Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krasnale nie mogli poradzić sobie z potężnymi rywalami

Redakcja
Kibice Halniaka przyzwyczaili się do zwycięstw pod wodzą nowego trenera Sławomira Frączka, dlatego remis na własnym boisku z IKS Olkusz 1-1 (1-0) przyjęli z niedosytem.

Grzegorz Pacyga, jeden z wiodących zawodników Halniaka. Fot. Jerzy Zaborski

IV LIGA PIŁKARSKA. Halniak Maków Podhalański tylko zremisował na własnym boisku z Olkuszem 1-1 (1-0)

Makowianie byli na wysokiej fali, a olkuszanie na dzisiaj są jednym z outsiderów rozgrywek. To dlatego w obozie Halniaka liczono na kolejne siódme z rzędu zwycięstwo, zwłaszcza, że makowianie już w 10 minucie otworzyli wynik. - Trzeba było przed przerwą podwyższyć prowadzenie - uważa Sławomir Frączek, trener Halniaka. - Okazji ku temu nam nie brakowało. Może raczej szczęścia, no bo co innego mogę sobie myśleć, skoro po strzale Darka Szymoniaka piłka zatrzymała się na poprzeczce. Do tej pory był zawodnikiem od zadań specjalnych, czyli strzelania ważnych goli. Liczę, że w kolejnych spotkaniach wróci do swoich obowiązków. Z kolei po przewie, Kamil Mazurek, będąc blisko bramki starał się cudować, chcąc strzelić gola piętą. W klarownych sytuacjach trzeba stosować proste rozwiązania, bo one są najlepsze.

Przed upływem kwadransa drugiej połowy olkuszanie doprowadzili do remisu. - Rywale grali prostymi środkami, czyli daleką piłką od Grzegorza Jurczyka za plecy na szych obrońców - zwraca uwagę makowski szkoleniowiec. - Taki styl był o tyle skuteczny, a dla nas trudny do opanowania, bo goście starali się wykorzystać swoich kilku rosłych zawodników, przy których nasi obrońcy wyglądali jak krasnale. Poza tym, w naszym bloku defensywnym były luki. Zabrakło Michała Dudy, a Adrian Elżbiciak, po chorobie, mógł zagrać jedynie w ostatnich dziesięciu minutach. Obrona była nieco przebudowana. Poza tym, rywale poczęstowali łokciem naszego młodego obrońcę Pawła Kaczmarczyka, dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie, rozbijając mu twarz. Jestem dla niego pełen uznania, że dokończył spotkanie. To był pierwszy z sędziowskich błędów, że nie usunął rywala z boiska. Później, bo w 80 minucie, faulowany był Bodzioch, ale nie przyznał nam karnego. Poza tym, nas obdzielał dziwnymi kartkami za opóźnianie gry, ale podobne zachowania uchodziły olkuszanom płazem. Być może dlatego, że w pierwszym kwadransie jeden z olkuskich piłkarzy "postawił sędziego do pionu" kilkoma ostrymi słowami. Jeśli taka jest metoda na sukces, może warto je wypróbować w kolejnych spotkaniach - kończy z przekąsem Sławomir Frączek.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski