Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków trzeba oczyścić ze złego oświetlenia

Rozmawiał: Arkadiusz Maciejowski
fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa Kroniki. Dr Tomasz Ściężor z Politechniki Krakowskiej przekonuje, że zanieczyszczenie miasta światłem jest przyczyną bezsenności, zmęczenia, a nawet prowadzi do przestępstwa.

- Spotkał się Pan w miniony weekend z innymi naukowcami na Politechnice Krakowskiej, aby rozmawiać o tym, że Kraków jest zanieczyszczony... światłem. To aż tak poważny problem?

- Kraków ma tego pecha, że sam jest mocno zanieczyszczony światłem, nadmiernie oświetlony, otoczony innymi miejscowościami, a w dodatku znajduje się stosunkowo blisko Śląska. W efekcie tworzy się bardzo rozległy obszar, gdzie ciemne niebo nie istnieje. Warszawa jako miasto jest mocniej zanieczyszczona światłem, ale za to otoczona lasami.

- Jakie skutki dla mieszkańców Krakowa i okolic ma zanieczyszczenie światłem?

- Człowiek jest taką istotą, że po zmroku powinien iść spać. Jeżeli nie mamy zapewnionej ciemności, to szyszynka w mózgu dostaje informacje, że jest światło, nie produkuje melatoniny i my niby śpimy, ale budzimy się niewyspani. A to powoduje nerwowość, ale nie tylko. Są badania, które mówią, że również większą skłonność do przestępstw. Poza tym w pracy jesteśmy mniej efektywni.

- Skąd właściwie bierze się to zanieczyszczenie światłem?

- Miasto świeci w niebo. Polska ma tego pecha, a Kraków szczególnie, że przez większość nocy niebo jest zachmurzone. Jeśli niebo jest bezchmurne, to światło z miasta ucieka w kosmos. Chmury natomiast doskonale odbijają światło w dół. Można być więc nawet poza Krakowem, w miejscu gdzie nie ma dookoła lampy ulicznej, a i tak można czytać w nocy gazetę, bo „świeci niebo”. Nic nie daje to, że pogasimy wszystko w mieszkaniu, lampę, telewizor itd., bo nadal jest jasno.

- Czemu jednak miasto świeci w niebo?

- Bo jest montowane złe oświetlenie. Tu chodzi w dużej mierze o uświadomienie architektów projektujących właśnie to oświetlenie. W parkach nie jest już źle, najgorzej jest na osiedlach. Bo tam bardziej zwraca się uwagę na kształt lampy niż na jej funkcjonalność. Niestety, bardzo często stosuje się świecące kule. Efekt jest taki, że światło trafia do mieszkań i w niebo, a pod samą lampą jest ciemno. Dodatkowo często te lampy są właśnie na poziomie okien w blokach.

- To co zrobić, jeśli już jesteśmy zmuszeni mieszkać w pobliżu takich lamp?

- Trzeba się odciąć od tego światła. Stosować zasłony, żaluzje, co kto woli. Sam mam w pokoju zamontowane grube zasłony. Dzięki temu śpimy spokojniej i lepiej się wysypiamy, poza tym nie zaśmiecamy okolicy światłem ze swojego mieszkania, jeśli np. w nocy długo pracujemy przy zaświeconej lampie.

Bo to jest druga przyczyna problemu. Oświetlenie uliczne to jedno, ale zwróćmy również uwagę np. na biurowce. Najczęściej są to szklane ściany, z nieprzyciemnionymi szybami, bez jakichkolwiek żaluzji, rolet czy czegoś, co zatrzymywałoby światło w środku.

- Dużo ostatnio w Krakowie mówi się o wymianie lamp ulicznych z sodowych na ledowe. Te drugie są energooszczędne, ale emitują światło zbliżone do dziennego. A w nocy właśnie chyba człowiek potrzebuje innego światła.

- Co do zasady: w nocy to człowiek powinien spać i światła nie potrzebuje w ogóle. Ale jeśli światło już jest, to lepiej, gdy jest podobne do dziennego niż takiego, jakie emitują lampy sodowe.

- Nadmiar światła w nocy szkodzi również zwierzętom i roślinom?

- Oczywiście. Tak naprawdę od tego się zaczęło badanie tego problemu. Już pod koniec XIX wieku zauważono wpływ latarni morskich na migrację ptaków, które myliły trasy. Niestety, zanieczyszczenie światłem zaburza cykl życiowy. Czasem w bardzo dziwny sposób. Na przykład mamy oświetlony zamek. Gołębie lubią sobie w nocy spać przy takim oświetlonym miejscu. A to powoduje, że sokoły mają - że tak powiem - obiad śpiący na tacy, bo mogą w nocy bardzo łatwo coś upolować. I to jest przykład zaburzenia naturalnego cyklu życiowego. Teraz jesteśmy w trakcie badania wpływu nadmiaru światła na stan jakości wody pitnej.

- Kraków korzysta z wody ze zbiornika dobczyckiego. Jest jakieś zagrożenie dla tej wody?

- Dobczyce same świecą bardzo mocno, a na dodatek są stosunkowo blisko Krakowa i ponadto dociera do nich odblask ze stolicy Małopolski. A pamiętajmy, że ujęcie wody jest dosłownie w centrum Dobczyc. Zrobiliśmy tam badania wpływu światła nocnego na zarastanie zbiornika glonami. I okazuje, że jest taka zależność. W warunkach naturalnych jest bowiem równowaga między roślinami a zwierzętami. Znane wszystkim hodowcom ryb rozwielitki pożerają plankton. Tymczasem przez nadmiar światła rozwielitki nie podpływają pod powierzchnię wody i tworzy się wielki, gruby kożuch z glonów.

- Wierzy Pan, że zanieczyszczenie światłem przebije się do szerokiej świadomości, tak jak np. zanieczyszczenie powietrza, i w końcu zacznie się walką z tym problemem?

- Myślę, że tak. Zaczęto dostrzegać wpływ zanieczyszczenia światłem na ekologię czy zdrowie człowieka. Zauważmy, że źródło tego problemu można dużo łatwiej i taniej usunąć. Oczyszczanie ścieków czy gleby jest skomplikowane, a tu wystarczy np. dobrze konstruować lampy. Tak aby oświetlały na przykład przejście dla pieszych, a nie świeciły w górę lub w okna mieszkań.

Bo mamy takich przykładów złego oświetlenia w Krakowie mnóstwo. Żywię nadzieje, że nikt nie obrazi na AGH o to, co powiem, ale właśnie na kampusie tej uczelni przy ul. Czarnowiejskiej są absurdalne lampy w kształcie połączonych ze sobą kul. To budzi grozę, bo w efekcie akurat pod samymi lampami jest ciemno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski