Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowianie walczą o awans dla Niecieczy

Redakcja
Dariusz Pawlusiński jest czołowym zawodnikiem Termaliki Bruk-Betu FOT. ANDRZEJ MIZERA
Dariusz Pawlusiński jest czołowym zawodnikiem Termaliki Bruk-Betu FOT. ANDRZEJ MIZERA
PIŁKA NOŻNA. - Zanim "Baranek" przeprowadził się do Rzeszowa, jeździliśmy razem, jednym autem na zmianę: raz ja, raz on. Teraz najczęściej pokonuję te sto kilometrów wspólnie z trenerem bramkarzy Piotrem Wrześniakiem - opowiada Dariusz Pawlusiński, najlepszy strzelec najlepszego zespołu I ligi.

Dariusz Pawlusiński jest czołowym zawodnikiem Termaliki Bruk-Betu FOT. ANDRZEJ MIZERA

- Droga zabiera mniej więcej godzinę i 15 minut; moją trasą to 95 km: na początku autostradą do Szarowa, potem przez Puszczę Niepołomicką. Przy wiosennej pogodzie wracając z treningu przyjemnie jest się zatrzymać w lesie, pospacerować - mówi Wrześniak.

Skład drugiego samochodu odbywającego regularne kursy na trasie Kraków - Nieciecza - Kraków jest zwykle następujący: Krzysztof Lipecki, Mateusz Kowalski, Dawid Kubowicz, Tomasz Metz, Maciej Budka. Ten ostatni, bramkarz, najpierw musi dostać się do Krakowa z Trzebini, gdzie mieszka. Czterej pozostali, wraz z Pawlusińskim, Wrześniakiem i masażystą Błażejem Janikiem tworzą krakowską grupę w zespole, który zadziwia całą Polskę.

Jeszcze pięć lat temu Bruk-Bet grał w tarnowskiej piątej lidze. Właściciele klubu, Krzysztof i Danuta Witkowscy, już na początku drogi rozwoju zdecydowali się na wybór opcji krakowskiej, zatrudniając w roli trenera Marcina Jałochę. To pod jego dowództwem zespół zaliczył kolejne awanse, dotarł do I ligi. Dziś, pod wodzą doświadczonego słowackiego szkoleniowca Dusana Radolsky'ego, z nazwą wzbogaconą marką Termalica, w drugim sezonie występów w I lidze, jest jej liderem tabeli. Drużyna z podtarnowskiej miejscowości, zamieszkałej przez niespełna 800 osób, walczy o ekstraklasę!

- Nie mówimy o tym głośno - przekonuje Pawlusiński, najlepszy strzelec Termaliki Bruk-Betu, który w sobotnim meczu z Wartą Poznań (2:2) zdobył siódmą bramkę w tym sezonie. Efektowną - jak te, które przez kilka sezonów zdobywał dla Cracovii. - W Termalice trudne było dla mnie pierwsze pół roku, długo nie mogłem się zaaklimatyzować. Ale teraz nie mogę narzekać: zdrowie dopisuje, mając 34 i pół roku nie ustępuję na boisku młodszym.

- Starszym piłkarzom zarzucano, że przychodzą do Niecieczy na emeryturę. W meczach widać, że im szczególnie zależy na tym, by pokazać, iż są w stanie grać na wysokim poziomie - uważa Piotr Wrześniak.

W meczu z Wartą (oglądało go około 1200 kibiców) Pawlusiński grał w drugiej linii, obok m.in. Lipeckiego oraz Arkadiusza Barana, który też do Niecieczy przeniósł się z Cracovii. Niedawno z rodziną wrócił na Podkarpacie (stamtąd pochodzi), ale nadal utrzymuje mocne koleżeńskie więzi z "Plastikiem". - Z Arkiem mieszkam w pokoju podczas zgrupowań. Staram się też trzymać z innymi chłopakami, którzy grali w Cracovii: Karolem Piątkiem, Łukaszem Szczoczarzem - przyznaje Pawlusiński.

Wiślacką przeszłość mają Dawid Kubowicz, Tomasz Metz i Mateusz Kowalski; ten ostatni grał nawet latem 2010 r. w europejskich pucharach, ale teraz w Termalice jest tylko zmiennikiem. W podstawowym składzie w ostatnich meczach wychodził natomiast inny były wiślak Marcin Szałęga (on akurat, podobnie jak Piątek i Szczoczarz, w Krakowie nie mieszka).

W piątce jeżdżącej z Krakowa jednym autem najmocniejszą pozycję w drużynie ma Krzysztof Lipecki. Pomocnik, który do Niecieczy trafił z Kolejarza Stróże, wcześniej też nie występował w dużych klubach (m.in. w Garbarni). Przywykł do gry na małych stadionach, gdzie piłkarze nie są poddawani nieustannej presji ze strony kibiców.
- To, że presja jest mniejsza, to, moim zdaniem, sytuacja korzystna dla drużyny. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki cel każdy sobie sam wyznaczy - mówi Lipecki, który może pochwalić się tytułem doktorskim oraz tym, że oprócz grania w piłkę prowadzi zajęcia na jednej z krakowskich uczelni. - W klubie staram się wziąć odpowiedzialność za młodych zawodników, pomagać im - dodaje.

Krzysztof Lipecki i Dariusz Pawlusiński należą do grupy piłkarzy, których kontrakty wygasają w czerwcu. Na razie klub nie prowadził z nimi rozmów na temat nowych umów. - Ja czuję się na siłach, by dalej grać - deklaruje Pawlusiński. Lipecki: - Przed nami jeszcze dziesięć kolejek. Musimy w nich powalczyć o nowe kontrakty, to zrozumiałe.

A jest o co walczyć. Bo Termalica Bruk-Bet to solidny pracodawca, płaci nieźle, terminowo. - Nie ukrywam, że dla mnie gra w takim klubie to duży komfort. Na utrzymaniu mam przecież trójkę dzieci i kochaną żonę - mówi Pawlusiński.

W Niecieczy ma szansę wrócić do ekstraklasy, którą opuścił półtora roku temu, odchodząc z Cracovii. I może dojść do tego, że Termalica Bruk-Bet zajmie w ekstraklasie właśnie miejsce "Pasów".

- Szok? Nie dla mnie. Sukces Niecieczy to efekt mądrego działania wielu osób, oczywiście państwa Witkowskich przede wszystkim, dobrego zarządzania - podkreśla Pawlusiński. - W naszej drużynie nie ma wielkich nazwisk, mamy natomiast dobrego trenera, skład został ustabilizowany - zimą klub nie pozyskał żadnego piłkarza. W Cracovii co pół roku odbywa się natomiast dużo zmian, a wyniki wciąż są, jakie są - nad czym zresztą bardzo boleję - nie ukrywa jeden z liderów Termaliki Bruk-Betu.

Tomasz Bochenek

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski