Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Urząd sprzedaje działki. Co dalej z „Tandetą”?

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Radni cofnęli zgodę na sprzedaż terenu przy ul. Wita Stwosza, gdzie może powstać park kieszonkowy. Waży się przyszłość miejskich terenów zajmowanych przez targowisko "Tandeta”.

Miasto wyprzedaje działki, na których mieszkańcy domagają się utworzenia parków. Jeden z takich terenów, przy ulicy Wita Stwosza, na szczęście udało się uratować. Ale tych, którym grozi sprzedaż, jest więcej, choćby na Prądniku Czerwonym. Tymczasem ważą się losy innego miejskiego terenu, na którym znajduje się targowisko „Tandeta”. Kupcy chcą wykupić grunty od gminy, aby w pełni się usamodzielnić.

„Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać, kto jest właścicielem działki przy ul. Wita Stwosza. W pierwszej kolejności myślałem, że właścicielem jest Zakon Karmelitów Bosych przy ul. Rakowickiej, gdyż ta działka leży zaraz za murami Zgromadzenia. Ponadto nie obowiązuje tam strefa płatnego parkowania. Ekonom Prowincji poinformował mnie jednak, że zakon nie jest właścicielem tego gruntu. Zostały dwa warianty: albo Agencja Mienia Wojskowego, albo jest to grunt miejski, o którym po prostu zapomniano” - tak zaczyna się historia starań o utworzenie parku kieszonkowego na poprzemysłowych gruntach obok Dworca Głównego, gdzie teraz jest dziki parking. Opisał ją Grzegorz Sobol, radny dzielnicowy ze Starego Miasta.

Sprzedaż pod zabudowę

Grunty należą do trzech miejskich jednostek: Zarządu Zieleni Miejskiej, Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu oraz Zarządu Budynków Komunalnych. Radni „jedynki” jednogłośnie przyjęli uchwałę, by przekazać pierwszej z nich, czyli ZZM-owi, prawo gospodarowania na tej działce. - Nie obowiązuje tam plan ochronny - przypomina radny Sobol. To oznacza, że jeśli teren dostałby się w ręce dewelopera, ten mógłby postawić tam niemal wszystko, np. wysokie bloki. Taki scenariusz do środy był realny. Pod koniec ubiegłego roku Rada Miasta Krakowa przegłosowała zgodę na sprzedaż tego terenu pod zabudowę! I gdyby nie pomysł utworzenia tam małego parku, prawdopodobnie grunty zostałyby sprzedane przez miasto i mało kto by o tym wiedział. Ten scenariusz udało się jednak zmienić. Na ostatniej sesji radni miejscy cofnęli zgodę na sprzedaż gruntu, więc jest szansa, że park kieszonkowy jednak tam powstanie.

To tylko jeden z wielu przypadków, kiedy gmina zamierza pozbyć się terenów, na których mieszkańcy chcieliby mieć parki. Innym przykładem są grunty przy ul. Olszeckiej 41 (Prądnik Czerwony), których losem przejął się jeden z mieszkańców. Chodzi o ponad 23 ary, które prezydent Jacek Majchrowski wystawił na sprzedaż za 6 mln zł. Jest tam zieleń i zniszczone zabudowania, m.in. dom jednorodzinny. Teren, jak przypomina mieszkaniec w piśmie do radnych dzielnicowych, według planu zagospodarowania został przeznaczony pod działalność usługową. Plan pozwala tam na zabudowę do 30 m wysokości!

Parki kieszonkowe. Jak zmieni się 18 miejsc w Krakowie [ZDJĘCIA]

Marta Witkowicz, dyrektor Wydziału Skarbu Miasta, twierdzi jednak, że nieruchomość „jest zbędna dla realizacji celów publicznych i zadań własnych gminy”. Dlatego wystawiono ją na sprzedaż. W tym przypadku też zielone światło dali radni! Co zrobić, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości?

Pomocny byłby dokument, którym już rok temu chwaliły się władze miasta. Chodzi o „Kierunki rozwoju i zarządzania terenami zieleni w Krakowie na lata 2017-2030”. Dokument miał wskazać, które tereny zielone gmina może sprzedać, a które kupić. Jest gotowy, ale nie wiadomo, kiedy jego zapisy wejdą w życie.

Co prawda na sprzedaży nieruchomości, nie tylko działek, miasto zarabia co roku ok. 100 mln zł, ale jednocześnie urzędnikom mozolnie idzie wykup terenów np. pod nowe parki. Od początku roku do 13 kwietnia udało się wykupić... dopiero cztery działki.

Spór wokół Tandety

Tymczasem ważą się losy innego miejskiego terenu, który od 1992 r. od gminy dzierżawią kupcy z „Tandety” (na zdjęciu). Teraz chcą działki kupić, by zyskać pełną samodzielność. „Kupcy handlujący na terenie tymczasowego targowiska rozpoczęli inwestowanie w teren, co doprowadziło do ożywienia tej enklawy Podgórza, dotychczas kojarzonej z nieużytkami i rachityczną zabudową” - podkreślił w piśmie do radnych miejskich zarząd Krakowskiego Centrum Handlowo-Targowego. Sprzedaż pozytywnie zaopiniowała ostatnio Komisja Mienia i Przedsiębiorczości RMK. To wywołało burzę.

- Jeśli pomnoży się roczny czynsz i liczbę lat, wyjdzie, że dzierżawca wykupi nieruchomość za ok. 25 proc. wartości! Dlaczego? Ponieważ resztę odzyska, nie płacąc czynszów - alarmuje Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska RMK. Umowa kupców z „Tandety” z miastem ma przestać obowiązywać za 14 lat. Miesięczny czynsz, jaki płacą gminie, to ok. 70 tys. zł. Nie trudno wyliczyć, że nim umowa wygaśnie, miasto dostanie jeszcze ok. 12 mln zł.

Spółka podkreśla jednak, że nie jest „nastawiona na zysk, a ma zapewnić kupcom godziwe warunki handlu w estetycznych obiektach”. „Natomiast Gmina Miejska Kraków zyski będzie czerpać także po sprzedaży targowiska” - czytamy w piśmie. Wskazują m.in. podatek od nieruchomości. Do sprzedaży może jednak nie dojść, bo władze miasta uważają, że umowę, która aktualnie obowiązuje, trzeba wypełnić do końca.

ZOBACZ KONIECZNIE:

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Urząd sprzedaje działki. Co dalej z „Tandetą”? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski