Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski bojkot Ruskich i „Ruskich”. Jak działające pod Wawelem polskie i globalne firmy reagują na inwazję i zbrodnie Rosji w Ukrainie

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Sprawdziliśmy, jak działające pod Wawelem polskie i globalne firmy reagują na inwazję i zbrodnie Rosji na Ukraińcach. Czy wycofały się z rosyjskiego rynku, a jeśli tak, to w jakim stopniu i jak szybko? Co je do tego skłoniło? Czy wyszły z kraju Putina w porywie serca, kierując się moralnym oburzeniem, czy też dopiero nakłaniane/przymuszone przez polskich i zachodnich klientów, konsumentów, kontrahentów - a więc ze strachu, że w ostatecznym rozrachunku koszty pozostania w Rosji będą znacznie wyższe niż ewentualne zyski w coraz mniej wymienialnych rublach?
Sprawdziliśmy, jak działające pod Wawelem polskie i globalne firmy reagują na inwazję i zbrodnie Rosji na Ukraińcach. Czy wycofały się z rosyjskiego rynku, a jeśli tak, to w jakim stopniu i jak szybko? Co je do tego skłoniło? Czy wyszły z kraju Putina w porywie serca, kierując się moralnym oburzeniem, czy też dopiero nakłaniane/przymuszone przez polskich i zachodnich klientów, konsumentów, kontrahentów - a więc ze strachu, że w ostatecznym rozrachunku koszty pozostania w Rosji będą znacznie wyższe niż ewentualne zyski w coraz mniej wymienialnych rublach? Joanna Urbaniec / Polska Press
„Business as usual... W sumie jedynym sposobem na pozostanie w tej firmie z czystym sumieniem jest przekazywanie części wypłaty na pomoc Ukrainie. HSBC zasługuje na miano [tu mocny epitet], póki nie wyrazi jasno i stanowczo potępienia wojny (nie "konfliktu") oraz nie poprze tego stanowiska czynami. Jako pracownik czuję się oburzony i rozważam zmianę pracy...” - taki wpis „Zawiedzionego Pracownika” krakowskiego oddziału potężnego brytyjskiego banku HSBC pojawił się 28 marca późnym wieczorem w popularnym wśród specjalistów internetowym serwisie gowork.pl. Dla większości personelu obecnych w Krakowie korporacji, nie tylko tej, sprawa jest oczywista: prowadzenie w obecnych realiach biznesu w Rosji jest równie nieetyczne, jak robienie interesów w III Rzeszy w roku, dajmy na to, 1942. Nie można walczyć ze zbrodniarzem i jednocześnie dawać mu zarabiać pieniądze na kolejne zbrodnie.

Sprawdziliśmy, jak działające pod Wawelem polskie i globalne firmy reagują na inwazję i zbrodnie Rosji na Ukraińcach. Czy wycofały się z rosyjskiego rynku, a jeśli tak, to w jakim stopniu i jak szybko? Co je do tego skłoniło? Czy wyszły z kraju Putina w porywie serca, kierując się moralnym oburzeniem, czy też dopiero nakłaniane/przymuszone przez polskich i zachodnich klientów, konsumentów, kontrahentów - a więc ze strachu, że w ostatecznym rozrachunku koszty pozostania w Rosji będą znacznie wyższe niż ewentualne zyski w coraz mniej wymienialnych rublach?

Przyjrzeliśmy się bliżej Sześciu kluczowym sektorom krakowskiej gospodarki: centrom rozwojowym (głównie IT) i usług dla biznesu, przemysłowi, budownictwu, logistyce, handlowi i turystyce.

Centra rozwojowe (IT) i usługi dla biznesu: brytyjski HSBC zostaje w Rosji i martwi się „konfliktem”, a „rosyjski” Luxoft wychodzi i potępia inwazję

Wspomniany na wstępie HSBC świadczy na całym świecie wysokiej klasy usługi finansowe. W Krakowie obecny jest od 2010 roku (adres: Kapelanka 42A) i zatrudnia ponad 2,6 tys. pracowników, w tym tysiąc inżynierów i specjalistów IT. Niespełna cztery lata temu otworzył pod Wawelem globalne centrum cyberbezpieczeństwa, z ofert w serwisach wynika, że wciąż szuka ludzi. Na naszej tegorocznej liście największych pracodawców w Krakowie brytyjski gigant zajął 18. miejsce, tuż za Philipem Morrisem.

Kiedy w gowork.pl ukazał się wspomniany wpis zafrasowanego pracownika, prestiżowy Financial Times opublikował obszerny materiał o tym, że bank nie zamierza się ruszyć z Rosji i usuwa ze swych raportów odniesienia do wojny (zastępując wzmiankami o „konflikcie”). Zachowuje się tym samym inaczej niż wiele zachodnich instytucji finansowych, które opuściły Rosję już w pierwszych dniach wojny, albo w kolejnych –pod naciskiem oburzonej opinii publicznej. Dziennik, powołując się na źródła wewnątrz banku, ujawnił, że „taka polityka doprowadziła do wrzenia wśród pracowników”. FT poprosił HSBC o komentarz, ale bank odmówił i odesłał dziennikarzy do oświadczenia, w którym czytamy: „Nasze myśli są ze wszystkimi osobami, które dotyka trwający konflikt na Ukrainie".

HSBC nie prowadzi w Rosji działalności detalicznej, tylko obsługuje krajowe i międzynarodowe firmy. Zatrudnia do tego około 200 pracowników. Nieoficjalnie gumkowanie informacji o wojnie służyć ma ich ochronie, bo samo użycie zwrotu „wojna” zagrożone jest 15 latami łagru. W wewnętrznej korespondencji pracownicy odmieniają jednak to słowo przez wszystkie przypadki.

A jak zareagowały na wojnę inne korpo tworzące w Krakowie najszybciej rozwijający się i zatrudniający już ponad 100 tys. osób sektor gospodarki?

Konkurent HSBC na rynku usług finansowych, największy szwajcarski bank - UBS, obecny pod Wawelem od 2008 roku, zatrudnia u nas 3600 pracowników, w tym tysiąc inżynierów i specjalistów IT. 7 marca jego centrala poinformowała, że „ zmniejsza ekspozycję na Rosję” od końca 2021 r. i zamierza kontynuować ten proces. Dalsze kroki są na razie nieznane. Rynek rosyjski to zaledwie ułamek promila obrotów giganta.

Największy pracodawca pod Wawelem, francuskie Capgemini, działająca od przeszło półwiecza potężna globalna korporacja z siedzibą w Paryżu, świadcząca usługi biznesowe i konsultingowe, ma w sumie w Polsce 11 096 pracowników (na świecie ponad 200 tys.), z czego w samym Krakowie (gdzie działa od 2003 roku) – 4583, głównie wysokiej klasy specjalistów. Pracują w biurowcach przy ul. Lublańskiej i Al. Bora-Komorowskiego oraz zdalnie.

11 marca, a więc dwa tygodnie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, centrala korporacji poinformowała, że „obecna sytuacja nie pozwala Capgemini na zapewnienie klientom ciągłości świadczenia usług z terenu Rosji. W związku z tym Grupa bada możliwości zakończenia swojej obecności w Rosji i zarządzania tym procesem z poszanowaniem praw członków zespołu i w pełnej zgodności z obowiązującym prawem. (…) obsługuje obecnie potrzeby bardzo ograniczonej liczby międzynarodowych marek, które są obecne w Rosji. Grupa nie pracuje bezpośrednio dla żadnych rosyjskich organizacji ani nie prowadzi żadnych działań związanych z rozwojem biznesu w Rosji”.

Wstrzymanie sprzedaży w Rosji i próbę podtrzymania jej w Ukrainie ogłosiła także Grupa Comarch SA (nr 6 na naszej liście największych pracodawców, globalnie ma 6.722 pracowników, z czego w Polsce 6107, a w samym Krakowie – 3720, w tym 2450 specjalistów IT). W 2021 r. jej przychody ze sprzedaży w Ukrainie i Rosji wynosiły 1,5 proc. całkowitych przychodów ze sprzedaży w ponad 60 krajach świata.

Amerykański potentat informatyczny CISCO (23. na naszej liście największych pracodawców pod Wawelem) działa w Krakowie od 2012 roku i zatrudnia ponad 2200 pracowników, w tym ponad tysiąc specjalistów IT (w wielu grupach funkcjonalnych, w tym Customer Experience, Finance i Operations). Już 4 marca centrala CISCO poinformowała o zawieszeniu działalności w Rosji i Białorusi.

Również amerykańska Motorola Solutions (30. miejsce na liście największych pracodawców w Krakowie), obecna pod Wawelem od 1996 roku, zatrudniająca 1.600 pracowników, w tym tysiąc specjalistów IT, zawiesiła obsługę rynku rosyjskiego już 1 marca.

Działająca w Krakowie od początku stulecia Sabre Corporation z USA (z siedzibą w Southlake w Teksasie) zatrudnia w krakowskim centrum rozwojowym 1.400 pracowników, głównie specjalistów IT (33. miejsce na naszej liście największych pracodawców, za Uniwersytetem Rolniczym i Uniwersytetem Pedagogicznym, a przed Małopolskim Urzędem Wojewódzkim) i… dysponuje potężnymi narzędziami nacisku na Rosjan w obszarze technologii – jako największy na świecie dostawca systemów dystrybucji rezerwacji lotniczych. 3 marca firma ogłosiła, że zrywa umowę z Aerofłotem na wykorzystanie swego Globalnego Systemu Dystrybucji (GDS), używanego przez agencje, biura podróży i korporacje na całym świecie do wyszukiwania, dokonywania i zarządzania rezerwacjami. Odcięła Rosjan od tego systemu. To samo zrobiły firmy oferujące dwie pozostałe platformy dystrybucji i zakupu biletów - Amadeus i Travelport. Cofnęło to Rosjan właściwie do czasów przedinternetowych i przedkomórkowych.

Zaprzestanie usług dla konsumentów w Rosji ogłosiła też już 4 marca firma EPAM Systems (USA), zatrudniające w Krakowie 1.100 pracowników (40. miejsce na liście największych pracodawców; działa u nas od 2011 roku). „EPAM nie pracuje dla rządu Rosji i w pełni popiera sankcje na ten kraj” – zakomunikowała firma.

Na koniec bodaj najciekawszy przypadek w całym sektorze centrów biznesowych w Krakowie, czyli Luxoft, globalna korporacja informatyczna (gigant usług outsourcingu IT), założona w czerwcu 2000 roku w Moskwie przez Dmitrija Loschinina, a rozwijająca się pod Wawelem (oraz we Wrocławiu i Gdańsku – ponad 2 tys. pracowników) od 2010 roku – z biurami w Quattro Business Park (Quattro 5). Rosjanin cały czas stoi na czele firmy, ale jego stosunek do inwazji Rosji na Ukrainę jest jednoznacznie antyputinowski. Na początku marca szef Luxoftu pisał tak w serwisie Linkedin: „Luxoft opuszcza Rosję (…) Jest to bezpośredni skutek tragicznej wojny na Ukrainie, która doprowadziła do śmierci i przesiedleń niewinnych cywilów w całym kraju i poza nim. Potępiamy tę wojnę i jednoczymy się ze wszystkimi na całym świecie, którzy wzywają do natychmiastowego zakończenia tej przemocy". Równocześnie Loschinin dziękował na Twitterze pracownikom „którzy pomogli kolegom z #Ukraine i ich rodzinom na granicy rumuńskiej. Razem przejechali ponad 6500 km, aby przetransportować w bezpieczne miejsce ponad 60 kobiet, dzieci i ich zwierząt. #StandWithUkraine”.

Wiele firm wciąż nie wycofało się z Rosji, część z nich nie ma tego nawet w planach. Jedną z takich sieci jest Leroy Merlin

Wiele firm nie chce wycofać się z Rosji! To nie tylko Leroy ...

Warto wiedzieć, że w styczniu 2019 r. wszystkie istniejące akcje Luxoftu notowane na giełdzie w Nowym Jorku przejęła globalna amerykańska firma DXC Technology obsługująca 6 tys. firm i instytucji z różnych branż i sektorów w 70 krajach (w Polsce ma dwa duże centra usługowe we Wrocławiu i Warszawie). Siedziba „rosyjskiego” Luxoftu mieści się de facto w szwajcarskim Zug.

Na tle wywodów Rosjanina Luschina bardzo ciekawie wypada strategia (nie)wojenna wspomnianego wcześniej brytyjskiego HSBC.

Przemysł i logistyka: Brzoska ustawia dyskusję. Motoryzacja wyjeżdża z Rosji, Canpack zostaje. Philip Morris da popalić

Można rzec, że narrację na temat rosyjskiej inwazji ustawił w logistyce, przemyśle i handlu Rafał Brzoska, szef InPostu, czyli trzeciego największego pracodawcy w Krakowie (ponad 8.000 pracowników). Centrala grupy InPost mieści się w EQUAL BUSINESS PARK przy Wielickiej 28. Już na początku wojny Brzoska poinformował, że zarząd firmy podjął „trudną i konieczną decyzję o nie kupowaniu usług/towarów firm rosyjskich i białoruskich, także tych firm, w których akcjonariacie jest kapitał tych krajów”.

Imperium paczkomatów błyskawicznie przyłączyło się w ten sposób do akcji bojkotowania produktów z Rosji i jej sojuszników. Równocześnie prezes InPostu wezwał największe organizacje biznesu - Pracodawców RP, Polską Radę Biznesu, Polskie Towarzystwo Gospodarcze, Konfederację Lewiatan i Business Centre Club (jest od kilku miesięcy członkiem Loży Małopolskiej BCC) o wsparcie bojkotu Rosji i jej produktów wśród szerokich rzesz przedsiębiorców. Wcześniej Brzoska informował, że InPost aktywnie włącza się w pomoc dla cierpiących Ukraińców. Flota krakowskiej firmy wozi zbierane w całej Polsce dary do ośrodków dystrybuujących pomoc dla potrzebujących.

Nie da się ukryć, że taka postawa stała się elementem coraz silniejszej presji – ludzi biznesu, ale przede wszystkim szerokich rzesz konsumentów i całej opinii publicznej - na firmy, w tym globalne korporacje, które w pierwszych dniach wojny mocno wahały się, co począć.

Shell, holendersko-brytyjski potentat w branży naftowej i gazowej, zatrudniający w Polsce 4,7 tys. pracowników, z czego ponad 4,1 tys. w Krakowie (jest u nas obecny od 2005 roku), co dało mu wysokie 7. miejsce na liście największych pracodawców pod Wawelem, w pierwszych dniach wojny wykorzystał sytuację na rynku i kupił bardzo tanio rosyjską ropę, bojkotowaną przez Zachód. Spotkało się to z druzgocącą krytyką, także ze strony pracowników polskiego oddziału. Konsumenci zaczęli organizować bojkot stacji i produktów koncernu i… ten nagle ogłosił, iż całkowicie wycofa się ze wszystkich projektów naftowo-gazowych w Rosji (w tym głośnych przedsięwzięć z Gazpromem), a w pierwszym rzędzie - zaprzestanie wszelkich zakupów rosyjskiej ropy. Zadeklarował, że zamknie wszystkie swoje stacje benzynowe w Rosji i zaprzestanie produkcji paliwa lotniczego i smarów.

W ślad za Shellem również jego potężna konkurentka – BP - ogłosiła, że nie będzie już zawierać nowych kontraktów na zakup rosyjskiej ropy i gazu. BP Europa SE, niemiecka spółka globalnego koncernu paliwowego (rodem z Wielkiej Bretanii), ma polską siedzibę przy Jasnogórskiej 1 w Krakowie i zatrudnia w Polsce ponad 4 tys. pracowników. Ci ostatni, podobnie jak pracownicy Shella, przyjęli początkowe wahania centrali w kwestii wyjścia z Rosji z dużym niezadowoleniem. Równie wściekli byli konsumenci… W efekcie BP ogłosiła także sprzedaż swoich udziałów (19,75 proc.) w potężnym rosyjskim koncernie Rosnieft i wycofanie się ze wszelkiej współpracy.

Na tym tle najwięcej kontrowersji budzi postawa firmy Canpack, założonej w Krakowie w 1992 roku, z siedzibą przy Jasnogórskiej 1, zatrudniającej blisko 4 tys. pracowników. Cała grupa Canpack należy do amerykańskiej firmy z branży rolnej i spożywczej Giorgi Global Holdings i skupia wiele spółek w 19 krajach (od Indii po Brazylię i Kolumbie, od Czech i Finlandii po Zjednoczone Emiraty Arabskie). Produkuje m.in. opakowania metalowe dla przemysłu spożywczego oraz chemicznego, przede wszystkim popularne puszki do napojów. Ma 28 fabryk. Była też długo - od 2003 r. - sponsorem drużyny koszykarek Wisły Kraków, obecnie sponsoruje akademię koszykarską klubu z ul. Reymonta.

Zakłady Canpacku działają również w Ukrainie (Wyszhorod, Jaworow) oraz – od 1996 r. – w Rosji (Moskwa, Wołokołamsk, Nowoczerkask). Każdy wypuszcza na rynek około miliarda puszek rocznie.

W kontekście wojny w Ukrainie nazwa krakowskiej firmy wypłynęła w chwili, gdy profesor Yale sporządził słynną już „listę wstydu”, złożoną z firm, które nie wycofały się z Rosji. Figuruje na niej Canpack, co rodzi potężną frustrację po stronie wielu pracowników tej firmy w Polsce, ale też w Ukrainie.

„Wszyscy w CANPACK są głęboko zasmuceni wydarzeniami na Ukrainie i wszyscy mamy nadzieję na zakończenie przemocy. Od samego początku konfliktu ciężko pracowaliśmy, aby wspierać i chronić naszych kolegów na dotkniętych terytoriach. CANPACK zatrudnia 250 osób w dwóch różnych zakładach na Ukrainie, Wyszgorodzie i Jaworowie, a my zaopatrujemy obie lokalizacje w żywność, środki higieniczne i inne, nieustannie starając się zapewnić maksymalną pomoc w tych tragicznych okolicznościach. Do tej pory ponad 200 członków rodzin naszych pracowników: osób starszych, kobiet i dzieci podjęło trudną decyzję o opuszczeniu swoich domów w celu bezpiecznego schronienia w Polsce, Rumunii i na Słowacji. Wielu pracowników CANPACK otworzyło swoje domy dla ukraińskich rodzin. Wspieramy ich tak bardzo, jak tylko możemy, a w tym momencie największym wyzwaniem jest pomoc w znalezieniu długoterminowego zakwaterowania” – można przeczytać na stronie firmy na Linkedinie.

Pod tym wpisem dział CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu) zamieszcza numery kont w Polsce, na które można wpłacać pieniądze na pomoc uchodźcom. O działalności w Rosji ani słowa. Zapytaliśmy o nią rzeczniczkę firmy, ale wciąż czekamy na odpowiedź.

Siedemnasty na naszej liście największych pracodawców w Krakowie i pierwszy na liście największych podatników - amerykański gigant tytoniowy Philip Morris, obecny pod Wawelem od 2005 roku, (3.000 pracowników, z czego 2.000 w Krakowie), ogłosił w piątym tygodniu wojny zamiar opuszczenia Rosji. Wcześniej informował o zatrzymaniu wszystkich inwestycji i ograniczeniu działalności na terenie tego kraju. Wyjście PMI z Rosji - po 30 latach - oznaczałoby utratę pracy przez przynajmniej kilka tysięcy osób i gigantyczną wyrwę w tamtejszym rynku tytoniowym: więcej niż co czwarty produkt pochodzi tam z fabryk PMI. Amerykański potentat jest zarazem największym zagranicznym podatnikiem w tym kraju: w 2020 r. wpłacił do budżetu Federacji równowartość 4,75 mld dolarów. Pójście innych koncernów w ślad PMI w ogóle pozbawiłoby Rosjan papierosów: miejscowe wyroby stanowią jedynie 3 proc. rynku.

Kierowany przez Polaka, Jacka Olczaka, amerykański potentat zaostrzył kurs wobec Rosji, skąd czerpie sporo, bo 6 proc. swych globalnych przychodów, a zarazem zwiększył i wsparcie dla ofiar (koordynacją globalnych działań humanitarnych zajmuje się spółka Philip Morris Polska i Kraje Bałtyckie) po tym, jak prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, w kolejnym dramatycznym apelu wezwał zachodnie koncerny do definitywnego wyjścia z Rosji – wymieniając z nazwy m.in. Nestle, Raiffeisena oraz PMI.

24. na liście największych pracodawców w Krakowie szwajcarska grupa inżynieryjno-automatyczna ABB poinformowała, że tymczasowo wstrzymała zamówienia z Rosji, Ukrainy i Białorusi. Potentat działa pod Wawelem od 1997 roku i zatrudnia tu ponad 2.000 pracowników, w tym 850 specjalistów IT. Rosja odpowiadała dotąd za „1-2 proc. przychodów grupy ABB”.

Masową wyprowadzkę z Rosji ogłosił przemysł motoryzacyjny wraz z powiązaną z nim – silną w Krakowie i Małopolsce - branżą części samochodowych. Wśród potentatów, którzy podjęli taką decyzję, jest amerykański Aptiv , który ma w Krakowie mocne centrum rozwojowe (od 2000 roku, ok. 2 tys. pracowników, w tym 1,4 tys. specjalistów IT). Jak się dowiadujemy, Amerykanom udało się w ostatniej chwili, 24 lutego, czyli w dniu inwazji, wysłać z Rosji duża partię części do europejskich odbiorców.

Budownictwo: Strabag dał zarobić rosyjskiemu oligarsze na remontach w Krakowie, ale się z nim rozwodzi

Szerokim echem odbiła się w Polsce publikacja serwisu Frontstory.pl, będąca efektem międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego dotyczącego globalnych interesów i majątku Olega Deripaski, rosyjskiego oligarchy, „przyjaciela Putina”. Od lat wiadomo, że jego obecność w Polsce jest ściśle związana z działalnością koncernu Strabag. Austriacki gigant budowlany ma w Krakowie ważne biuro regionalne, wygrał mnóstwo przetargów i zrealizował wiele inwestycji, kluczowych dla kraju (jak Baltic Pipe), regionu oraz stolicy Małopolski. Chodzi m.in. o budowy, przebudowy i modernizacje głównych dróg (jak Al. 29 Listopada), wiaduktów, mostów. Logo Strabag jest widoczne dosłownie wszędzie.

Doświadczona, dysponująca potężnym zapleczem intelektualnym, technicznym i finansowym firma jest znana z wysokiej jakości robót, a zarazem – z konkurencyjnych cen. Równocześnie wiadomo, że udziały w niej ma Deripaska, jeden ze sztandarowych rosyjskich oligarchów. Do czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę dyskusja na ten temat czasem odżywała, ale nie była specjalnie gorąca. To się zmieniło po 24 lutego. Atmosferę wokół austriackiej firmy podgrzał wspomniany artykuł Frontstory. Autorzy pokazali system powiązań oraz to, jak przyjaciel Putina zarabia na realizowanych przez Strabaga inwestycjach (wartych w Polsce 7 mld zł) i innych przedsięwzięciach.

Wojciech Trojanowski i Waldemar Wójcik, szefowie polskiej spółki Strabaga, zaprotestowali w liście otwartym przeciwko niebezpiecznemu – ich zdaniem - podejściu do firm, „w których udziałowcami – często mniejszościowymi - są podmioty lub obywatele Federacji Rosyjskiej objęci sankcjami lub sankcjami zagrożeni”. Zwrócili uwagę, że oligarcha – jako udziałowiec spółki-matki w Wiedniu - „nie ma żadnego wpływu na jej działalność operacyjną”.

„Naprawdę rozumiemy, że dzień 24 lutego 2022 roku zmienił niemal wszystko w ocenach rosyjskiej obecności w życiu politycznym i gospodarczym wolnego świata. Dlatego jako STRABAG SE i wszystkie spółki Grupy STRABAG w Polsce jednoznacznie i zdecydowanie potępiliśmy już w pierwszych dniach wojny agresję Rosji na Ukrainę. Stoi ona w sprzeczności z podstawowymi zasadami moralnymi, prawem międzynarodowym, a także z wartościami naszej organizacji” – piszą szefowie polskiego Strabaga.
I dodają, że „Zarząd STRABAG SE złożył jasną deklarację o zaniechaniu wypłaty dywidendy, aby uniemożliwić przepływ zysków do rosyjskiego akcjonariusza. Oznacza to, że nie otrzyma on ani jednego EURO z tytułu posiadania mniejszościowego pakietu akcji w spółce. Zarząd STRABAG SE podjął również decyzję o zakończeniu aktywności biznesowej Grupy na terenie Rosji”. Co więcej, Austriacy chcą wykupić udziały Deripaski. Co ciekawe, ich decyzje chwali Dmytro Kuleba, minister spraw zagranicznych Ukrainy.

Wygląda na to, że oligarcha nie zarobi już na realizowanych przez Strabag w Polsce i Europie inwestycjach. Strabag z kolei nie zamierza realizować żadnych przedsięwzięć w Rosji.

Turystyka i handel: uparty jak Auchan

Na nieustannie aktualizowanej przez profesora Yale „liście wstydu”, w zakładce „kupowanie czasu” („buying time”) obejmującej globalne korporacje, które nie wycofały się z Rosji, ale ograniczyły tam działalność, wciąż figurują m.in. hotele sieci Hilton oraz innych potężnych grup hotelarskich - Accor (w Krakowie ma dziesięć hoteli pod szyldem Ibis, Novotel i Mercure) i Hyatt. Pod coraz silniejszym naciskiem opinii publicznej (ryzyko bojkotu obiektów w Europie) Accor wstrzymał nowe inwestycje i rozwój sieci w Rosji. Hilton również wstrzymał inwestycje w Rosji i zamknął siedzibę firmy, a Hyatt wstrzymał obecne i nowe inwestycje. Marriott zawiesił nową inwestycję i zamknął biuro.

Wprawdzie po wycofaniu się z polskiego rynku brytyjskiego Tesco nie ma już w Krakowie siedziby żadnej wielkiej sieci handlowej – ale stolica Małopolski pozostaje jednym z największych w Polsce skupisk sklepów wszelakich sieci. Konkurencja jest więc niezwykle ostra, a od początku wojny w Ukrainie wartości etyczne odgrywają w niej równie wielką rolę, jak niskie ceny. Wynika to z badania przeprowadzonego w dniach 25-28 marca 2022 roku przez firmę Research Partner na panelu Ariadna: aż 65 procent Polaków zadeklarowało, że nie zrobi zakupów w sklepach należących do międzynarodowych sieci, które pozostały w Rosji po inwazji tego kraju na Ukrainę. 36 procent zapewnia, że „zdecydowanie” unika i będzie unikać takich placówek, a 29 proc. odpowiada, że „raczej nie zrobi tam zakupów”. Co więcej – aż 67 proc. ankietowanych opowiada się za obłożeniem tych, którzy zostali w Rosji, specjalnym podatkiem.

W związku z popełnianymi przez Rosjan zbrodniami na ludności cywilnej i niszczeniem ukraińskich miast, większość międzynarodowych korporacji, w tym sieci handlowych, opuściła Rosję. Ale niektóre postanowiły pozostać – i momentalnie trafiły na konsumenckie „listy wstydu”. Najgłośniejszym przypadkiem w branży jest francuska sieć Auchan, należąca do imperium AFM, czyli Stowarzyszenia Rodziny Mulliezów, jednej z najbogatszych we Francji. W tej samej grupie rodzinnej są inne obecne w Krakowie sieci, m.in. Leroy Merlin, Bricoman, Decathlon i Norauto.

Grupa Mulliezów ma w Rosji prawie pół tysiąca placówek i zatrudnia 76 tys. osób. Jej prezes we Francji broni decyzji o pozostaniu na terenie kraju-agresora. Tymczasem polski oddział Auchana (a także Leroy Merlin i Decathlon), objęty bojkotem konsumenckim (protesty – pikiety odbyły się w Krakowie w Galerii Bronowice), zdecydowanie potępia rosyjską agresję i od początku wojny stara się wspierać ukraińskich uchodźców, organizując w sklepach zbiórki i punkty wypoczynku oraz przekazując tony darów. Władze oddziału podkreślają, że bojkot uderzy w polskich i ukraińskich pracowników firmy w Polsce oraz ich rodziny.

Zwolennicy bojkotu odpowiadają, że to jedyna metoda na wywarcie skutecznego nacisku na centralę koncernu. Chyba faktycznie działa, bo część korporacji deklarujących pozostanie w Rosji wyraźnie zmiękło pod wpływem konsumenckiego nacisku, który przełożył się na realny spadek przychodów firm z „list wstydu” – w Polsce i innych krajach wspierających Ukrainę. Z przeprowadzonych przez PKO BP analiz płatności dokonanych w sieciach kartami płatniczymi wynika, że w poszczególnych tygodniach obroty w polskich sklepach sieci, która w Rosji pozostała, spadły nawet o kilkanaście procent w stosunku do końca stycznia. W tym samym czasie firma, która z Rosji się wycofała, zwiększyła przychody o 8 procent.

Pod koniec marca spółka matka Leroy Merlin poinformowała, że podjęła decyzję o wstrzymaniu dalszych inwestycji tej marki w Federacji Rosyjskiej. Sieć Decathlon oświadczyła zaś, że zawiesza działalność w Rosji z przyczyn logistycznych. Na dziś twardo trzyma się jeszcze tylko Auchan.

„Wojna - etyka – interesy”. Komentuje dla nas prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Biznes w obliczu wojny musi wziąć po uwagę wiele okoliczności, które mogą – w mniejszym lub większym stopniu – wpływać na interesy nie tylko tu i teraz, ale i w dłuższej perspektywie. Niewątpliwie większość ludzi, a więc i konsumentów, klientów, potencjalnych partnerów biznesowych, uważa, że wojna jest moralnym złem, a agresor popełnia etyczną przewinę. To prowadzi do licznych dylematów oraz silnego napięcia między zasadami etycznymi a korzyściami finansowymi. Tradycyjny pogląd głosi, że „na wojnie się zarabia”, w konsekwencji: „jeżeli chcesz zarobić, zamknij oczy i odłóż wartości moralne”. Równocześnie bardzo żywe i obecne w narracjach w społeczeństwie, zwłaszcza takim, jak nasze, zbudowanym na wartościach chrześcijańskich, jest przekonanie o wyższości wartości etycznych nad materialnymi, partykularnymi. To prowadzi z kolei do zupełnie przeciwnego niż wcześniej wniosku: „Jeżeli chcesz zarobić, bądź etyczny” oraz „Nawet jeśli nie zarobisz, ocalisz duszę”.

Czy pogodzenie tych dwóch podejść jest możliwe? Otóż… tak. Powiedziałbym nawet, że biznes jest skazany na ich łączenie, a właściwie wyważanie proporcji między tymi skrajnie odmiennymi poglądami. Przykładem takiej syntezy jest (nieco cyniczne) wyrachowanie: „Kieruję się regułami etycznymi, ponieważ konsumenci je podzielają”. Skoro dla klientów ważniejsze niż korzyść materialna są kwestie moralne, to pozyskasz ich więcej wtedy, jeśli i ty będziesz się zachowywał moralnie”. Tu trzeba zauważyć, że w społeczeństwach post-materialnych, czyli takich, gdzie główne potrzeby materialne zostały na masową skalę zaspokojone, emocje, empatia, wartości pozamaterialne zyskują na znaczeniu. Można wręcz mówić o erze konsumenta wrażliwego. Ta wrażliwość zależy od dominujących wzorców kulturowych, wartości i zachowań promowanych przez media, ale też tego, czy dany problem jest nam bliski. Np. w przypadku inwazji Rosji na Ukrainę Polacy lepiej rozumieją potrzebę opowiedzenia się po stronie wartości – w tym rezygnacji z produktów i usług firm obecnych na rynku rosyjskim - niż Francuzi czy Włosi.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski