejść do środka. Teraz ochroniarz powiedział, że nie wpuści - relacjonuje nam Dawid Serafin.

- Dlaczego i kto podjął taką decyzję, już nie. Szkoda, że urzędnicy nie mają odwagi powiedzieć, kto podjął taką decyzję. Zresztą od dłuższego czasu część dziennikarzy, którzy zadają trudne dla władzy pytania, ma utrudnioną pracę w Krakowie - powiedział nam dziennikarz Interii.

Sytuację już skomentowali niektórzy miejscy radni. - Niebywałe. Prezydent Majchrowski cenzuruje i nie wpuszcza dziennikarzy?! Drzwi zatrzaśnięto przed znanym i szanowanym redaktorem Dawidem Serafinem z Interia.pl, bo pisał krytyczne artykuły o działaniach władz miasta - przekonuje radny Michał Drewnicki z Prawa i Sprawiedliwości.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Spółka od nowej miejskiej telewizji nie wie, ile warty jest majątek, który przejmie od KBF. A działa już prawie rok - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski