- Zebrał Pan już wcześniej parę znaczących nagród, jak Grand Prix Festiwalu "Jazz nad Odrą", teraz też liczył Pan na wygraną?
- Nigdy tak nie myślę, zawsze podchodzę do konkursów z dużym dystansem. A tym razem wiedziałem, że konkurencja jest ogromna, w tym kilku muzyków z Nowego Jorku.
- Jarek Śmietana był dla Pana kimś znaczącym?
- On był w ogóle muzykiem ogromnie znaczącym; bardzo ceniłem go nie tylko za muzykę, ale i za to, jaką pozycję osiągnął jako gitarzysta, jak był rozpoznawalny, jaki miał świetny kontakt z publicznością.
- A Pana gitarowi mistrzowie ze świata?
- To na pewno Jim Hall, John Scofield i Kurt Rosenwinkel… Bardzo długa jest ich lista.
- Bliższa jest Panu gitara elektryczna czy akustyczna?
- Jedynie na początku interesowałem się klasyczną gitarą.
- W jury Konkursu im. Jarka Śmietany był Pana profesor z Akademii Muzycznej Karol Ferfecki. To Pana stresowało?
- Z jednej strony była to dodatkowa presja, ale też miałem poczucie, że ten juror wie, jak gram w sytuacjach mniej stresowych. Świadomość, że występuję przed jury, w którym zasiadają tak wielcy gitarzyści, jak John Abercrombie, Ed Cherry i Mike Stern, mogła dodatkowo zwiększać presję.
- Przygoda z muzyką zaczęła się w rodzimych Wadowicach. Od razu grał Pan na gitarze?
- Jako dziecko grałem na perkusji. Mając lat 11, sięgnąłem po gitarę, jak mój tata. I od razu interesował mnie jazz, jak jego.
- Od 5 lat mieszka Pan w Krakowie.
- Tu jeszcze chodziłem do szkoły muzycznej II stopnia przy Basztowej. Uczyłem się u znakomitego Adama Zalasa, ale zrezygnowałem, by skupić się na graniu jazzu. A potem już podjąłem studia na katowickiej Akademii Muzycznej.
- Jaki jazz Pan preferuje?
- Lubię jazz mainstreamowy, lubię grać standardy, ale też chętnie wkraczam w rejonu jazzu nowoczesnego. Sam także piszę muzykę, którą gram w swoich zespołach. To kwartet m.in. z pianistą Mateuszem Pałką, niedawno wydaliśmy naszą płytę, a także trio - organy Hammonda, gitara i perkusja, które też ma swoją płytę. Udzielam się i w zespołach - m.in. Joachima Mencla, Adama Kawończyka.
- Na co przeznaczy Pan tę nagrodę: 10 tys. dolarów?
- W części da mi ona spokój finansowy; w tej chwili, by się utrzymać, dorabiam, ucząc gry na gitarze. Pewnie i zostawię coś na nagranie płyty. Może na jakiś sprzęt. Na szczęście gitarę porządną mam, wyprodukowaną przez znakomitego lutnika z Niemiec Stefana Schottmullera.
- Przed Panem rok studiów, a co dalej?
- Granie, choć mam świadomość, że nie jest to łatwe zajęcie. Cieszę się, że mieszkam w Krakowie, który stał się miastem jazzu, jest tu wielu naprawdę świetnych muzyków, kilka klubów… Ale oczywiście mam i marzenie, by znaleźć się w Nowym Jorku - pochodzić na koncerty, poznać muzyków, trafić do legendarnych miejsc. Opowieści Eda Cherry'ego i Johna Abercrombiego, z którymi podczas koncertu galowego dzieliłem garderobę, tylko to pragnienie wzmocniły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?