Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków według Majchrowskiego: Chciałbym dokończyć swoją wizję

Redakcja
Panie Prezydencie, gra Pan w golfa? - Nie. Nie gram.

Rozmowa z prezydentem Krakowa JACKIEM MAJCHROWSKIM

Pytamy o to dlatego, że Pana kontrkandydat w wyborach prezydenckich Stanisław Kracik, kiedy był burmistrzem Niepołomic, miał w swoim gabinecie zestaw do golfa. Moglibyście Panowie stoczyć jakiś pojedynek.

- Burmistrz 20-tysięcznej gminy ma zapewne wiele czasu, może więc grać w golfa.

Zabiega Pan o to, aby być prezydentem Krakowa trzecią kadencję. Chce Pan panować w mieście jak król?

- Trudno mówić o panowaniu, w sytuacji gdy możliwość realizacji mojego programu wyborczego jest zależna od decyzji Rady Miasta, a w tej, jak wiemy, rządzą partie polityczne. Chciałbym dokończyć swoją wizję Krakowa. Niektóre inwestycje są opóźnione bądź z powodu zmieniających się ustawicznie przepisów, bądź też przedłużających się procedur pozyskiwania pieniędzy unijnych. Jeśli zaś państwo uważają, że trzy kadencje oznaczają panowanie, to chcę przypomnieć, że są tacy, którzy "panowali na swych włościach" 19 lat.

Jaka jest więc Pana wizja na trzecią kadencję?

- Chciałbym przed wszystkim, aby Kraków był miastem metropolitalnym, w którym mieszkańcom żyje się wygodnie. Aby tak się stało, miasto potrzebuje jeszcze kilku inwestycji. Mam na myśli duże inwestycje, takie jak centrum kongresowe, halę widowiskowo-sportową, spalarnię odpadów, trzecią obwodnicę. Wspólnie z Generalną Dyrekcją Dróg i Autostrad budowany jest już jej wschodni fragment. To powinno w dużym stopniu rozładować ruch w mieście.

O budowie centrum kongresowego czy hali widowiskowo-sportowej mówi Pan od dwóch kadencji.

- Rozstrzygnięto już konkurs architektoniczny na centrum kongresowe i jest ono w końcowej fazie projektowania. Kilka miesięcy trwała przebudowa całej infrastruktury podziemnej (przełożono 8 kilometrów kabli i rurociągów), czeka już pozwolenie na budowę, projekt budowlany jest gotowy, niedługo będzie wykonawczy i prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu rozpiszemy przetarg na tę inwestycję. Podobnie jest z halą widowiskowo-sportową. Na obydwie inwestycje są zarezerwowane środki i w budżecie, i zewnętrzne. Projekt centrum kongresowego otrzymał międzynarodowe nagrody, hala widowiskowo-sportowa również zapowiada się imponująco; piękna i funkcjonalna. Przyznano jej licencję na organizowanie międzynarodowych zawodów w 16 dyscyplinach. Od poprzedniej wizji hali odstąpiłem, bo proponowane przez wykonawcę zmiany były nie do zaakceptowania. Sprowadzały ją do hipermarketu.

Hala pochłonie duże pieniądze, które można przeznaczyć na inne cele.

- Każde pieniądze można przeznaczyć na różne cele. Jeżeli mówimy o tym, że Kraków ma pełnić funkcje metropolitalne, ściągać inwestorów, turystów, imprezy, to musi inwestować w takie obiekty.

W Krakowie jest za mało przedszkoli i żłobków. Dla wielu mieszkańców to większy problem niż brak hali widowiskowo-sportowej.

- Trzeba dzielić pieniądze na wszystkie dziedziny. Ktoś może powiedzieć, po co dawać na żłobki, kiedy trzeba doposażyć szpitale, z których korzysta więcej ludzi. Ktoś inny będzie uważał, że bardziej niż na szpitale należy dawać na dopłaty do domów pomocy społecznej. Żłobki i przedszkola budujemy, może nie w wystarczającej ilości, ale liczymy na pomoc prywatnych inwestorów. Staramy się na miarę możliwości myśleć o wszystkich.

Skąd miasto weźmie pieniądze na brakujące trasy trzeciej obwodnicy: Zwierzyniecką, Pychowicką, Łagiewnicką? Na ich dokończenie potrzebowałby Pan jeszcze co najmniej jedną kadencję?

- Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy miasto w sytuacji gdy ma mniej pieniędzy powinno odłożyć lub zrezygnować z tych inwestycji, czy systematycznie, może nieco wolniej ale jednak je realizować. Każdego roku jakiś fragment obiektu zostaje wybudowany i dzięki temu Kraków się rozwija, a na tym bardzo mi zależy.

Centrum kongresowe było podstawową inwestycją w Pana pierwszym programie wyborczym. Osiem lat to za mało na jego realizację?

- O tej inwestycji mówiłem już 12 lat temu i jako wojewoda rozpocząłem wykup ziemi. Zostawiłem również pieniądze na projekt centrum kongresowego, ale mój następca te środki rozdał różnym instytucjom kultury. To jest jeden z elementów, który decyduje o tym, że nie chcę zrezygnować, dopóki nie skończę, nie mam bowiem gwarancji, że mój następca - obojętnie kto nim będzie - zastosuje tę samą metodę. Wiem natomiast, że w życiu politycznym panuje niestety taka zasada, że swoją działalność na jakimś stanowisku zaczyna się od zanegowania wszystkiego, co robił poprzednik.

Zapowiada Pan również poprawianie komunikacji. Nie wiadomo jednak, jak to się skończy. Gigantyczne pieniądze zostały włożone w budowę ronda Mogilskiego, trochę mniejsze w przebudowę ronda Grzegórzeckiego, ale dalej tworzą się tam ogromne korki.

- Rondo Mogilskie spełnia swoją funkcję znakomicie, co do ronda Grzegórzeckiego miało być skrzyżowaniem dwupoziomowym. Koncepcja upadła, gdy okazało się, że wymagałoby to wyburzenia niektórych budynków. Było to niemożliwe, dlatego chcemy dokończyć trzecią obwodnicę i budować nowe trasy i na nie skierować ruch samochodowy. Od kiedy jestem prezydentem, liczba pojazdów wzrosła dwukrotnie - przybywa ich po 12 procent w ciągu roku.

Czegoś Pan żałuje?

- Przede wszystkim żałuję tego, że Rada Miasta podjęła wbrew mojej propozycji decyzję o budowie dwóch stadionów, a nie jednego. Wtedy pół miliarda złotych zostałoby zaoszczędzone. Mógł powstać stadion, który zastąpiłby trzy obiekty: stadiony Cracovii i Wisły oraz halę widowiskowo-sportową w Czyżynach.

Nie było jednak tak, że zabrakło zdecydowania w tej sprawie i uległ Pan życzeniom radnych?

- Jako prezydent nie mam żadnych środków wpływu na decyzję radnych. To oni ostatecznie, wbrew moim racjonalnym argumentom podjęli uchwałę, żeby budować dwa stadiony, a nie jeden. Jestem człowiekiem praktycznym, mam całą dokumentację dotyczącą tej sprawy. Wiem kto zgłaszał wnioski o zdjęcie pieniędzy potrzebnych na jeden stadion. Jak mówił poeta "Zapisane będą czyny i rozmowy" i są zapisane, a kiedyś zostaną opublikowane.
Największą porażką nie była jednak przegrana Krakowa w walce o organizację Euro 2012?

- Była to porażka, ale nie tyle Krakowa, co naszych polityków. W pierwszym okresie, kiedy Kraków został wpisany na listę rezerwową, było to ewidentnie zagranie polityczne. Z tego, co wiem były również "podchody", aby Kraków w ogóle wyeliminować. Później mówiono, że ostatecznie miasta zostaną wybrane na podstawie postępu prac. Komisja UEFA uznała nas za najlepiej przygotowane miasto spośród całej dwunastki, a ostatecznie zostaliśmy wyeliminowani. Proszę więc powiedzieć, gdzie w sporcie obowiązują zasady fair-play?

A nie żałuje Pan, że miasto wydaje pieniądze na budowę muzeum pod Rynkiem Głównym? Może lepiej byłoby oddać ten teren prywatnemu inwestorowi, żeby zagospodarował go za własne pieniądze?

- Żal mogę mieć do polityków, którzy wykorzystali Rynek dla przedwyborczej gry, w wyniku czego straciliśmy trzy lata i dużo pieniędzy na zabezpieczenie i ratowanie odsłoniętych zabytków. Prokuratura ostatecznie odrzuciła wszystkie oskarżenia, przyznając miastu rację, ale to niestety krakowianom i turystom nie wróci zmarnowanych lat. Czy w tej atmosferze wyobrażacie państwo sobie, że jakikolwiek prywatny inwestor byłby gotów zaangażować swoje pieniądze w tę inwestycję? Jeżeli tak by się stało, to zaraz by mówiono, ile wziąłem pod stołem i jak to załatwiłem.

Może jednak miasto za mało korzystało z możliwości prowadzenia inwestycji na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego?

- W oparciu o co można było to zrobić? W oparciu o ustawę, która trzykrotnie wydłużała terminy załatwienia wszystkich spraw i stawiała od razu nad głową prokuratora? Dopiero jak została zmieniona, to mogliśmy ruszyć z budową parkingu podziemnego pod placem Na Groblach, który powstał na zasadzie koncesji budowlanej. Zapraszam na otwarcie 9 grudnia.

Dlaczego nie udało się wybudować na tej zasadzie mieszkań?

- Rozmawialiśmy o tym z wieloma deweloperami, aby w taki sposób budować mieszkania komunalne. Wszyscy chcieli, były piękne wizje, dopóki nie pokazali swoich wyliczeń. Miasto miało płacić ponad 30 zł za metr kwadratowy użytkowania takiego mieszkania. Wybudowaliśmy więc dwa osiedla komunalne, a teraz budujemy trzecie. Odkąd stworzyły się możliwości prawne idziemy jednak w kierunku partnerstwa publiczno-prywatnego. Wspomniany parking jest tego przykładem ale także mające powstać Centrum Obsługi Inwestora. Są firmy zainteresowane takimi inwestycjami. Miasto chętnie będzie z nimi współpracować.

Ostatnio mówił Pan, że samorząd powinien być odpolityczniony. Nie jest jednak tak, że brakuje Panu zaplecza politycznego, aby forsować swoje pomysły?

- Polityczny samorząd oznacza w praktyce, że są samorządowi działacze, którzy mają jakieś aspiracje i apetyt na stanowiska państwowe, w razie gdy ich partia dojdzie do władzy, a także ci, którzy żyją tylko z diety radnego. I jedni, i drudzy zrobią wszystko, co im karze partia, nie bacząc przy tym na interes miasta, sugerując się jedynie dyrektywami płynącymi z góry. Przyznać muszę, że brakowało mi zaplecza i w najbliższych wyborach zamierzam położyć większy nacisk na to, aby było więcej radnych z mojego komitetu wyborczego. Będą oni samorządowcami, a nie politykami.

Jeżeli zwycięży Pan w wyborach, dalej będzie zwiększał liczbę swoich pełnomocników? Jest ich już 13. Potrzeba ich aż tylu? Są jakieś efekty pracy Jana Okońskiego, pełnomocnika ds. rozwoju przedsiębiorczości?

- Pan Okoński nadzoruje procedury administracyjne dużych inwestycji podmiotów zewnętrznych, ostatnio budowę centrum handlowego Bonarka City.

Bonarkę wybudował prywatny inwestor, a nie miasto.

- Zapewniam, że gdyby nie miasto, to Bonarka tak szybko by nie powstała.

Inwestycjami zajmuje się jeden z wiceprezydentów, dyrektorzy wydziałów, a do tego jeszcze pełnomocnik Krzysztof Adamczyk.

- Wiceprezydent Tadeusz Trzmiel i Wydział Inwestycji odpowiadają za sprawy wykonawcze. Pan Adamczyk jest pełnomocnikiem do spraw monitorowania inwestycji, zwłaszcza strategicznych. To moim zdaniem dobrze, że robi to ktoś niezależny od działu wykonawczego. Mnie zależy na tym, aby w urzędzie pracowali prawdziwi fachowcy w danej dziedzinie, a pan Adamczyk z pewnością do nich należy.

Fachowcem był również były dyrektor zarządu dróg Jan T., który jest teraz w areszcie i ma poważne zarzuty?

- Sprawa w sądzie jeszcze się nie zakończyła. Ja już miałem doświadczenie z dyrektorem Wydziału Komunikacji, który też był aresztowany, miał poważne zarzuty i został uniewinniony. Było również zatrzymanych czterech wiceprezydentów z okresu sprzed mojej kadencji i sądzę, że ich proces również skończy się uniewinnieniem, a kilkanaście lat temu aresztowany wiceprezydent, dziś skarży Skarb Państwa o odszkodowanie. Czasami organa ścigania funkcjonują pod presją opinii medialnej albo zapotrzebowania politycznego.
Nie obawia się Pan, że podczas kampanii wyborczej CBA wyciągnie jakieś haki na Pana? Jakie są wyniki kontroli dotyczącej Pana oświadczenia majątkowego?

- Jeszcze ich nie ma. Powiedziano mi, że ta kontrola CBA była rutynową dotyczącą prezydentów. Przy czym rutynowo, tak zupełnie przypadkowo wybrano tylko prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca i mnie, to znaczy tych niezwiązanych z PO lub PiS. Funkcjonariusze CBA zachowywali się wobec mnie całkiem przyzwoicie. W stosunku do nich nie mam żadnych podejrzeń. Zastanawiam się, jak podejdą do tego nowe władze biura i obawiam się, że zostaną podjęte próby wykorzystania tych informacji. Tym bardziej, że premier Donald Tusk sam kiedyś przyznał, że służby są polityczne. Powiedział: "CBA jest bardziej wasze, ABW bardziej nasze". W głowie mi się nie mieści, że można coś takiego powiedzieć.

Niektórzy radni mówią, że czuje się Pan już trochę zmęczony, ale będzie znów startował w wyborach, aby nie zawieść swojego otoczenia i współpracowników, którzy mogliby stracić stanowiska. Ludzie związani z SLD namawiali do tego, aby znów Pan kandydował?

- SLD nic do tego nie ma, do kandydowania namawiają mnie sami mieszkańcy Krakowa. Zawsze od partii politycznych trzymałem się z daleka. Nikt nie może mi zarzucić, że upolityczniałem urząd. Dlaczego partie polityczne walczą o władzę? Jeżeli słyszy się, że miasto jest źle zarządzane, to jaki jest tego podtekst? Trzeba zmienić kadrę zarządczą i wstawić swoich ludzi na dyrektorskie stanowiska.

Kiedy podjął Pan decyzję o tym, że ponownie będzie kandydował na prezydenta?

- W ostatnich dniach, kiedy zacząłem czytać coraz większe napaści na mnie. Mam taką naturę, że nie lubię, gdy ktoś mnie stawia pod murem.

Starcie o prezydenturę Krakowa z kandydatem PO Stanisławem Kracikiem zapowiada, że to będzie najtrudniejsza dla Pana walka w wyborach?

- W poprzedniej kampanii Tomasz Szczypiński był jedynym moim konkurentem w wyborach, który miał pojęcie o mieście i wiedział o czym mówi. W pierwszej kampanii miałem silnych konkurentów: byłego prezydenta Krakowa Józefa Lassotę oraz posłów Jana Rokitę i Zbigniewa Ziobrę. W zasadzie nie dawano mi żadnych szans.

Rozmawiali: Agnieszka Maj, Piotr Tymczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski