Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski Alarm Brudowy

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Naszego miasta nikt nie myje. Chodników nikt nie myje. Ten cały brud unosi się powietrzu, widzialny i niewidzialny. My go wdychamy. Wdychają go astmatycy i alergicy. Wdychają schorowani starcy i dzieci.

Maluchy są w najgorszej sytuacji, ponieważ czy to w wózkach, czy dreptając samodzielnie, to one znajdują się najbliżej tego wszechobecnego brudu. Ale sprawa dotyczy wszystkich. Nasze płuca są zaklejone tym, co widzimy na drogach i chodnikach.

Jadę samochodem. Z przeciwnej strony zbliża się ciężarówka, którą czerwone światło – tak jak inne auta – zmusza do hamowania. Spod kół unosi się gigantyczny tuman prochu. I opada nieszybko...

Podobnie jest niemal wszędzie w Krakowie. Nie zwracamy na to uwagi, bo człowiek za kółkiem nie ma głowy do sprawdzania czystości drogi. Za to piesi mają nieograniczoną możliwość obserwacji stanu chodników. I co widzą? Widzą wszystko: piach pozostały z zimowej walki z oblodzonymi nawierzchniami, pety, ponury nędzny brud, kulki kłaków, szarą wyschłą maź, lepką, klejącą się do butów materię nieokreślonej proweniencji o nierozpoznanym składzie chemicznym. Przecież nie tylko ja to widzę. Wszędzie lub prawie wszędzie.

W Polsce każdego roku 45 tysięcy ludzi umiera z powodu zanieczyszczonego powietrza. Kraków jest pod tym względem ponurym rekordzistą. Dobrze wiemy, że główną przyczyną skażenia jest to, co spalane w piecach: miał węglowy, wszelkie śmieci i odpadki. Trują nas też spaliny samochodowe, zwłaszcza wyziewy ze starych silników dieslowskich. Ale brud jest też przyczyną skażenia powietrza.

Czy miasto nic nie może? Nie ma pieniędzy? Jak to nie ma? Pieniądze są na wiele rzeczy mniej istotnych. Na idiotyczne reklamy, na jakieś filmy z aktorką tyleż kosztowną, co kompletnie nierozpoznawalną za granicą, na deficytowy stadion.

Nie wiem, ile kosztowałoby solidne umycie chodników i miejskich dróg, ale nie potrzeba milionów. Przynajmniej raz w roku. A w międzyczasie właściciele budynków powinni być zobowiązani do cotygodniowego umycia chodnika przed swoją posesją. Szlauch, szczotka do szorowania i kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów kwadratowych do wyczyszczenia.

To żadna filozofia, a nasze płuca odczują to natychmiast. Poprawi się też estetyka naszego miasta, może wreszcie przestaniemy się wstydzić niechlujstwa przed turystami.

Na nowym dworcu PKP schody są potwornie brudne, niemal lepkie. Nikt ich nie umył od tygodni, a nawet od miesięcy. Na Zachodzie obowiązek regularnego zmywania chodników jest powszechny. I przestrzegany. A kto się uchyla, ten płaci kary, za które wynajmuje się firmę sprzątającą. Koniec, kropka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski