Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kręcił z Janowiczem w szopie

Rozmawiał ARTUR GAC
Maciej Steinhof karierę w motosporcie zaczynał 14 lat temu od przygody z kartingiem
Maciej Steinhof karierę w motosporcie zaczynał 14 lat temu od przygody z kartingiem Anna Kaczmarz
Rozmowa z MACIEJEM STEINHOFEM, 28-letnim kierowcą wyścigowym z Krakowa, który zagrał w reklamie z kontrowersyjnym tenisistą

- Właśnie wziął Pan udział w niecodziennym spocie reklamowym swojego sponsora, kręconym w... szopie.

- Przyznam szczerze, że sesja w takim miejscu nigdy nie przeszła mi przez myśl. Chodzi o nową kampanię reklamową Atlasa, zrealizowaną w sposób żartobliwy i dość komediowy. Obecność na planie była fajnym i ciekawym przeżyciem.

- Jak Pan się czuł w takim anturażu?

- Bardzo fajnie się bawiliśmy i traktowaliśmy to miejsce z dużym przymrużeniem oka. Zdajemy sobie sprawę, że taka konwencja może okazać się udanym pomysłem na kampanię.

- Jerzemu Janowiczowi też dopisywał humor? W końcu to on swoją wypowiedzią sprokurował wybór takiego miejsca.

- Ciężko jest mi oceniać nastawienie Jurka, ale wydawało mi się, że również też miał z tego dużo frajdy.

- Gdyby Janowicz na pamiętnej konferencji prasowej zamiast o szopie mówił o stajni albo o chlewie, zrobiłoby się jeszcze bardziej swojsko.

- Moim zdaniem tutaj nie chodzi o szopę czy stajnię, tylko o zasygnalizowanie kwestii warunków dla rozwoju profesjonalnego sportowca. Podam przykład z mojego podwórka. W Polsce istnieje tylko jeden tor wyścigowy zlokalizowany w Poznaniu. My, kierowcy wyścigowi, aby się rozwijać bardzo często musimy wyjeżdżać za granicę. Zresztą nawet wyścigowe mistrzostwa Polski są rozgrywane w dużej mierze na torach, zlokalizowanych w innych krajach. Najczęściej w Niemczech, na Węgrzech, w Czechach i na Słowacji. Dla porównania w Niemczech, czyli w kolebce światowych wyścigów, jest do dyspozycji osiem lub dziewięć takich obiektów.

- A zatem Pan też mógłby wykrzyczeć podobne słowa jak Janowicz.

- Nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię, ponieważ trenując na torach wyścigowych ciężko o analogię do szopy (śmiech).

- Ale na swój sposób też mógłby Pan dosadnie utyskiwać na infrastrukturę.

- Tak naprawdę, jako przedstawiciele motosportu, bardzo często mówimy o naszych problemach względem wielu innych krajów europejskich. Widocznie wszyscy chyba na tyle przyzwyczaili się do takiego stanu rzeczy, że nasze wypowiedzi przechodzą bez echa.

- Niewątpliwie w swojej ekspresji nie jesteście tak bardzo obrazoburczy.

- Cóż…Żyjemy nadzieją, że za jakiś czas tory zaczną powstawać. Dla mnie byłoby czymś wspaniałym, gdybym doczekał czasów, aby móc ścigać się w swoim rodzinnym Krakowie. Parę lat temu jedyną drogą dla mnie był wyjazd za granicę i starty w niemieckim seriach wyścigowych, ponieważ tam zjeżdżają profesjonaliści z całego świata.

- Czyli Pana zdaniem lepiej ugryźć się w język i prezentować stanowisko dyplomaty?

- Wstrzymam się z ferowaniem opinii, ponieważ nie wiem, jaki będzie efekt i skutek wypowiedzi Janowicza.

- Właściwie tylko dozą humoru i dużym dystansem Pana sponsor mógł wyjść z tej niezręcznej sytuacji bez wizerunkowego szwanku, jednocześnie ratując image tenisisty.
- Faktem jest, że o sprawie zrobiło się bardzo głośno i słowa Jurka stały się niezwykle medialne, aczkolwiek różnie rozumiane. Dlatego pomysł kampanii reklamowej uważam za bardzo trafiony. Pewną niezręczność udało się firmie przekuć w zgrabny żart, który mam nadzieję wszystkim przypadnie do gustu.

- Generalnie większość ludzi krytykuje Janowicza za wybuch złości, a tylko nieliczni starają się brać go w obronę. Pan w której jest grupie?

- Wspomniałem, że w naszym sporcie też doskwiera nam niedostatek infrastruktury, ale z drugiej strony taki stan rzeczy wyzwala w sportowcach dodatkowe pokłady ambicji i determinacji, aby stawić czoła kolegom z zagranicy, którzy mają lepsze warunki do rozwoju. Często żartuję, że po przejechaniu trasy z Krakowa do Poznania jestem już po bardzo dobrym treningu związanym z koncentracją.

- A Pan podpisałby się pod sformułowaniem, że jesteśmy krajem, w którym nie ma perspektyw dla nikogo?

- Trudno mówić o perspektywach dla "wszystkich" lub dla "nikogo". Każdy sam ocenia, co jest dla niego dobre i jakie ma korzyści z życia w naszym kraju. Mogę wypowiedzieć się tylko za siebie. Na przykładzie swojego zawodu powiem tylko tyle, że Polska daje większą motywację do tego, aby efektywnie pracować, bardziej się starać i stawiać czoła wyzwaniom.

- Biorąc pod uwagę okoliczności porażki, nawet merytoryczne pytanie może wprawić sportowca w furię?

- Dla mnie jest zrozumiałe, że dziennikarze pytają o wiele rzeczy i dociekają różnych zdarzeń. Przedstawicielom mediów nie mam tego za złe. Dlatego, w miarę możliwości, staram się zmierzyć nawet z najtrudniejszymi zagadnieniami, bo przede wszystkim cieszę się, jeśli ktoś zainteresuje się motosportem. Wiadomo, że pokazywanie nas w mediach sprawia, że nasi partnerzy są zadowoleni, a kibice mogą dowiedzieć się więcej na temat naszych sukcesów.

- Za Panem zwycięstwo w prologu tegorocznego memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, ale przed Panem dużo większe wyzwania. Za pasem inauguracja sezonu VW Castrol Cup 25 kwietnia na Węgrzech. Mierzy Pan wysoko?

- Chcemy walczyć o podium, a marzeniem jest wygranie całego pucharu. Jednak zdaję sobie sprawę, że większość rywali ma podobne nastawienie, ale nadzieję czerpię z zeszłego roku, gdy stawałem na podium i wygrywałem poszczególne wyścigi. Teraz chcę wykorzystać doświadczenie i jeśli popełnię najmniej błędów z całej stawki, wynik będzie zadowalający.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski