Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków ufa młodym

MLK
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z księdzem Andrzejem Augustyńskim, dyrektorem Stowarzyszenia "U Siemachy", pełnomocnikiem prezydenta Krakowa ds. młodzieży

Fot. Anna Kaczmarz

Co było inspiracją dlaKsiędza i dla Stowarzyszenie "U Siemachy" do organizowania Juliady?

- W 1999 roku Kraków odwiedziła młodzież amerykańska. Wspólnie urządziliśmy imprezę sportową na Rynku Głównym. Poza znakomitą zabawą, do której zaprosiliśmy wszystkich chętnych, został młodym - i nie tylko im - przekazany komunikat, że sport i aktywność fizyczna są okazją do współzawodnictwa, ale też, że wymagają zaangażowania w przygotowanie takiego przedsięwzięcia jak Juliada. Znakomicie sprawdziła się wtedy kreatywność, pomysłowość i energia młodych ludzi. Uznaliśmy, że to jeden z najskuteczniejszych sposobów, żeby uczyć ich odpowiedzialności za siebie, za swoje zobowiązania oraz za innych.
Przez kolejne dziesięć lat - z wyjątkiem jednego roku - organizowaliśmy Juliadę na Rynku Głównym. Na początku odbywała się pod hasłem "Młodzież przeciw przemocy". Chcę przypomnieć, że przełom lat dziewięćdziesiątych i nowego stulecia to był czas wyjątkowo trudny, jeżeli chodzi o funkcjonowanie środowisk młodzieżowych w Krakowie. Nowa Huta na przykład stała się celem wielu często nieuzasadnionych ataków medialnych, pokazywano ją jako miejsce nagromadzenia się wszelkiej patologii i wyjątkowo brutalnych nastolatków. Nasze hasło miało kodować w głowach współmieszkańców Krakowa, że młodzi nie popierają przemocy, że są przeciwko jej stosowaniu.
Dwa lata temu hasło Juliady zostało zmienione na "Kraków ufa młodym". Dlaczego?
- Uznaliśmy, że negatywnie brzmiący przekaz powinien zostać zastąpiony przekazem pozytywnym. Tę zmianę podpowiedziało nam doświadczenie, które zdobyliśmy poprzez kontakty z młodymi ludźmi, którzy przychodzili do "Siemachy", a także tymi zaangażowanymi w Juliadę. Przez te lata okazało się, że oddanie im do dyspozycji Rynku Głównego - czyli najważniejszego placu w mieście, powierzenie ogromnej odpowiedzialności za Juliadę, a także przecież za sporą sumę pieniędzy - było doskonałym posunięciem. W ślad za hasłem: Kraków ufa młodym - zmienił się klimat wokół młodzieży. Młodzi sprostali zadaniom organizacyjnym, poradzili sobie w sytuacjach, które wymagały szybkiego podejmowania decyzji - mimo że przez imprezę przewijało się tysiące ludzi; uczestników i obserwatorów.
Przez dziesięć edycji Juliady nie zdarzył się żaden wypadek, nie było zniszczeń ani narzekania na młodych - poza tym, że mieszkańcy Rynku skarżyli się na hałas, ale tego nie da się uniknąć przy imprezach masowych.
Jakie są cele Juliady i czy udaje się je realizować?
- Cele mamy dwa. Po pierwsze, żeby młodych ludzi zaangażować i organizacyjnie, i sportowo, a także pokazać im, że Juliada to dobry, ciekawy sposób nie tylko na wakacje, ale też na resztę roku. Po drugie, chcieliśmy dać sygnał dorosłym, że młodzi ludzie są ambitni, ciekawi, odpowiedzialni. Dlatego stworzyliśmy im okazję, żeby się mogli wykazać i żeby mieli się gdzie uczyć przedsiębiorczości oraz odpowiedzialności. Moim zdaniem, jak na razie, nie zawiedli.
Czy wielu młodych ludzi udało się zachęcić do działania?
- Wielu. Dla niektórych przygoda z Juliadą skończyła się czymś powiedziałbym - zawodowym.
Towarzyszyli Juliadzie od początku, zdobywali doświadczenie, a dzisiaj założyli własne firmy, które dobrze prosperują.
Nie można też pominąć pasji sportowych, które się u wielu z nich zrodziły lub ugruntowały.
Dlaczego opuściliście Rynek Główny?
- Juliada zmienia się i rozwija każdego roku, tak jak uczestniczący w niej młodzi ludzie. Zmienia się także nasze miasto. Przez wiele lat propagowaliśmy sport i rekreację w ścisłym centrum miasta - na krakowskim Rynku Głównym, który stał się symbolem Juliady. Było to miejsce optymalne, żeby pokazać wszystkim, że młodzież w naturalny sposób chce uprawiać sport. Rynek z racji swojego przeznaczenia nigdy nie był idealnym miejscem dla aktywności fizycznej i czynnego uprawiania dyscyplin sportowych, ale magia tego miejsca pozwalała nam z sukcesem przez 10 lat organizować kolejne edycje Juliady. Młodzieżowa impreza organizowana w samym sercu miasta pomagała nam otworzyć wiele drzwi do instytucji i osób, które przez swoje zaangażowanie finansowo i merytorycznie wspierały projekt. Pomysł, dobry cel, chęci oraz wzorowa organizacja zawodów stanowiły o sukcesie Juliady. Ale chodziło też przecież o stworzenie młodym odpowiednich warunków do tego, aby po zakończeniu Juliady mogli kontynuować treningi i rozwijać swoje talenty na boiskach, w halach sportowych, pływalniach, kortach, centrach rozrywki, w parkach, szkołach.
Miasto, kluby, instytucje sportowe, osoby prywatne odpowiedziały na nasz apel. W ciągu 10 lat infrastruktura Krakowa powiększyła się o kilkadziesiąt nowych obiektów sportowo-rekreacyjnych, w których czynnie uprawiają sport nie tylko młodzi ludzie.
Jednym z nich jest Centrum Rozwoju Com-Com Zone, nowoczesna placówka idealnie nadająca się, by tu zorganizować tegoroczną Juliadę. Ta impreza potrzebuje nowego miejsca, które może zapewnić wszystkim uczestnikom profesjonalne warunki rozgrywania zawodów.
Uznaliśmy też, że przeniesienie Juliady do Centrum Com-Com Zone pozwoli zaoszczędzić pieniądze, które przeznaczymy na nagrody. Dlatego w tym roku pula nagród we wszystkich dyscyplinach, które będą rozgrywane w Com-Com Zonie, wynosi 50 tysięcy złotych.
Dzisiaj w Centrum Rozwoju Com-Com Zone rozpoczynamy więc zupełnie nową Juliadę, a właściwie Młodzieżowy Festiwal Sportu. Podczas dziesięciu dni zawodów wypromujemy 10 różnych dyscyplin sportowych. W przyszłości chcemy młodym ludziom dać Juliadę przez cały lipiec.
ROZMAWIAŁA (MLK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski