Krakowskiej tradycji znów stało się zadość

AGH Kraków – Caro Rzeczyca 3:2 (18:25, 25:23, 25:23, 20:25, 20:18)
AGH: Kosiek, Halaba, Łaba, Akala, Szalacha, Dzierwa, Głód (libero) oraz Górski, Gnatek, Walczykowski, Małysza, Smolarczyk.
Caro: Kucharski, Stanislavajtys, Sobczyński, Pawłowski, Żyliński, Sobolewski, Wroniecki (libero) oraz Korciński.

Dla walczących o play-off (czołowa ósemka) krakowian wygrana po tie-breaku w meczu z niżej notowanym rywalem (beniaminek z Rzeczycy jest przedostatni) to strata punktu. Biorąc jednak pod uwagę przebieg spotkania, trzeba się cieszyć, że są dwa „oczka”.

Drużyny stworzyły emocjonujące widowisko, obfitujące w zwroty akcji. Gospodarze podtrzymali tradycję z tego sezonu – każdy z tie-breaków (5 w lidze i 1 w Pucharze Polski) rozstrzygnęli na swoją korzyść. Mieli kłopot w ataku, bowiem nie można było liczyć na zazwyczaj wysoko punktujących. Grzegorz Surma ma kontuzję (złamał kość śródstopia), a Michał Dzierwa szybko został zmieniony. W klubie są jednak dobrzy zmiennicy: Igor Walczykowski zdobył 21 pkt, a wracający po kontuzji Patryk Łaba – 13.

Miejscowi kilkakrotnie wyszli z nie lada opresji. Przegrali pierwszego seta, a w drugim było już 14:17. Udało się go wygrać, podobnie jak następnego, który również nie układał sie po myśli krakowian. W jego drugiej części przegrywali 1-2 punktami. Od stanu 19:21 zdobyli jednak 4 kolejne „oczka” i po nerwowej końcówce wzięli tę partię. Goście jednak bez problemu doprowadzili do tie-breaka.

W nim ze stanu 12:10 „zrobiło się” 12:13. Trener AGH wziął czas, po którym jego podopieczni odzyskali inicjatywę. Zdobyli dwa kolejne punkty i jako pierwsi mieli meczbola, wkrótce następnego. Następnie to goście mieli dwie takie szanse, lecz też ich nie wykorzystali. Ostatecznie to miejscowi, za trzecim podejściem, wygrali (20:18).