Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowscy radni wolą Cocomo

Łukasz Gazur
Fot. Anna Kaczmarz
Akcja. Komisja kultury Rady Miasta Krakowa nie poparła pomysłu klastra skupiającego fundacje i stowarzyszenia.

Wczoraj odbyła się dyskusja radnych wokół pomysłu stworzenia w miejskiej kamienicy na Małym Rynku, pod „szóstką”, tzw. klastra kultury.

To innowacyjny projekt, który polega na stworzeniu w jednym miejscu siedziby dla różnych stowarzyszeń i fundacji. Pierwszy w Polsce klaster chciały wspólnie tworzyć: Fundacja na rzecz Rozwoju i Promocji Sztuki Pauza (prowadzą klub, kino oraz jedną z najwyżej cenionych w Polsce galerii fotograficznych), Fundacja Tone (odpowiadająca za festiwal Unsound), Fundacja Miasto Literatury (przygotowująca Festiwal im. Miłosza i realizująca literackie projekty edukacyjne) i Stowarzyszenie Teatr Nowy.

Współpracować chcą Fundacja Sztuk Wizualnych (przygotowująca największy w tej części Europy fotofestiwal – Miesiąc Fotografii w Krakowie) oraz Fundacja Aktywnych Obywateli im. Dietla. Na nieco innych zasadach, w osobnej kamienicy, pod nr. 5, ma działać Fundacja Wisławy Szymborskiej. Tam przeniesione zostałoby archiwum noblistki, pamiątki po niej, tam przygotowywane byłyby wykłady i spotkania, a także pobyty rezydencjalne dla artystów.

Takie rozwiązania znane są dobrze na całym świecie – w Nowym Jorku, Berlinie, Lizbonie, Amsterdamie. Okazało się jednak, że nie są znane naszym radnym. Stosunkiem głosów 6 „przeciw” do 2 „za” (przy jednym głosie wstrzymującym się) odrzucili projekt uchwały skierowanej do prezydenta Krakowa, Jacka Majchrow­skiego, z propozycją rozważenia „przekazania” (preferencyjny wynajem lub sprzedaż z bonifikatą) dwóch budynków na ten cel.

Odrzucenie uchwały nie ma żadnej mocy prawnej, nie przekreśla też projektu klastra kulturalnego.

Przed głosowaniem, po prezentacji pomysłu, rozpoczęła się dyskusja. – To będzie miejsce, gdzie spotkają się literatura, teatr, muzyka, kino, galeria sztuki, nowatorska galeria dźwięku. Przy okazji będzie to także miejsce konsultacji społecznych pomiędzy organizacjami trzeciego sektora, czyli fundacjami i stowarzyszeniami, a miastem – zachwalała pomysł Olga Brzezińska, prezes fundacji Miasto Literatury.

Niektórych radnych ta argumentacja nie przekonała. Obawiali się, że miasto na pomyśle za dużo straci, choć radny Paweł Ścigalski podkreślał, że „skoro na razie kamienice stoją puste, to może lepiej oddać je na kulturę”. – To nie są fundacje, które są nieznane. Udowodniły, że warto im pomagać, bo przygotowują wydarzenia kulturalne znane daleko poza granicami miasta. A przy tym ożywi to Mały Rynek, który w tej chwili jest dość nijaki – mówił radny Jerzy Woźniakiewicz.

Argument nie trafił do radnej Teodozji Maliszewskiej, która stwierdziła, że poza cenioną Fundacją Wisławy Szymborskiej i Teatrem Nowym nie zna żadnej z wymienionych organizacji. – Jeśli nie rozważmy tej propozycji, może się okazać, że po tańszej cenie, przy piątym czy szóstym przetargu, wykupi je właściciel kolejnego lokalu w stylu Cocomo. A dziewczyny z różowymi parasolkami będą namawiały turystów na wstąpienie na drinka i striptiz. Czy tego chcemy? – pytała radna Małgorzata Jantos.

Odpowiedzią był wynik głosowania.

KOMENTARZ
Rok 2020. Na łamach „Dziennika Polskiego”, w tekście „Kultura znów pod ścianą”, zastanawiamy się, dlaczego innowacyjne klastry kultury, skupiające najciekawsze organizacje odpowiadające za wydarzenia kulturalne, działają już w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu, a w Krakowie nie można ich powołać. Od wczoraj znam odpowiedź na to pytanie – to przez radnych!

Poziomem wczorajszej debaty byłem szczerze zażenowany. Począwszy od szeptanych zwierzeń jednego z radnych, że w teatrze ostatnim razem był rok temu, po oficjalne przyznanie się Teodozji Maliszewskiej (przypomnę – zasiadającej w komisji kultury), że nie zna organizacji odpowiadających za tak ważne wydarzenia, będące wizytówką miasta, jak Festiwal im. Miłosza czy Miesiąc Fotografii w Krakowie.

Nieznajomość Unsoundu, festiwalu operującego „nowymi brzmieniami”, można – z bólem serca – wybaczyć. Innych wpadek raczej nie. Ale i tak zabawniej wypada radna Agata Tatara, która się spóźniła, zaczęła dopytywać, o co właściwie z klastrem chodzi (choć w prezentacji zostało to dokładnie wyjaśnione), po czym wyszła.

Dobrze, że radni biorą pod uwagę pieniądze (choć to nie komisja budżetowa). Gorzej, że nie rozumieją idei. Ale cóż, na wczorajszej komisji – gdy podczas prezentacji większość nie słuchała i gadała między sobą – było wszystko z wyjątkiem kultury. Osobistej zwłaszcza.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krakowscy radni wolą Cocomo - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski