Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie szkoły stać na lepsze wyniki

Rozmawiała Agnieszka Maj
FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa Kroniki. –Niektóre placówki mają poczucie napiętnowania. To jednak tylko przyjazna presja na to, aby wyniki były lepsze – mówi Tadeusz Matusz, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji.

– Prawie jedna czwarta sześciolatków wykręciła się w Krakowie od obowiązku szkolnego. Dlaczego akcje namawiające do wcześniejszego zapisywania do szkoły nie przyniosły rezultatów?

– Rodzice, którzy mają opinię psychologa, że dziecko nie dojrzało do edukacji szkolnej, mogą z niej nie skorzystać i jednak posłać do pierwszej klasy. Wydaje mi się, że tak duża liczba dzieci odroczonych­ wynika w jakimś stopniu z wcześniejszego wahania się ministerstwa w tej sprawie.

– Chodzi o pierwszą decyzję przesuwającą obowiązek szkolny dla sześciolatków o dwa lata?

–Pierwsza decyzja była dobra, ponieważ pokazywała, że jesteśmy otwarci na konsultacje. Natomiast późniejsze przenoszenie obowiązku w mojej ocenie było niepotrzebne. Dawniej mieliśmy nawet 30 proc. dzieci sześcioletnich w pierwszych klasach, potem jednak ta liczba spadła.

– Trudno się dziwić rodzicom, że wolą zostawić dziecko w przedszkolu, skoro w wielu szkołach nie ma nawet świetlicy. W Krakowie są w każdej szkole?

– Świetlica powstaje na wniosek dyrektora szkoły. Jeśli jej nawet nie ma – to wcale nie musi oznaczać, że szkoły nie mają możliwości, aby zaopiekować się dzieckiem po lekcjach. Przecież można zorganizować dodatkowe zajęcia, np. w ramach godziny karcianej. To jest jednak problem głównie szkół w małych gminach. U nas w zdecydowanej większości szkół działają świetlice lub – tam, gdzie by ich jeszcze nie było – będą powołane w razie potrzeby.

– Czy Kraków stać na to, aby zatrudnić asystentów nauczycieli, którzy opiekowaliby się sześciolatkami?

– Byłoby to trudne. Toczy się także dyskusja na temat tego, jakie powinny być obowiązki asystenta. Uważam, że nauczyciele są przygotowani do tego, aby zaopiekować się grupą 25 dzieci. Tyle maksymalnie mogą liczyć pierwsze klasy w szkołach podstawowych. Przecież tak się dzieje w przedszkolach: pomoc jest tylko przy dzieciach najmłodszych.

– Udało się Panu zachęcić dyrektorów szkół do lepszej pracy i poprawienia wyników nauczania?

– Zakończyły się dwie tury rozmów na ten temat. Zaprosiłem przedstawicieli szkół podstawowych, gimnazjów, liceów – tych szkół, których wynik edukacyjnej wartości dodanej (EWD) był niski.

Poza jednym wyjątkiem nie było polemiki z tymi wynikami. Dyrektorzy mieli pomysły, jak zmienić sytuację w swoich szkołach i przestawili programy naprawcze. Poczekamy teraz na wyniki. Wiem, że niektóre placówki mają poczucie napiętnowania. To nie jest napiętnowanie, tylko przyjazna presja na to, aby wyniki były lepsze.

– Na czym polegają programy naprawcze?

– Na przyglądnięciu się warsztatowi pracy poszczególnych nauczycieli. Nie chodzi o to, że cała szkoła ma się zmienić. Najczęściej szkoły ze słabymi wynikami są postrzegane dobrze w swoim środowisku. Ważne jest to, aby nauczyciele bardziej skupili się na wynikach swoich słabych uczniów. Na przykład w przypadku matematyki zobaczyli, z jakimi typami zadań uczniowie mieli problem i położyli większy nacisk na pracę pod tym kątem.

– Nauczyciele są w stanie dostosować naukę do potrzeb każdego ucznia w licznych klasach?

–W szkołach o słabszych wynikach klasy wcale nie są liczne – mają ok. 20 uczniów. To renomowane szkoły mają dużo osób w jednym oddziale, czasem zbyt dużo. Nauczyciele w szkołach o słabszych wynikach mogą więc poświęcić więcej czasu swoim uczniom. Nie chciałbym jednak, aby odbywało się to kosztem zaniedbań uczniów w dobrymi wynikami. To dosyć trudne zadanie, ale jest możliwe, aby zadbać o jednych i o drugich.

– Nauczyciele mogą jednak zapytać: po co nas motywować, skoro polskie szkoły świetnie wypadły w międzynarodowych badaniach PISA sprawdzających poziom edukacji?

– Zacytuję Józefa Piłsudskiego: „Wygrać bitwę i osiąść na laurach, to klęska, a przegrać bitwę, ale walczyć dalej to sukces”. Krótko mówiąc, nie można nigdy ucieszyć się wynikiem i starać się tylko o jego utrzymanie.

Trzeba mieć trochę bardziej ambitny plan. Kraków w dalszym ciągu jako miasto wypada bardzo dobrze na tle Polski. Jeśli popatrzeć na wyniki egzaminów, to nadal jesteśmy w czołówce, zajmujemy pierwsze lub drugie miejsce w Polsce z Warszawą. Ale to nie znaczy, że nie ma u nas szkół lepszych i słabszych.

– Jakie działania motywujące planuje Pan jeszcze wprowadzić?

–Wprowadziłem niedawno zróżnicowane dodatki motywacyjne. Więcej pieniędzy będą dostawać nauczyciele z tych szkół, które mają najwyższe wskaźniki EWD. Teraz chcę wykorzystać pieniądze zarezerwowane na szko­­lenia nauczycieli. Rozmawiałem na ten temat między innymi z władzami Uniwersytetu Pedagogicznego i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Ilu nauczycieli może stracić pracę od września?

– Jeśli chodzi o gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne, to jest tam pewna stabilizacja zatrudnienia. Szkoły podstawowe zostaną natomiast zasilone połową rocznika sześciolatków, wiec także nie powinno być większych zwolnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski