MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krakowianie chcą odzyskać tytuł

Redakcja
Fragment listopadowego meczu Comarch Cracovii z GKS Tychy. W ataku z krążkiem krakowianin Mikołaj Łopuski. Fot. Wacław Klag
Fragment listopadowego meczu Comarch Cracovii z GKS Tychy. W ataku z krążkiem krakowianin Mikołaj Łopuski. Fot. Wacław Klag
Sezon hokejowy wkracza w ostatnią fazę. Decydujące starcie najlepszych drużyn - Comarch Cracovii i GKS-u Tychy - zaczyna się dzisiaj w Krakowie o godz. 18. Rywalizacja pomiędzy tymi zespołami to już tradycja. W ostatnich pięciu latach taki skład finału powtarzał się aż trzykrotnie i za każdym razem górą były "Pasy". Czy tak będzie również tym razem?

Fragment listopadowego meczu Comarch Cracovii z GKS Tychy. W ataku z krążkiem krakowianin Mikołaj Łopuski. Fot. Wacław Klag

EKSTRALIGA HOKEJOWA. Dzisiaj pierwszy mecz finałowy o mistrzostwo Polski. Comarch Cracovia podejmuje GKS Tychy i liczy na kolejne zwycięstwo. Czy gospodarzom nie zaszkodzi długa przerwa w grze?

- Każdy sezon jest inny i to, że dotychczas zawsze dobrze radziliśmy sobie w finałach z GKS Tychy nie oznacza wcale, iż można nam już teraz przyznać złote medale. Musimy je wywalczyć na lodzie. Szansę zwycięstwa oceniam pół na pół. Według mnie, kluczem do sukcesu będzie dyspozycja bramkarzy - twierdzi Daniel Laszkiewicz, kapitan Comarch Cracovii.

Gospodarze dzisiejszego meczu wystąpili po raz ostatni w piątek 25 lutego, a zatem po raz kolejny wjadą na lód po dziesięciu dniach. To powtórka z poprzedniego roku, gdy "Pasy" dwukrotnie miały tak długą przerwę między spotkaniami. Wtedy okazało się to przekleństwem, bo w starciu finałowym Cracovia, która wypadła z rytmu gry, niespodziewanie uległa drużynie Podhala Nowy Targ. - Oczekiwanie na pierwszy mecz finału jest najgorsze. Na pewno chcielibyśmy zacząć grać wcześniej, ale nie mamy na to wpływu. Doświadczenia z poprzedniego roku dużo nas jednak nauczyły. Jesteśmy o nie mądrzejsi. Wiemy już, jak się przygotować do meczu, mając wcześniej aż tyle dni wolnego - zapewnia kapitan Cracovii.

Droga podopiecznych Rudolfa Rohaczka do finału nie była zbyt kręta. Najpierw "Pasy" z łatwością uporały się z Zagłębiem Sosnowiec, aby w półfinale trochę bardziej pomęczyć się z JKH GKS Jastrzębie. Ten przeciwnik dobrze spisywał się przede wszystkim w meczach u siebie, na wyjazdach tracąc połowę ze swej wartości. Awans Cracovii był więc tylko formalnością.

Obrońca gospodarzy, Mariusz Dulęba nie zaliczy dotychczasowych meczów play-off do szczęśliwych. W pierwszym spotkaniu w Jastrzębiu doznał poważnej kontuzji. Po jednym ze starć upadł na lód, a wszystko wyglądało dosyć dramatycznie. Wprawdzie sam zjechał do boksu, ale później trafił do jastrzębskiego szpitala. - W tym sezonie już nie zagram. Doszło do skręcenia odcinka szyjnego kręgosłupa, a przy optymistycznej wersji jest to minimum cztery tygodnie leczenia. Co więcej, miałem również wstrząs mózgu. W takich momentach człowiek zaczyna doceniać, że może chodzić, ruszać rękami i funkcjonować o własnych siłach. Najważniejsze dla mnie jest to, że się ocknąłem i nie będę ciężarem dla swojej rodziny, nie będę niepełnosprawny. Wiem, że przy dobrej rehabilitacji dojdę do zdrowia już może za miesiąc - powiedział Mariusz Dulęba na oficjalnej stronie Cracovii. Hokeista wyszedł już z jastrzębskiego szpitala i wrócił do Krakowa. Będzie na dzisiejszym pierwszym meczu finałowym.

Sympatycy Cracovii i GKS Tychy na co dzień żyją w zgodzie, ale na lodzie na pewno nie będzie sentymentów. - Wiemy, że kibice obu drużyn się przyjaźnią. Dla nas to jednak nie ma znaczenia. W finale będziemy walczyć na całego i na pewno nie odpuścimy. Mamy jasny cel: chcemy odzyskać mistrzostwo - podkreśla Daniel Laszkiewicz.

W barwach Cracovii nie wystąpi żaden wychowanek tego klubu. W Polsce w ogóle kuleje szkolenie, a Cracovia nie jest wyjątkiem. - W Polsce nie myśli się przyszłościowo, tylko doraźnie. Najważniejsze są sukcesy osiągane teraz. Nikt nie przejmuje się tym, co będzie za kilka lat. Tymczasem wychowanek jest bardziej związany z klubem - zaznacza legendarny hokeista Cracovii Roman Steblecki.
W drużynie rywali panuje bojowa atmosfera, a podopieczni Jirzego Szejby pałają żądzą rewanżu za trzy przegrane finały w ostatnich latach. Trener GKS Tychy nie będzie mógł skorzystać tylko z jednego zawodnika. Urazu w jednym z meczów półfinałowych z Aksam Unią Oświęcim nabawił się Sławomir Krzak. Napastnik, podobnie jak Dulęba, jest wykluczony z udziału w całym finale. Poza tym wszyscy są zdrowi. Po kontuzji pachwiny do treningów wrócił Adrian Parzyszek.

Pierwszy mecz finałowy Comarch Cracovia - GKS Tychy zostanie rozegrany dzisiaj o godzinie 18. Bonusa ma Cracovia, dlatego do mistrzostwa wystarczą jej trzy zwycięstwa. - Podopieczni Rudolfa Rohaczka są zdecydowanym faworytem. Typuję, że w finale Cracovia przegra tylko jeden mecz i tytuł będzie świętowała w niedzielę na własnym lodowisku - przewiduje Roman Steblecki.

Michał LipkA

MECZE FINAŁOWE

1. Comarch Cracovia - GKS Tychy, 07.03, godz. 18

2. GKS Tychy - Comarch Cracovia, 09.03, godz. 18

3. GKS Tychy - Comarch Cracovia, 10.03, godz. 18

4.* Comarch Cracovia - GKS Tychy, 13.03, godz. 20.15

5.* Comarch Cracovia - GKS Tychy, 14.03, godz. 18

6.* GKS Tychy - Comarch Cracovia, 17.03, godz. 18

* jeśli rywalizacja nie zakończy się wcześniej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski