Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraszewski w Sukiennicach

Andrzej Kozioł
Krakowskie obchody 50-lecia pracy literackiej Kraszewskiego w Sukiennicach. W środku przemawiający jubilat
Krakowskie obchody 50-lecia pracy literackiej Kraszewskiego w Sukiennicach. W środku przemawiający jubilat Fot. archiwum
Obyczaje. Blisko 900 osób jadło i piło ku czci jubilata. Za wszystko zapłacił magistrat.

Czy ktoś jeszcze czyta powieści Kraszewskiego? Jeszcze niedawno, kilkadziesiąt lat temu, stanowiły ulubioną lekturę starszych Polaków. Jednak nic to w porównaniu z niegdysiejszą popularnością autora „Starej baśni”. Popularnością, która swoje apogeum osiągnęła w 1879 roku, kiedy to na początku października Kraków przez trzy dni obchodził „50-lecie zawodu pisarskiego J.I. Kraszewskiego”. Jubileusz trwał przez trzy dni, a do miasta zjechało 11 tysięcy gości! Przy okazji otwarto i poświęcono Sukiennice, odrestaurowane przez Tomasza Prylińskiego, na bankiecie w wielkiej hali zebrało się blisko 900 osób. Wśród nich Lucyna Ćwierczakiewiczowa, autorka najsłynniejszej polskiej książki kucharskiej. Ciekawe, jak pani Lucyna, weredyczka, baba o niewyparzonym pysku, oceniła jubileuszowe menu. Jakie było, można się dowiedzieć z „Księgi pamiątkowej Jubileuszu J.I. Kraszewskiego”:

Pod wieczór zajaśniał gmach cały przeźroczami ze świateł gazowych. W hali ustawiono 20 stołów, każdy na 40 osób (…). Po obu stronach hali zajęły w podcieniach miejsce dwie orkiestry wojskowe. O godzinie 5 po południu 840 osób zasiadło do stołów, sto kilkadziesiąt asystowało stojąc. 20 obywateli krakowskich, na czele dr Szlachtowski, pełniło obowiązki gospodarzy (…)

Menu drukowane, ozdobione portretem Jubilata było następujące: barszcz z uszkami i zupa jarzynowa, paszteciki - sandacze i łososie w majonezie - polędwica à la financiàre, kalafiory - zielony groszek, sarny, kuropatwy, bażanty, kapłony - kompoty mieszane, sałaty mieszane, lody, sery, owoce, czarna kawa. Wina: tokaj biały, francuskie czerwone, szampańskie môet et chandon imperial.

Fabryka „La Ferme” z Warszawy nadesłała skrzynie 10 000 papierosów. Oprócz zwykłych nakryć były serwetki z bibułki angielskiej z obrazem Sukiennic i napisem „Jubileusz J.I. Kraszewskiego w Krakowie, dnia 4 października 1879”. Goście serwetki te i menu na pamiątkę chowali. Na wielkim stole leżał olbrzym - tort, dar cukierników warszawskich.

Muzyka grała utwory narodowe, a kiedy zbliżała się chwila toastów, rozpoczęła się pielgrzymka do głównego stołu, a wśród tego ruchu krajano i rozbierano ma pamiątkę po kawale owego tortu warszawskiego, który miał średnicy 3 łokcie, grubości cali 8, składał się z warstw biszkoptowych przekładanych konfiturami, a na wierzchu miał wśród ozdób cukierniczych z kwiatów i owoców popiersie Jubilata w naturalnej wielkości z cukru

W uroczystościach - oczywiście per procura - wziął udział Franciszek Józef I, przyznając jubilatowi wysokie odznaczenie. Szczegół wiele mówiący o różnicach pomiędzy zaborami - po 1863 roku pisarz musiał wyemigrować z „Priwislańskiego Kraju”. Nic więc dziwnego, że Kraszewski podziękował cesarzowi w prawdziwie krakowski, galicyjski sposób, dodając, iż order uważa za wyróżnienie nie dla siebie, ale dla narodu. Do podziękowań jubilata dołączył się hrabia Ludwik Wodzicki, mówiąc:

Nigdy nie zawiodła nas ufność w opiekę Monarchy, który otwarciem Akademii Umiejętności na wieczną zasłużył sobie wdzięczność, gdziekolwiek sięga myśl polska i brzmi polska mowa... Wznoszę toast: „Niech żyje cesarz Franciszek Józef I”.

Toastom nie było końca („Niech odżywa, żyje i kwitnie Kraków” - wykrzyknął Kraszewski), grzmiała muzyka, chór odśpiewał kantatę Władysława Żeleńskiego do słów Adama Asnyka. Nic więc dziwnego, że zmęczony jubilat nie wziął już udziału w og-romnym - na ponad 5000 osób - balu. Prawdopodobnie odpoczywał w hotelu „Pod Różą” po bankiecie, po wzruszeniach, przemowach i toastach, po licznych wizytach w krakowskich domach. Nie był już młody i zdarzało mu się zdrzemnąć przy stole.

Po jubileuszu pozostały wspomnienia, ogłoszenia w „Czasie” o zagubionych w Sukiennicach przedmiotach i rachunki na 6 tysięcy florenów. Oszczędny Kraków zapłacił. Nawet za lustro, które w hotelu podobno zbił jubilat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski